Rozdział 15

15 3 2
                                    

- Złaź ze mnie ! - syknęła, po czym sylwetka się cofnęła.

Kotka mogła bliżej przyjrzeć się napastnikowi. Był to kocur, o kasztanowej skórze, miał też wielkie zadrapanie na nosie. Był lekko zdezorientowany, ale też przestraszony.
- Kim jesteś ?! - warknęła przez zęby uczennica.

- Jestem Kasztan - odparł, patrząc wprost na nią - Nie chcę walki - rzucił szybko.

- Co tu robisz ?! - zmierzyła go piorunująco.

- Przechodziłem - odrzekł bardziej spokojnie

- Jakie masz zamiary? - rzekła, nie opuszczając mięśni.

- Chcę po prostu z tąd odejść - wytłumaczył łatwo.

Uczennica nie była pewna, co do kota. Nie dawał konkretnych odpowiedzi, zaś podawał krótkie, mało szczegółowe informacje. Po chwili ciszy kocur znowu się odezwał.

- Słuchaj - westchnął - chcę ci pomóc - odparł.

- Słucham?! - spojrzała na niego pytająco - o co ci chodzi? - zapytała

- Wiem, że szukasz kotów - zaczął - i chcę ci pomóc ich odnaleźć - dodał.

- Skąd niby to wiesz? - dopytywała

- Tak jakby... Obserwowałem cię - przyznał. - wiem, że szukasz jakiegoś klanu, czy coś - dodał - I chcę ci pomóc - skończył.

- Pff! - syknęła - Nie będę ufać jakiemuś kotu - odwróciła się i zaczęła iść do przodu. Kasztan ją dogonił.

- Będziesz cały czas za mną iść? - spytała gorączkowo.

- Tak - rzekł bardziej pogodnie.

Kotka westchnęła. Zaczęła iść, ale ten nadal ją doganiał.

- Dobra - zaczęła po chwili - Możesz mi ,, pomóc " - rzuciła.

- To... Co robimy ? - zapytał

- No tak, muszę ci wytłumaczyć - przypomniało jej się - a więc... - w tedy kotka szybko wytłumaczyła to, co się ostatnio działo - to widziałeś coś podczas pożaru ? - spytała.

- Ja widziałem - odparł głos zza pleców kotki.

- Kim jesteś?! - syknęła, odwracając się gwałtownie.

- Nikim ważnym, a jednak - zza pleców uczennicy wyłonił się wysoki, złoty kocur.

- Co tu robisz?! - Kotka spina mięśnie do skoku.

- Heej! Spokojnie - odparł nudno - po prostu chce ,, pomóc" czy coś - przewrócił oczami.

- Myślisz, że od razu ci zaufam? - spytała gorzko.

- Nie musisz mi ufać, chcę tylko, żebyś mnie wysłuchała - rzekł bez emocji.

- Dobra - stwierdziła - Mów, co wiesz.

- A więc - zaczął - W dzień pożaru z góry skał zauważyłem, jak pudło, w których jeżdżą Dwunodzy wjeżdża w łąkę, a potem uderza w drzewa. - ciągnął - jakiś płyn się wylał, po czym las się zapalił - skończył.

- Lisi Móżdżku! - syknęła - Nie to chcę wiedzieć! - warknęła.

- W takim razie co? - spojrzał na nią bez uczuć. Przynajmniej nie dało się nic wyczytać.

- To, czy widziałeś grupę kotów, ewakuacjących się z tamtąd! - spojrzała piorunująco

- Okej, okej, bez stresu - usiadł - Widziałem grupę kotów - stwierdził - wybiegali z lasu, kierując się na południe, za rzeką - Rzekł.

! ! ! ZAMKNIĘTE ! ! ! Invisible Wing PheophercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz