Rozdział 14

19 3 2
                                    

Po ostatnich przemyśleniach, kotka przyspieszyła. Zaczęła sunąć. Już za dobrze zna drogę do klanów. Teraz nasunęła się jej myśl - co jeśli nie znajdzie klanu? Zastanawiała się chwilę, po czym zaczęła rozpoznawać drogę.

Jeszcze niedawno, podczas pożaru Niewidoczna Łapa ledwo szła przez te ścieżki, a teraz sunęła po nich, jak w swoim klanie. Tęsknota unosiła się w powietrzu. Uczennica bardzo dobrze zapamięta przyjaznego samotnika.

O zachodzie słońca na horyzoncie widziała powalone drzewa, osłonięte popiołem. Terytorium nie wyglądało tak, jak zawsze. Tym razem wyglądało zupełnie inaczej. Przecież to mi przypomina mój sen ! - pomyślała kotka. Teraz nasunęła się jej myśl. Co jeśli sen się spełni?

Sunęła po drodze, wprost do rzeki. Szybko i sprawnie przeszła na terytorium swojego klanu. W głowie uczennicy pojawiały się przebłyski jej snów - walka, nieznajoma postać i wojownik ostrzegający o Ogniu i Tygrysie. Wszystkie miejsca wyglądały bardzo podobnie. Przez kotkę przebiegł dreszcz. Samo brnięcie w spalony las, prawie w nocy nie było idealnym pomysłem. Cóż, trudno - pomyślała, po czym zaczęła truchtać w przód.

Za każdym krokiem próbowała coś wywęszyć, usłyszeć lub zobaczyć. Nie wiedziała, czy teraz nie mieszka tu ktoś inny, lub czy coś ją zaatakuje. Niestety nie mogła namierzyć żadnego zapachu, oprócz popiołu. Próbowała każdej możliwej metody, lecz nic. Nie pozostało jej nic innego niż iść do jej własnego obozu. Być może jej klan wrócił? To była ostatnia myśl uczennicy. Bo w końcu, co tu jeszcze zostało?

Udała się do swojego obozu. Tym razem nie weszła głównym wejściem, tylko zaszła od tyłu. Niestety z żłobka, legowisk, wejścia do obozu nie zostało nic, niż tylko wzniesienie.

Od razu na myśl przyszła matka Niewidocznej Łapy. Uczennica ciężko westchnęła. Nie ma czego tu szukać, całe możliwe życie kotki właśnie zniknęło, wraz z klanem.

Noc zaszła. Niewidoczna Łapa schowała się w swojej ulubionej kryjówce, poza klanem. Była głodna, ale nie znajdzie nic na tym terytorium. Będzie musiała zjeść coś jutro.

Dzień nastał szybko, a uczennica spała twardo. Wstała, po czym zaczęła gnać do rzeki. Szybko wyłowiła dużą rybę, po czym ją zjadła. Zaczęła dalsze poszukiwanie klanu, próbując znaleźć gdzieś jakiś znak. Przemierzała każdy zakamarek terenu.

Nastało południe, a Niewidoczna Łapa już sprawdziła cały las. Nie natknęła się na żaden ślad. Mimo tego, że szukała bardzo dokładnie nie znalazła nic. Nie zostało jej nic innego niż proszenie o pomoc innych klanów. Chociaż nie znała kotów z żadnego klanu, to nikt się za nią nie wstawi.

Kotka była już na granicy klanu Rdzenia i Krwi. Najpierw musiała namierzyć patrol, aby mogła przejść. Patrol przeszedł nie zauważając kotki. Gdy nadeszła odpowiednia chwila zaczęła sunąć po krzakach, omijając Górę Skał. Kotka stała przed wejściem do obozu.

Westchnęła, po czym weszła. Wszystkie nieznane koty zwróciły na nią uwagę, patrząc się na nią ze zdziwieniem i złością. Nagle przyszedł brązowy kocur z miętowymi oczami. Podszedł do uczennicy.
- Czego szukasz w Klanie Rdzenia? - spytał groźnie.

- Potrzebuje pomocy - zaczęła - Jestem Niewidoczna Łapa z Klanu Krwi - ciągnęła - gdy nasz las spłonął, zgubiłam swój klan. - po chwili ciszy dodała - chciałabym, abyście mi pomogli - zakończyła.

Uczennica czuła się dziwnie. Po raz pierwszy prosi kogoś o pomoc. Duży, brązowy kocur patrzył na nią przez chwilę ciszy. Nagle przeszedł jakiś srebrny kocur. Przecież to Srebrna Łapa! - pomyślała - to ten, który ją chciał zabrać do swojego klanu.

- Niewidoczna Łapo, rozumiem, iż nie możesz odnaleźć swojego klanu. - rzucił spokojnie - Ale niestety nie mogę ci w żaden sposób pomóc - dodał - Nasz klan jest w wielkim kryzysie. - odparł.

- To chociaż powiedz mi, czy ktokolwiek widział klan uciekający z palącego się lasu - zaproponowała

Brązowy kocur przez chwilę rozglądał się po kotach z klanu. Wyglądało na to, że nikt nie widział kotów podczas pożaru. Kotka raczej nie znajdzie pomocy w klanie Rdzenia. Żaden kot się nie odezwał. Pewnie nie widzieli dlatego, że to była noc, a ich obóz jest dosyć daleko od Klanu Krwi.

- Niestety nikt z nas nie widział - odparł w końcu kocur. - przykro mi, Niewidoczna Łapo - dodał z żalem - Cytrynowy Ogon wraz z Morskim Wąsem odprowadzą cię na granicę klanu - machnął ogonem, po czym dwójka wojowników zaczęła prowadzić uczennicę z obozu.

W ciszy odchodziła z Klanu Rdzenia. Może znajdzie jakieś nadzieje w Klanie Kwiatu. Gdy wojownicy odprowadzili kotkę, zaczęli wracać do obozu, a uczennica zaczęła skakać przez rzekę. Teraz nie będzie się chowała, po prostu wejdzie na teren Klanu Kwiatu.

Poszło szybko i sprawnie, a kotka wspinała się na górkę. Gdy już weszła na szczyt, po prostu weszła do Klanu Kwiatu. Kotów się tam dużo plątało. Nawet nie zauważyły uczennicy. Jakiś duży, kremowy kocur podszedł do niej wraz z rudym kocurem.

- Kim jesteś, zapchlony lisie? - spytał rudy kocur, jeżąc kark.

- Ja, zapchlonym Lisem? - zadrwiła - chyba ty mysim możdkiem ! - odsłoniła zęby w złowrogim grymasie.
Kremowy kocur nakazał ciszę

- Jestem Zimna Gwiazda, przywódca Klanu Kwiatu. Co cię tu sprowadza, kocico? - zapytał.

- Nazywam się Niewidoczna Łapa. - po chwili dodała - potrzebuje waszej pomocy - rzuciła ciszej.

- Naskakujesz na klan i chcesz pomóc ? - drwił, lecz Zimna Gwiazda spojrzał na niego piorunująco, po czym ucichł.

- A więc, Niewidoczna Łapo. - rzucił spojrzenie na rudego kota - w jaki sposób mamy pomóc nieznajomej? - spojrzał pytająco.

- Zgubiłam swój własny klan podczas pożaru - odpowiedziała krótko.

- I chcesz, abyśmy ci pomogli? - domyślał się.

- t-tak - odparła.

- Przykro mi, uczennico. Nie jesteśmy zagłębieni w ostatni pożar. A ostatnio nasz klan choruje. - ciągnął - Niestety nie możemy narażać życia kotom, które są poważnie chore - wytłumaczył.

- Rozumiem - odparła po chwili ciszy. - A czy może ktoś z tego klanu widział Klan Krwi? - spytała.

Rudy kocur rozglądał się po kotach. Raczej żadne nie było zainteresowane rozmową, dlatego że uganiają się za chorymi.

- Jak sama widzisz - rzucił przez ramię rudy kocur.

- W takim razie już pójdę - odparła, po czym wyszła z obozu, schodząc z górki.

Co dziwne, nikt nie odprowadzał kotki z powrotem na swój teren. Może to dlatego, że koty chorują. Kotka nie znalazła nigdzie pomocy. Ani w Klanie Rdzenia, ani Kwiatu. Nikt, ale to nikt nie zainteresował się choć trochę losem uczennicy. Została skazana na pastwę losu, sama.

Gdy była najedzona, wieczór się zbliżał. Kotka ułożyła się w swojej kryjówce, gdzie ostatnio nikt jej nie zauważył. Ma nadzieję, że teraz tak też się nie stanie.
Kotka zasnęła.

Poranek nastał dosyć szybko, gdy nagle uczennica się obudziła, zobaczyła dziwną sylwetkę, stojącą tuż nad nią.
================================
No hej xD
Wybrałam najlepszy moment, mam rację?
No wiem
Dzięki xD
Co tu gadać
Czekajcie na rozdział ∆^∆
~××Clarisse××
================================

! ! ! ZAMKNIĘTE ! ! ! Invisible Wing PheophercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz