Cześć nazywam się Mary Stanford. Jestem wilkołakiem, który posiada przeogromną moc. Wszyscy by pomyśleli, że mnie to zgubi, ale tak nie jest.
Jestem prawie zwyczajną osobą o brązowych włosach i oczach. Mam też jak każdy człowiek przyjaciół. Są to trójka wilkołaków oraz dwójka wampirów. Każdy z nas miał ciężką przeszłość przez co musieliśmy uciekać. Jedni mniej inni więcej.
Bardzo lubię strzelać z łuku lub rzucać sztyletami do ruchomych rzeczy, czytaj przyjaciół. Oprócz tego lubię biegać po lesie w mojej wilczej formie. Jako biało-niebieski wilk biegam i po drodze oraz zabijam zwierzynę.
Teraz wraz z przyjaciółmi sobie odpoczywamy od ucieczki. Leżymy do okoła siebie i patrzymy się w niebo.
Jednak trzeba wstać, co ja uczyniła pierwsza.
- Dobra wstajemy i idziemy się zbierać z tąd, bo zadługo i tak tu siedzimy - powiedziałam nie patrząc na ich.
Głośno jękneli, ale za to wstali.
- Dziewczyno z luzuj trochę - powiedziała trochę zirytowana Eliza - Mogłabyś chodź raz odpuścić od ucieczki.
- Nie, bo bym już gniła w lochach, a nie z wami się bawiła.
- Dobra, dobra - odpowiedziała Charlotte.
Po spakowany się do vana pojechaliśmy do hotelu, w którym naradzie zamieszkujemy.
Nic oprócz pójścia do łóżka nie marze, więc jak powiedziałam tak też zrobiłam. Udając się odrazu do krainy Morfeusz.
CZYTASZ
Uciekinierka
Hombres LoboMary ucieka od czterech lat i poznaje pięciu prawdziwych przyjaciół. Przy okazji mają wspaniałe przygody, ale pewnego dnia wszystko się rujnuje. Wkraczają na obcy teren, przez co zostali napadnieci na tamtejszych wilkołaków. Wszystkim udaje się zbie...