15

1K 32 0
                                    

MARY

Tak było mi wygodnie tu tej, aż nie chciałam otwierać oczu, ale to ktoś mi przerwał. Podniosłam leniwie powieki i ujrzałam nad mną Alexa. Czyli wilczek już się wyspał. Nic nie zważając poszłam dalej spać, wtulając się w jego ramiona.

***

Przez okno wpadały promienie słońca. Dobra trzeba wstawać. Podniosłam się do pozycji siedzącej i zobaczyłam, że jestem w pokoju Alexa. Wstałam i poszłam się ogarnąć do łazienki. Tak koło 12 zeszłam na dół i zobaczyłam, że wszyscy byli w pośpiechu. Nie wiedząc co się dzieje poszłam do salonu i tam zobaczyłam Lilian oraz Wandę. Były całe przestraszone.

- Co się dzieje?

- Napadli na granice i niedługo mogą tu przyjść - odpowiedziała ruda.

- Gdzie ty byłaś, martwiłyśmy się o ciebie - skoczyła mi prosto w ramiona.

- Dobra koniec tych czułości - odsunęłam ja od siebie - gdzie jest Alex?

- Jako Alfa musiał pójść pod granice.

- Bardzo proszę, żeby niebyli oni -wyszeptałam cicho.

- Drogie panie, nie potrzeba się zamartwiać. Niedługo ich złapiemy - zawołał jeden ze straży, chyba widziałam go wcześniej gdzieś, ale to nie jest ważne.

- Czy bym mogła porozmawiać z alfą ? - spytałam się goryla.

- Na razie nie.

- Ale mam coś ważnego mu dopowiedzenia - gościu daj mi się z nim spotkać.

- Możesz mi to powiedzieć, później mu to przekaże - twardy z niego zawodnik, ale tego nie przebije.

- Jako twoja luna rozkazuje ci, żebyś mnie zaprowadził do alfy - o zdziwienie, hehe nie przypuszczał, że ja jestem luną, no i fajnie.

- Tak jest - odpowiedział i zaprowadził mnie chyba do jego gabinetu.

Zapukałam i nic, więc od razu weszłam do środka. Nikogo tam nie było. Jak zauważyłam, nie było tez obok mnie tego strażnika. Poczekałam kilka minut i nadal nic, aż ktoś otworzył nagle drzwi. W nich zauważyłam moją zgubę.

- Co chciałaś mi powiedzieć - zaczął od razu.

- Alex, powinnam moim przyjaciołom powiedzieć, że u mnie wszystko w porządku, bo inaczej mogą nas zaatakować, żeby mnie odbić.

- Niby jakim cudem ta banda, która była z tobą miałaby wracać po ciebie? - zapytał mnie - przecież chyba wiedzą do czego jestem zdolny.

- Owszem wiedzą do czego jesteś zdolny, ale oni się nie ruszą jak mnie nie odbiją lub jak zobaczą.

- Czyli ty mówisz, że właśnie oni nas zaatakowali.

- Tak, więc pozwól mi tam pojechać - odparłam pewnie - w ten sposób krew się nie poleje.

- A co będę miał z tęgo?

- Moją dozgonną wdzięczność - odpowiedziałam mu od razu.

- Oraz buziaka.

- Niech ci będzie - powiedziałam to, po czym pocałowałam go w policzek - nie powiedziałeś gdzie - odpowiedziałam jak zauważyłam jego zaskoczoną minę. Wyminęłam go i poszłam się przyszykować na wyjazd. Może jeszcze nic głupiego oni nie zrobili, chodź wątpię.

Słowa 460

Czy to nadal ktoś czyta?

 Sorry za błędy, jeśli jakieś znaleźliście. Miłego dnia!



UciekinierkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz