Rozdział 11

446 25 8
                                        

Harry w dalszym ciągu przyglądał mi się z przerażeniem w oczach. Właśnie w takich chwilach żałowałam, że nie posiadałam magicznej mocy czytania w myślach. Chciałam wiedzieć, o czym myślał, czego się spodziewał, w jaki sposób miał zamiar poradzić sobie z moją przeszłością. Przetarłam zaszklone oczy, robiąc znów kilka kroków do przodu. Podniosłam z ziemi przestrzelony kapelusz Harry'ego, przyglądając mu się uważnie. Mimowolnie wyobraziłam sobie, że równie dobrze mógł nie być to zwykły przedmiot i od razu ogarnęła mnie jeszcze większa panika. Jeszcze nigdy wcześniej nie zrobiło się tak niebezpiecznie. Nie mogłam dłużej ryzykować, że moim najbliższym stanie się coś złego. Gregor nie miał przed niczym oporów, nie zawahałby się nawet przez sekundę, gdyby miał zastrzelić Harry'ego. Udowodnił to dzisiejszego wieczoru.

Odwróciłam się w stronę chłopaka, spoglądając na jego zaniepokojoną twarz. Strach odszedł w mgnieniu oka, ale w głębi serca wiedziałam, że nie pozostawał obojętny na to, co się wydarzyło. Chciał mnie pocieszyć i uspokoić swoim ogromnym opanowaniem, ale nawet to nie pozwalało mi przestać rozmyślać o tym, do czego mogło dojść. Harry podszedł do mnie bliżej, wziął swój zniszczony kapelusz i bez żadnego namysłu od razu wyrzucił go na śmietnik. Przytulił mnie do siebie i dopiero teraz mogłam poczuć, jak drżało całe jego ciało. Westchnęłam ciężko, zdając sobie sprawę, że to musiało się skończyć jak najszybciej.

- Ronnie, przepraszam, że musiałaś być świadkiem takiej sceny – powiedział, szepcząc w moje włosy. - Nie chciałem cię przestraszyć.

- To nie ty mnie przestraszyłeś – delikatnie odsunęłam się od niego, ale chłopak nie pozwolił mi odejść daleko. Chwycił za moje dłonie, mocno je ściskając. - Gregor nie odpuści. To była zapowiedź tego, co cię czeka, jeśli wciąż będziemy się widywali. Nie możesz być częścią...

- Chcę być obecny w twoim życiu – Harry uniósł mój podbródek, zmuszając tym samym, bym na niego spojrzała. Jego słowa sprawiały, że niemal natychmiast chciałam porzucić swoje poprzednie myśli i nie przejmować się tym, co mógł przynieść czas. - Ta decyzja nie należy tylko do ciebie.

Nie miałam ochoty się z nim wykłócać, dlatego przemilczałam tę sprawę. Mimo wszystko byłam jednak pewna swojej decyzji i chciałam się jej trzymać. Narażałam zarówno Harry'ego, jak i Zayna na ogromne niebezpieczeństwo. Musiałam ich zostawić, nie było innego rozwiązania. Nie do końca wierzyłam, że zdołam poradzić sobie sama w nowym miejscu, kiedy przez ostatnie tygodnie miałam obok siebie ludzi, którzy naprawdę otaczali mnie troską. Musiałam jednak wierzyć, że będę w stanie dać sobie ze wszystkim radę, jak zawsze. Jak dwa lata temu.

Nasze poprzednie plany na spędzenie tego wieczoru wydawały się teraz zbyt lekkie, zbyt niewłaściwe, by je zrealizować. Nie miałam głowy do tego, by skupić się na jakimkolwiek filmie, kiedy przed oczami cały czas miałam tę potworną scenę grozy z udziałem Gregora i Harry'ego. Nie byłam w stanie niczego przełknąć, więc na dobre darowałam sobie próbę uciszenia mojego głodu. Najwidoczniej Styles również zrozumiał to, że ostatnią rzeczą, o której teraz myślałam było jedzenie. Nie odzywał się już od dobrych paru minut, słyszałam jedynie jego głośne westchnięcia, ale nie śmiałam o nic pytać. Starał się przede mną udawać, że istniało wyjście z tego całego bałaganu i gdybym nie znała tak dobrze wszystkich szczegółów, byłabym w stanie we wszystko mu uwierzyć i przestać się tym przejmować. Nie mogłam jednak postąpić tak samolubnie, sprawy i tak zaszły już za daleko. Harry zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość. Pozwoliłam, by przekroczył granicę, którą sama wyznaczyłam. Nadszedł czas, by zapomnieć o dobrych rzeczach, które mogły spotkać mnie u jego boku.

- Spotkamy się jutro? - zapytał nagle, wyrywając mnie z głębokich przemyśleń. Przez chwilę nie rozumiałam tego, co właśnie powiedział, jednak kiedy zdałam sobie sprawę z sensu owych słów, ogarnęła mnie panika. Nie mogąc wydusić z siebie żadnego słowa, kiwnęłam lekko głową, by dłużej nie trzymać go w niepewności. Styles od razu rozluźnił swoje mięśnie twarzy, a ja momentalnie poczułam się jeszcze gorzej. - Coś wymyślimy. Porozmawiam z Zaynem i resztą. Wszystko się jakoś ułoży, zobaczysz.

TAJEMNICZE SERCEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz