Nic więcej mi nie trzeba

10.7K 403 109
                                    

- No dobra, ale że teraz? - zapytałam, rozmawiając przez telefon.

Nate nalegał, aby się spotkać.

Co on kombinuje?

Leżąc w moim wyrku, opatulona cieplutkim kocykiem, wyłączyłam film i odłożyłam laptopa.

- Niech ci będzie. Ale musisz mi dać chwilę, bo wyglądam jak zombie - zaśmiałam się.

- Spokojnie, jest ciemno - powiedział poważnym tonem.

- Że co?

Po drugiej stronie usłyszałam śmiech.

- Grabisz sobie, wiesz? Jak się spotkamy to dostaniesz w łeb - również zaczęłam się droczyć.

- No to idealnie się składa, bo właśnie masz okazję.

- Dobra, będę za piętnaście minut - zaśmiałam się. - Do zobaczenia.

- OK, czekam. Pa.

Wygramoliłam się z łóżka, po czym poszłam się pomalować, wcześniej wyciągając z szafy czarny crop top i legginsy.

Szybko związałam włosy w coś podobnego do koka i zeszłam schodami na dół.

- Gdzie wychodzisz? - zapytała mama.

- Eee... Idę się spotkać z...

- Nate'em?

- Em...

- Dobrze, leć, baw się dobrze - powiedziała, widząc moje rumieńce na twarzy.

- Dzięki, cześć - uśmiechnęłam się i wyszłam.

W końcu pierwszy raz od dość długiego czasu mogłam normalnie porozmawiać z rodzicami. A co najważniejsze - skończyłam z tymi głupimi wymówkami.

Wróciłam do swojego normalnego życia.

Chociaż w sumie... Nie do końca.

Dowiedziałam się, kim jestem i teraz... już wszyscy o tym wiedzą. Zdaję sobie sprawę, że dopiero teraz wszystko się zacznie, bo nie na co dzień ludzie dowiadują się takich szokujących newsów, a że przedstawiłam to wszystko telewizji - szybko to się rozniesie.

Może teraz wilkołaki na całym świecie przestaną się ukrywać?

Chciałabym. Ja jestem dobrej myśli.

To tylko kwestia czasu, nim zwykli ludzie się do nas przyzwyczają.

Bo mam nadzieję, że się przyzwyczają...

- Cześć, kocie - powiedział.

Spotkaliśmy się na przystanku.

Nim zdążyliśmy się przytulić na przywitanie, on zza pleców wyciągnął czerwoną różyczkę.

Trochę zdziwiona tym widokiem - nie wiedziałam, co powiedzieć. Jednak...

Aww...

- Dla mnie?

- Proszę.

- Ojejku... Dziękuję - dałam mu buziaka. - Ale... z jakiej to okazji?

- A to już nie mogę dać prezentu bez okazji swojej dziewczynie?

- To jest podejrzane... - zmrużyłam oczy.

Chłopak się zaśmiał, po czym wziął mnie za rękę i poszliśmy dalej ciemną ulicą.

Trochę porozmawialiśmy, jednak on wciąż zachowywał się trochę tajemniczo.

A może tylko mi się wydawało?

Nie miałam pojęcia, o co może chodzić.

Do tego nie odpisywał mi przez cały dzień...

Koniec końców pokierowaliśmy się w stronę chatki.

- ...ale po co?

- Wilki Louis'a pozostawiły po sobie niezły syf, obiecałem, że pomogę babci ogarnąć dom. Samej będzie jej ciężko...

- No... dobra...?

Liczyłam, że spędzimy trochę czasu razem... Nie, żebym miała coś przeciwko pomocy naszej staruszce, ale...

Chciałam mu już coś powiedzieć, nim chłopak otworzył przede mną drzwi, a razem z tym usłyszałam głośne:

"Niespodzianka!"

- Co? Ale dlaczego? - po raz drugi nie wiedziałam, co się dzieje.

- Przyjęcie! - odparła Elizabeth.

- Dla naszej alfy, która nie bała się powiedzieć, co jest na rzeczy - dodała babcia.

- A-ale... - nie mogłam wydusić słowa. - Dziękuję. Nie musieliście...

Wszyscy zaczęli bić brawo, krzycząc moje imię.

Nate stanął za mną, przytulając mnie.

Fajnie, że wszystko dobrze się skończyło.

Wzruszający był ten widok. 

Wszyscy wiwatowali na moją cześć.

Mega się z nimi zżyłam.

To były moje wilki.

Kto by pomyślał, że właśnie ta dziewczyna, która uwielbia pakować się w kłopoty - które z resztą odegrały tu dużą rolę - odmieni bieg historii mitycznych stworzeń? Może i na dobre? Cieszę się, że w końcu zdecydowałam się to powiedzieć głośno.

Jestem wilkiem i przyznaję się do tego. Każdy z nas jest inny i to jest piękne. Każdy jest równy. Możemy być sobą...

I nie tylko w czasie pełni.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 06, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Legenda || KOREKTA (14/66)✍️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz