W pierwszej chwili przyszło mi do głowy, by go od siebie odepchnąć, zawrócić i zamknąć się w mieszkaniu na cztery spusty. Rozum podpowiadał mi, że to jedyne rozsądne rozwiązanie, dzięki któremu uchronię Harry'ego przed niebezpieczeństwem. Wiedziałam, że miał całkowitą rację i powinnam jak najszybciej zniknąć z jego życia, bowiem przez cały czas wystawiałam go na pewną śmierć. Niestety, pomimo wielu moich starań nie potrafiłam wyzbyć się wrażenia, że to właśnie Harry dawał mi bezpieczeństwo, którego potrzebowałam. Walczyłam z tym podczas jazdy autobusem na stadion, podczas czekania na niego, a także teraz. To zapewnienie było jednak silniejsze niż cokolwiek innego, a ja nie potrafiłam się temu oprzeć.
Mimowolnie podniosłam swoje ręce, delikatnie obejmując plecy chłopaka. Nie chciałam, by ta chwila kiedykolwiek minęła, nie chciałam rozmawiać ani słuchać. Potrzebowałam trwać w ciszy u boku kogoś takiego jak on. Pomimo tego, że naprawdę mu zaufałam, bałam się opowiedzieć o spotkaniu z Gregorem. Byłam przerażona tym, w jaki sposób Styles mógł zareagować. Z drugiej zaś strony, nie sądziłam, że będę w stanie wymyślić inną historię na poczekaniu. Zresztą, dobrze wiedziałam, że Harry i tak nie połknąłby haczyka. W zdaniu „Wrócił po mnie.” znalazło się już wszystko, co pozwalało na dobrą interpretację. Okłamywanie kogoś, kto naprawdę zaczął się mną interesować nie było w porządku. Zawsze jednak istniało ryzyko, że Styles będzie chciał wziąć sprawy w swoje ręce, a przecież za dosłownie parę minut miał rozpocząć się koncert. Nie mogłam pozwolić, by tysiące fanek nie zobaczyło swojego idola z mojego powodu. Musiał wyjść na scenę i zrobić to, co kochał najbardziej.
Czułam coraz bardziej nasilający się ból głowy i wciąż nie potrafiłam odpędzić się od miliona myśli. Czas płynął nieubłaganie, a my nie mogliśmy stać tak w nieskończoność. Dyskretnie nabrałam dużo powietrza do ust, odsuwając się od Harry'ego. Dopiero wtedy ciężko westchnęłam i zaczęłam bawić się swoimi palcami. Zupełnie nie wiedziałam, co powinnam powiedzieć. Wpatrywał się we mnie z zatroskaną miną, ignorując wszystkich, którzy krzątali się za kulisami i dopinali pewne sprawy na ostatni guzik tuż przed występem. Od razu poczułam, jak moje policzki powoli nabierały rumieńców, w takich sytuacjach zawsze się to zdarzało. Brunet uśmiechnął się lekko, dostrzegając moje zakłopotanie, lecz chwilę później przybrał już poważniejszy wyraz twarzy, zbliżając się do mnie.
- To Gregor, prawda? - zapytał, choć doskonale znał odpowiedź na to pytanie. - Co ci zrobił?
- Nic – rzuciłam od razu, spuszczając wzrok. - To znaczy... Rozmawialiśmy. Zastraszał mnie, groził.
- Nie powiem, że to dobrze, ale... - zawahał się, a ja momentalnie znów na niego spojrzałam. Jego oczy w końcu zaczęły błyszczeć. - Naprawdę ulżyło mi, że nic ci nie jest. Byłaś taka roztrzęsiona, a kiedy powiedziała, że chodzi o niego... Boże, myślałem, że...
Nie pozwoliłam mu dokończyć. Jednym gestem dłoni poprosiłam, by nic więcej nie mówił. Nie chciałam tego usłyszeć. Nie chciałam znów przypominać sobie strachu, który wtedy mi towarzyszył. Byłam niemalże pewna, że Gregor nie przepuści takiej okazji i po prostu mnie wykorzysta. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca i nie chciałam nawet dopuszczać do siebie tej myśli. To było zbyt wiele. Zdawałam sobie jednak sprawę z tego, że słowa mężczyzny powinnam traktować bardzo poważnie, gdyż nigdy nie rzucał ich na wiatr. Zawsze dotrzymywał obietnic.
- Harry! - krępującą ciszę przerwało niespodziewanie nawoływanie chłopaka w blond włosach. Kojarzyłam go z porozwieszanych praktycznie po całym mieście reklam, ale nie potrafiłam przypasować do niego konkretnego imienia. Nigdy tak naprawdę nie interesowałam się zespołem Zayna, może przez wzgląd na stosunki, jakie wtedy między nami panowały. - Gdzie ty się podziewasz? Za dwie minuty wchodzimy na scenę, przygotuj się.
CZYTASZ
TAJEMNICZE SERCE
Fanfiction"Choć być może nie chcesz tego słuchać, pragnę byś wiedział, że na zawsze pozostaniesz cząstką mnie. Zasłużyłeś sobie na szczególne miejsce w moim sercu, którego nikt nigdy nie zajmie."