Wyszłam z dużego, dwupiętrowego budynku na mokrą londyńską ulicę. Deszcz nie dawał za wygraną już od dobrych kilku godzin, ale prawdę mówiąc, nie zwracałam na niego szczególnej uwagi. Do pogody panującej w Londynie należało się po prostu przyzwyczaić, rzadko kiedy można było napawać się innym widokiem. Czym prędzej nałożyłam na siebie kaptur swojej dość cienkiej wiosennej kurtki, z której korzystałam właściwie o każdej porze roku od ponad dwóch lat. Miałam jedynie kilka ubrań na zmianę odkąd odeszłam z rodzinnego domu, zabierając ze sobą przybraną siostrę. Ciągle tułałyśmy się razem po ulicach, spałyśmy w parkach, pod mostami, jednak robiło się coraz zimniej, co oznaczało zwiększenie ryzyka na poważne zachorowania. Nie miałam żadnych pieniędzy, dlatego nie mogłyśmy nawet myśleć o jakimkolwiek noclegu, a obcy ludzie notorycznie odmawiali nam schronienia, sądząc, że sprowadzimy na nich kłopoty. Trudno się do tego przyznać, jednak mieli całkowitą rację.
Dzisiejszej nocy Hope uległa drobnemu wypadkowi, któremu tak naprawdę byłam winna. Wydawało jej się, że widziała na ulicy swoją przyszywaną mamę i nie zważając na nic, wbiegła prosto na ruchliwą ulicę. Zareagowałam zbyt późno, by zapobiec temu zderzeniu. Nie pomyślałam od razu o publicznym szpitalu, bowiem w ten sposób mogłam nas od siebie oddalić. Dziewczynka była niepełnoletnia, poza tym uciekłyśmy z domu, czym chętnie zainteresowałaby się Opieka Społeczna, do której z pewnością zadzwoniłby dyżurujący lekarz. Nie zamierzałam doprowadzić do tego, byśmy z powrotem znalazły się w domu. Niechętnie pomyślałam o niewielkiej prywatnej klinice znajomego naszego ojca. Jedynym plusem w tej sytuacji było to, że mężczyzna nie miał z nim już żadnego kontaktu, tak jak większość, on również się od niego odwrócił. Miałam więc pewność, że nikt nie będzie chciał nas wydać. John zgodził się na krótką obserwację mojej siostry po wielu błaganiach i prośbach, jednak zaznaczył, że za jej dalszą obserwację czy jakiekolwiek leczenie będę musiała nieco zapłacić. Zrezygnowałam, nie mając innego wyboru. Za półtorej godziny miałam ją stamtąd zabrać, jednak zupełnie nie wiedziałam, co robić. Hope była już lekko przeziębiona, a po tym wypadku z pewnością jej organizm stanowczo osłabł. Nie chciałam narażać jej zdrowia, ale nie miałam innego wyjścia. Nie znałam nikogo, kto mógłby nam pomóc. Zostałyśmy zupełnie same.
Odrzuciłam na razie od siebie te wszystkie przygnębiające myśli, skupiając się na tym, co miałam teraz do zrobienia. Od dwóch dni niczego nie jadłyśmy, a na dłuższą metę ten głód był nie do wytrzymania. Musiałam zrobić wszystko, by zdobyć jakiekolwiek pożywienie. Nie dbałam nawet o to, w jaki sposób powinno się to odbyć. Byłam w stanie posunąć się do wszystkiego, a najbardziej odpowiednia wydawała mi się po prostu kradzież. Od dwudziestu czterech miesięcy sytuacja, w której znalazłyśmy się razem z Hope, coraz bardziej pchała nas do popełnienia tych czynów, jakby na to nie patrzeć – przestępstw. Nie mogłam jednak pozwolić, by ta ośmioletnia dziewczynka umarła z głodu. Rzadko myślałam o sobie, najważniejsza była dla mnie właśnie przyszywana siostra.
Kilka metrów przed sobą zobaczyłam większą grupę, znajdującą się tuż przy sklepie spożywczym. Postanowiłam udać się właśnie w to miejsce, wierząc, że w takim tłumie nie wzbudzę żadnych podejrzeń. Weszłam do środka, rozglądając się po wszystkich półkach z towarami. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak bardzo doskwierał mi głód. Miałam ochotę schować do kieszeni wszystko, co tylko napotkały moje oczy. Jak najszybciej pognałam jednak w stronę stoiska z pieczywem, skąd wzięłam jeden, niewielki bochenek chleba. Czym prędzej schowałam go pod swoją kurtką, po czym odwróciłam się za siebie, chcąc udać się do wyjścia. Moim oczom ukazała się starsza kobieta, która z wyraźnym zainteresowaniem przypatrywała się mojej osobie. Wiedziałam, co za chwilę nastąpi, znałam ten scenariusz na pamięć. Przyspieszyłam kroku, jednak tak naprawdę nie wierzyłam, że wyjdę z tego bez żadnych konsekwencji. Staruszka w dalszym ciągu podążała za mną, a kątem oka zauważyłam jak chwilę później podchodzi do jednego z ochroniarzy. Nic więcej nie mogłam zrobić, coraz większy tłum ludzi kumulował się właśnie przy wyjściu ze sklepu. Szybka ucieczka nie wchodziła w grę. Odruchowo wyciągnęłam spod kurtki bochenek chleba, czekając na dalszy rozwój akcji.

CZYTASZ
TAJEMNICZE SERCE
Fanfiction"Choć być może nie chcesz tego słuchać, pragnę byś wiedział, że na zawsze pozostaniesz cząstką mnie. Zasłużyłeś sobie na szczególne miejsce w moim sercu, którego nikt nigdy nie zajmie."