Dwudziestolatek przetarł zaspane oczy widząc popękany sufit nad sobą, westchnął cicho chcąc się przewrócić na drugi bok, lecz ten ruch uniemożliwił mu spokojnie śpiący Taehyung. Starszy miał głowę na brzuchu Jeona, uśmiechał się delikatnie przez sen jednocześnie trzymając za lewą dłoń pacjenta. Chłopak patrzył na swojego gościa ze słabym uśmiechem, wolną dłonią przeczesywał jego czerwone włosy, czując ich miękką strukturę. Sama obecność aktora dodawała mu otuchy, a delikatne i pełne troski gesty sprawiały, że jego serce poruszało się niespokojnie. Był mu wdzięczy za samo to, że był przy nim, gdy za drugimi drzwiami czekała członkini jego rodziny, która powinna dostawać więcej uwagi niż jakiś randomowy chłopaczek. Nie wiedział, czy starszy robił to z litości, czy może polubił towarzystwo tego smutnego brunecika, lecz odsuwał od siebie te mroczniejsze wizje, chcąc zacząć się cieszyć. Z małych gestów, szczerych słów i subtelnego uśmiechu.
— Ach, zimno — stęknął nagle dwudziestoczterolatek niechętnie się prostując. Bolała go dosłownie każda kość, a ciało miał cholernie zmarznięte przez spanie w nieco rozpiętej koszuli, gdy na zewnątrz nie było wcale już tak ładnie.
— Czekaj, dam ci koc i — Urwał zdziwiony, gdy aktor bez żadnego skrępowania wszedł pod jego zagrzaną kołdrę i wtulił się w jego szczuplutkie ciałko.
— Po co mi koc, gdy mam obok siebie kogoś takiego jak ty? — Ten delikatny uśmiech, który przyozdobił zaspaną twarz Kima przyprawił młodszego o szybsze bicie serca. Od dwóch lat nie był z nikim tak blisko, nikt się o niego tak nie troszczył ani nie przekraczał jego bezpiecznej strefy bez żadnego mruknięcia. Dlatego dużymi oczami patrzył na wciąż uśmiechniętego hyunga, nieświadomie położył dłoń na jego zimnym policzku, czując niemalże od razu jego dużą dłoń na tej jego. — Mogę się chwilę przespać? Niedługo muszę wracać do domu, a przede mną naprawdę spory kawał drogi, którą muszę pokonać samochodem. Nie chcę zasnąć za kierownicą, sam rozumiesz.
— Tak, prześpij się. Zrobię ci miejsce, żeby było ci wygodniej.
— Nie, muszę się do kogoś tulić inaczej nie zasnę — mruknął nieco zażenowany, patrząc na jeszcze bardziej zdziwionego chłopaka. — Zresztą wydaje mi się, że dobrze nam zrobi wspólny sen. Ty ogrzejesz mnie, a ja będę stróżem twych snów, hm?
— J-ja — jęknął cicho, lecz zaraz został wtulony w nieco odsłonięty tors starszego, by zaraz poczuć dłonie na swoich plecach, które spokojnie sunęły wzdłuż jego kręgosłupa. Choćby chciał to nie potrafił skłamać, że mu się to nie podobało. Ta czułość i delikatność ze strony czerwonowłosego była niczym najlepsza słodycz, coś co uzależniało po zaledwie kilku chwilach. Dlatego dwudziestolatek schował twarz w zagłębieniu szyi hyunga i przymknął oczy, czując delikatne głaskanie, i słysząc spokojny oddech drugiej osoby. Czuł się bezpiecznie w tych szerokich ramionach, a niski pomruk tuż przy jego uchu uświadomił mu, że był w stanie podjąć się każdej najgorszej walki jeśli miałby pewność, że jej wygraną będzie obecność Tae przy jego boku już na zawsze.
Zupełnie pusty pokój był pogrążony w ciemności, która pochłaniała duszę i umysł bruneta, który skulony siedział pod jedną ze ścian. Głośne warknięcia jego demonów dochodziły z każdej możliwej strony, a drzwi zaczynały się trząść i skrzypieć od stawianych ciężkich kroków istot, które szły w stronę pokoju Jeona. Podłoga rozstępowała się leniwie, a z ogromnej szczeliny wychodziły co rusz to nowe, zniekształcone demony, które szły z otwartymi paszczami prosto w stronę skulonego chłopaka. On jeden na przeciw takiej ilości wrogów? Jego walka z początku wydawała się być zupełnie przegrana, lecz w pewnym momencie poczuł gorące dłonie na swoim wpół nagim ciele. Uniósł głowę przerażony, ukazując zapłakane oczy i kilka zadrapań na policzku, z których sączyła się krew. Dosłownie zza ściany wyłoniła się nieco zniekształcona postać o przerażająco wielkich skrzydłach, które wręcz nie mieściły się w coraz to mniejszym pokoju. Jeon był pewny, że stał za nim władca wszystkich tych demonów, który miał ochotę rozszarpać jego kruchutkie ciałko na małe kawałeczki. Jednak jego okropne wizje zostały rozwiane w momencie, gdy istota stanęła za nim osłaniając jego poranione i nieco wychudzone ciało swoimi skrzydłami. Jęki, krzyki, szlochy i odgłosy łamanych mebli zupełnie ustąpiły, szczelina w podłodze zaczęła się zmniejszać, a wszelakie demony cofały się ze spuszczony głowami. Duże, zapłakane oczy Jeongguka dostrzegły postać uśmiechniętego Taehyunga, który delikatnie głaskał go po głowie, jednocześnie chroniąc swoimi skrzydłami przed zmorami w pokoju i poza nim.
CZYTASZ
Primula✿KthxJjg✿
FanficBo wystarczy jeden uśmiech, jeden dotyk oraz jedno słowo, by nasze życie legło w gruzach bądź odzyskało sens. Lecz co zrobić w przypadku, gdy dostaje się i jedno, i drugie? zmieniony wiek;wulgaryzmy;top!kth;depresja;szpital;krótka historia