Po 3 godzinach jazdy zatrzymujemy się na stacji paliw, która jest pośrodku lasu.
W końcu możemy wysiąść z tego samochodu i rozprostować nogi.
- Dobra, kto idzie ze mną do lasu? - spytałam wszystkich tu zebranych.
- Oczywiście, że ja. Bo bez zemnie niema zabawy- wykrzyczał Luke. Tak niestety to prawda, właśnie on w trudnych chwilach może nas tylko roześmiać.
- Wiadomka, że ja pójdę - potwierdziła weselej Charlotte.
- My też pójdziemy, bo trzeba w końcu zabawić się w wilczej formie oraz wampirzej - odpowiedział Chris i patrzył tymi niebieskimi oczami na Charlotte, z krórych było widać troskę i miłość.
Reszta także potwierdziła jego słowa.
Po minucie każdy z nas był w swoim świecie. Za miejsce docelowe wybraliśmy polane gdzie odpoczniemy.
Po kilku minutach ciszy Luke się odezwał.
- Pamiętacie jak zrobiliśmy żart Harremu, że Eliza uciekła od niego, a tak naprawdę była u Mary - to było jedne nasze wspomnienie, kiedy byliśmy jeszcze nastolatkami i zostawaliśmy na 2 tygodnie w jednym miejscu.
W tedy jeszcze nie musieliśmy się bać, ale po jednym incydencie każdy z nas się pilnuje.
Wracałam z imprezy wraz z Lukem kiedy nagle za rogu wyłonili się ludzie Petera krzycząc przy tym.
- Łapać ich! To ją chce alfa! - usłyszałam z Lukem i odrazu zaczęliśmy uciekać.
Po pewnym czasie usłyszeliśmy strzały pistoletów, raz za razem. Po minucie strzelaniny poczułam ostry ból w prawym ramieniu. Złapałam się zanie i zobaczyłam szkarłatną ciecz.
Było wiadomo, że dostałam srebrną kulą, bo cały czas mnie to bolało niemiłosiernie. Myślałam, że on chce mnie żywą, ale z pewnością zmienił plany co do mnie, przez uciekanie.
Myśląc tak na tym, w końcu dobiegliśmy do bloku, gdzie już był odpalony van. Z pewnością Luke zadzwonił do nich i poinformował o całym zdarzeniu, przez co teraz na nas czekają.
Kiedy byliśmy na tyle blisko samochodu, z tyłu otworzyły się drzwi i zobaczyłam tam Chrisa i dziewczyny, którzy pomogli nam szybko wejść do środka.
Wraz z Lukem byliśmy już w środku i wtedy samochód ruszył z pieskiem opon, odalając się od ludzi Petera.
I od tamtej pory zostajemy w jednym miejscu na conajmniej tydzień.
Wracając do teraz, każdy się świetnie bawił, gdy nagle wszyscy usłyszeli szelest liści, obróciliśmy się w tamtą stronę i zobaczyliśmy wilki wychodzące za krzaków. Wszyscy się podnieśliśmy i zaczęliśmy uciekać.
***
Piscie w komentarzach co może się dziać w następnym rozdziale.
CZYTASZ
Uciekinierka
WerewolfMary ucieka od czterech lat i poznaje pięciu prawdziwych przyjaciół. Przy okazji mają wspaniałe przygody, ale pewnego dnia wszystko się rujnuje. Wkraczają na obcy teren, przez co zostali napadnieci na tamtejszych wilkołaków. Wszystkim udaje się zbie...