Część 10

200 17 6
                                    

Nie wiem co się działo potem. Chyba zemdlałam, bo kolejne co pamiętam to skrzydło szpitalne. Połowa ścian jest zrobiona z okien przez co wpada tu dużo światła, ale mimo wszystko to miejsce nie kojarzy mi się przyjemnie. Kiedy się budzę jest środek nocy, jestem opatulona ciepłą, białą kołdrą, a światło księżyca pada na posadzkę. W szkole było cicho jak makiem zasiał, słyszałam tylko ciche oddechy śpiących obok osób i szum mocy mojej własnej magi która przepływała pod moją skórą. Ciągle nie umiem się przyzwyczaić do jej nieodzownej obecności. Sala jest ogromna, stoi tu wiele łóżek, ale czuję się jakbym była tu całkiem sama. Sama z tymi wszystkim problemami.

Nie mogę uwierzyć, że widziałam Catherine. To niedorzeczne, musiało mi się przewidzieć. Ale jestem pewna, z widziałam dokładnie to co myślę, że widziałam. Podświadomie czuje, że to wydarzyło się naprawdę, że ona tam rzeczywiście była. Ale jakim cudem? Podczas zaklęcia w lesie wszystkie widziałyśmy, że zginęła. Nie było co do tego wątpliwości. Zaklęcie nie może się mylić, to nie jest możliwe by zaklęcie polazło nam coś innego niż się wydarzyło, by pokazało nieprawdę. Ona rzeczywiście musiała być martwa. Tylko dlaczego teraz chadza sobie po szkole jakby nigdy nic? Co się właściwie wydarzyło? I dlaczego Catherine wyglądała jakby najchętniej wszystkich się pozbyła? Dlaczego wstała zza grobu?

Dalej moje myśli się urywają bo zapadam w sen, cały ten bal był mocno męczący. Po jakimś czasie budzą mnie jakieś głosy. Jakieś rozmowy przy moim łóżku. Kiedy otwieram oczy widzę zmartwione oczy Anastazji i Madison.

- Wszystko w porządku? - pyta ta druga – Strasznie się o ciebie martwiłyśmy.

- Już nie ściemniej Madison – strofuje ją Anastazja – tak naprawdę byłaś tak zmęczona, że nie umiałaś logicznie myśleć i padłaś do łóżka jak kłoda, więc nie miałaś czasu na zmartwienia.

- Co nie znaczy, że nie martwię się teraz – odgryza się. – Boli cię coś? – zwraca się do mnie.

- Teraz już wszystko w porządku – mówię – ale wczoraj urwał mi się film.

- Zemdlałaś - mówi Anastazja – Tak po prostu, najpierw stałaś sztywna jak kołek, a chwilę później osunęłaś się na ziemię. Natychmiast wezwałyśmy pielęgniarkę i ona się tobą zajęła. Na szczęście mówi, że jeszcze dziś pozwoli ci stąd wyjść – wskazuję ręką na otocznie mając na myśli szydło szpitalne.

- Co się wtedy stało? Czemu przestałaś nagle tańczyć i wyglądałaś jakbyś zobaczyła ducha?

- No bo, rzeczywiście zobaczyłam ducha, a raczej ciało które wstało z martwych.

- O czym ty w ogóle mówisz?

Spoglądam na nie poważnie.

- Widziałam Catherine, żywa całą i zdrową. I nie wyglądała przyjaźnie.

Odbiera mi mowę i patrzą na mnie wytrzeszczonymi oczami. Potem opowiadam im ze szczegółami wczorajszy wieczór. Po tym co od mnie usłyszały zatyka je. Po prostu odbiera im mowę. Nie są w stenie wydusić z niebie żadnego słowa.

- Jestem w stu procentach pewna, że to była ona. Nie pomyliłabym jej z nikim innym – dodaję jakby mi jednak nie wierzyły.

Ale wierzą mi, to dlatego są tak bardzo w szoku, bo nie potrafią pojąc, że osoba zabita przez nienizanego nam morderce jednak żyje i jak widać ma się całkiem dobrze.

Madison siada z wrażenia na łóżku.

- Robi się coraz ciekawiej... – mówi cicho z ironią w głosie. - Co będzie następne? Inwazja wiedź? Polowanie na smoki?

Wtedy jeszcze tego nie wiedziałyśmy, ale w tamtym momencie Madison była bliżej prawdy niż ktoś kiedykolwiek by się spodziewał...

W pogoni za magią || Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz