I7I

226 23 2
                                    

- Zimno mi... - Tylko tyle udało mi się wyszeptać. Widziałam, że Sebastian też jest cały mokry i drży tak jak ja. Westchnął głośno, po czym powoli się podniósł, wyciągnął ku mnie swoją dłoń i pomógł mi wstać. Czułam się jak źrebię, które uczy się dopiero chodzić, ale dzięki pomocy mężczyzny udało mi się dojść do ogniska. Gdy posadził mnie przy ogniu okrył kocem i powoli usiadł obok. Widziałam, że mocno zagryza zęby, zdradzały to mięśnie na jego twarzy. Nie wiedziałam jednak czy jest na mnie wściekły, czy to po prostu oznaka tego, że ciągle mu zimno.

- Czemu? Po co to zrobiłaś? - Nie spojrzał na mnie, może i lepiej. Bałam się, że w każdej chwili może mi posłać spojrzenie pełne nienawiści. Znów znalazłam się w tej samej sytuacji co wcześniej. Lepiej było kłamać, czy powiedzieć prawdę?

- Nie wiem - Mruknęłam - Nie chciałam się zabić jeśli o to pytasz - Stwierdziłam, że najlepszym rozwiązaniem będzie po prostu przemilczeć to co widziałam w wodzie. Nie chciałam aby wziął mnie za jakąś czarownicę.

- Nie rozumiem...

- Ja też nie, chciałam iść się umyć i gdy weszłam głębiej, potknęłam się. Przynajmniej moja sukienka nie jest już cała w ziemi i krwi - Burknęłam i wtuliłam się w koc.

- Nie spuszczałem z Ciebie oka. Widziałem jak tam weszłaś, a potem po prostu się zanurzyłaś i już nie wypłynęłaś. Gdy nie wypływałaś przez dłuższą chwilę stwierdziłem, że chyba coś się stało i miałem rację. Wyłowiłem Cię nie przytomną, to cud, że się obudziłaś... - Spojrzałam na niego, jednak Sebastian ciągle wpatrywał się w ogień. Był dla mnie człowiekiem zagadką. Nie bał się tego, że ucieknę, tylko, że coś mogło mi się stać. Nie myślał o tym, że mogę chcieć go zamordować i uciec, traktował mnie jak zaufanego przyjaciela.

- Sebastian, przepra... - Nie zdążyłam dokończyć.

- Mów mi Bash - Odwrócił się w moją stronę i spojrzał w oczy. Nie wiem czy to tylko moje wrażenie czy tak było na prawdę, ale świat na chwilę się zatrzymał. Siedział obok mnie, właściwie przez ciszę słyszałam jego oddech. Nie wiedziałam o nim prawie nic, on z resztą o mnie też. Mimo tego nie bałam się, czułam się przy nim bezpiecznie. Nasze spojrzenie pewnie trwałoby do rana, gdyby nie to, że usłyszeliśmy obydwoje jakiś podejrzany dźwięk dobiegający z lasu. Obydwoje odruchowo spojrzeliśmy w to miejsce. Musiało to być jakieś małe zwierzątko, które było równie wystraszone w tamtej chwili co my.

- Dziękuję za ponowne uratowanie życia Bash, jestem znów Twoim dłużnikiem - Posłałam mu lekki uśmiech. Zjedliśmy mięso królika, które mężczyzna kupił jeszcze w mieście. Przez cały ten czas przygotowywało się ono przy ogniu zawieszone na dwóch patykach.

Przez resztę wieczoru rozmawialiśmy o najróżniejszych rzeczach, jednak udało mi się nie zdradzać, że nie jestem z jego czasów. Powiedział mi na co powinna zwracać uwagę w zamku, do którego jutro powinniśmy dotrzeć. Dostałam kilka "złotych rad" jak zdobyć męża, szczerze mówiąc większość z nich już znałam i stosowałam w XXI wieku. Cieszył mnie fakt, że nigdy nie byłam zwolenniczką opalania się, więc moja skóra była dość blada. Dodatkowo byłam naturalną blondynką, więc powinnam się odróżniać od innych pań.

Gdy obydwoje byliśmy już zmęczeni postanowiliśmy położyć się spać. Nigdy nie byłam na żadnego typu biwaku, nie spałam też pod namiotem. Nie wiedziałam, że może być to aż tak miłe i przyjemne, kiedy ciepło ognia z ogniska delikatnie muska zmarzniętą skórę. Przed zaśnięciem długo wpatrywałam się w płomień, mimo iż się tam znajdowałam to wszystko było jakieś nierealne. Spojrzałem kątem oka na Bash'a, który leżał niedaleko mnie. Spał spokojnie, mogłam wstać i uciec jak gdyby nigdy nic, ale po co? Chciał mi pomóc, a znalezienie bogatego męża w zamku było tym co mogło mi zapewnić dostojne życie.

Przeniesiona *Zawieszone*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz