Rozdział 16

17 3 0
                                    

Poranek wstał szybko. Kasztan wstał jako pierwszy. Czuł się o wiele lepiej. To, co stało się wczoraj zmieszało mu się w głowie. Czego chce osiągnąć Bernie? Jedno wie napewno - on jej nie kocha prawdziwie.

Kasztan Wstał, po czym wyłowił kilka ryb. Przyniósł je do kotów. Z tego co zauważył, Bernie zaczyna się starać o serce kotki. To chwyciło go za serce - Od samego wczorajszego spotkania zaczął widzieć coś więcej w uczennicy. Jeśli ma walczyć, to będzie walczył.

Kot zjadł jedną rybę, po czym był gotowy do podróży. W tej samej chwili wstał Bernie.

Rozejrzał się, a jego wzrok stanął na Kasztanie. Spojrzał na niego drwiąco. Widać, że coś planuje. Złoty kot wstał, po czym podszedł do ryb. Najpierw obwąchał je dokładnie - pewnie myśli, że Kasztan chcę go otruć. Odsunął jedną dla siebie, po czym zaczął ją szybko spożywać.

Gdy zjadł, sięgnął drugą rybę i zaczął ją lekko popychać w stronę nosa Niewidocznej Łapy. Kotka szybko się obudziła, widząc przed sobą jedzenie.

- Dobry Dzionek - przywitał się - Upolowałem to dla ciebie - rzucił pogodnie Bernie.

Kasztana Ogarnęła złość. Jak on może sobie przywłaszczać pracę kogoś innego?! Ledwo co powstrzymał się od ataku na Berniego.

- No witam - odpowiedziała, po czym zaczęła spożywać rybę.

- Dzisiaj wyruszamy dalej - stwierdził - Oczywiście jeśli Kasztan czuję się na siłach - dodał.

- Możemy iść - o mało nie rzucił się na kota.

- Świetnie! - Niewidoczna Łapa dokończyła rybę - Ruszajmy.

Bernie zaczął po woli iść na północ. Niewidoczna Łapa po raz pierwszy wychodzi poza teren trzech klanów. Nigdy nie przekroczyła linii klanowych, a jednak. Teraz musi je przejść, inaczej nie znajdzie klanu.

Tereny robiły się coraz bardziej wzgórzyste. To zaniepokoiło uczennicę. Jej klan mieszka na nizinie, po co od razu mają wchodzić w góry? Nagle wpadła jej myśl do głowy - A co jeśli Bernie prowadzi ją gdzieś indziej? Nie - odpowiedziała sobie w myślach. Kotka ma nadzieję, że ją doprowadzi do miejsca, gdzie znajduje się jej ojczyzna.

Jednak wciąż kotka nie mogła się domyśleć, czemu aż tak daleko od lasu uciekli? Przecież rzeka płynęła bardzo blisko. Na pewno odratowaliby się, dosyć niedaleko klanów.

- Na pewno tutaj szli? - spytała niepokojąco.

- Ta - odparł ponuro Bernie.

- Nie brzmisz przekonująco - odezwał się Kasztan.

- Bo mi nie ufasz - rzekł Bernie.

- Nie będę ufać- nie dokończył.

- Możecie przestać się kłócić? - wtrąciła się kotka - szukamy klanu, nie kłótni - odparła.

Bernie przyspieszył. Koty podążały za nim. W lekkim truchcie, przemierzali nowy teren. Góry były coraz wyższe. Z czasem musieli szukać drogi, aby można było się przedostać na górę.

Góry były coraz bardziej wzgórzyste. W pewnym momencie się wyrównały. Grupka kotów szła przez małą polanę między górami.

- Daleko jeszcze? - spytał zmęczony Kasztan.

- Może staniemy? - zaproponowała Niewidoczna Łapa.

Bernie przez chwilę szedł dalej w ciszy. Patrzył wciąż na horyzont, zamiast pod swoje własne łapy.  Niewidoczna Łapa stanęła w miejscu, patrząc się na złotego kocura.

! ! ! ZAMKNIĘTE ! ! ! Invisible Wing PheophercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz