Rozdział 10

235 14 0
                                    

Mogło wydawać się to bardzo dziwne, ale nie spanikowałam. Przynajmniej nie od razu. Z początku uznałam tę sytuację za kiepski żart Gregora lub jego ludzi. Kiedy przeczytałam wiadomość jeszcze raz i jeszcze jeden, zrozumiałam, że nie mieli z tym nic wspólnego. Zależało im zarówno na Conradzie jak i na mnie, a taką informacją mogli przecież zepsuć swoje plany. Gdyby to okazało się prawdą, robiliby wszystko, by zachować tajemnicę. Nie było im na rękę, abym odkryła ten sekret. Choć zdawali sobie sprawę, że nie utrzymywałam z Conradem żadnego kontaktu, naiwnie wierzyli, że wciąż posiadał tę moc, by zwabić mnie do tego paskudnego klubu. Od razu odrzuciłam więc od siebie tę możliwość, zastanawiając się nad kolejnym wyjaśnieniem.

Harry nie odezwał się jeszcze słowem, ale również próbował rozwiązać tę zagadkę. Było już bardzo późno, oboje odczuwaliśmy ogromne zmęczenie, ale mimo to, żadne z nas nie chciało przerwać. Zaczynałam zastanawiać się czy rzeczywiście wynikało to z zaistniałej sytuacji, czy może ze względu na spędzenie ze sobą jak najwięcej czasu. Z całego serca pragnęłam, żeby pierwsza wersja okazała się tą jedyną, lecz z drugiej strony coś podpowiadało mi, że się myliłam. Odruchowo spojrzałam na chłopaka, który cały czas starał się ustalić, kto zostawił tajemniczą notatkę. Był pochłonięty robieniem własnych notatek, ale nawet to nie przeszkodziło mu, by na chwilę przenieść swój wzrok na mnie. Nasze spojrzenia się spotkały, Harry uśmiechnął się lekko, po czym zebrał wszystkie kartki, podchodząc bliżej.

- Myślę, że tym razem powinniśmy zapomnieć o wielkiej nienawiści względem Gregora i porzucić ten trop – przytaknęłam jedynie głową, czując rozpierającą mnie dumę, że Styles doszedł do tego samego wniosku. - Ten ktoś napisał, że zobaczycie się wtedy, gdy będzie wolny. Albo jest przetrzymywany, albo odsiaduje wyrok w więzieniu. Nic innego nie przychodzi mi do głowy. Poza tym, nie wiem, czy powinniśmy aż tak bardzo ufać tym słowom.

Westchnęłam ciężko, poprawiając się na kanapie. Zwróciłam szczególną uwagę na to, że chłopak wypowiadał się w liczbie mnogiej, co bardzo podnosiło mnie na duchu, a jednocześnie ogromnie przerażało. Interesował się moim losem, narażał swoje życie, choć nie miał takiego obowiązku. Byłam mu za to dozgonnie wdzięczna, ale zupełnie nie wiedziałam, co zrobić, by się oddalił. To wszystko zabrnęło za daleko i sama byłam temu winna. Nigdy nie powinnam się przywiązywać. Nigdy nie powinno dojść do tego, że stałam się dla niego ważna. To mogło się dla nas źle skończyć.

- Przepraszam – powiedział niespodziewanie brunet, odciągając mnie od poprzednich myśli. - Musisz być wykończona, a ja tylko to utrudniam. Odpocznij i postaraj się nad tym nie zastanawiać. Rano wymyślimy coś razem.

Harry dopił swój sok, założył na siebie czarną kurtkę i powoli skierował się do wyjścia. Przez cały ten czas wydawał się bardzo nieobecny, choć stwarzał doskonałe pozory. Jego uśmiech nie gościł już tak często na ustach, a oczy nie były roześmiane. Dopiero teraz zdołałam sobie przypomnieć to, co zaszło, zanim opuściliśmy teren stadionu. Rozstał się z Vanessą i naprawdę to przeżywał. Cierpiał.

- Harry – zaczęłam niepewnie, a chłopak od razu odwrócił się w moją stronę. - Jak się czujesz?

- Jest w porządku – powiedział pewnie, zupełnie tak, jakby nauczył się tego zwrotu na pamięć. Serce łamało mi się na pół, gdy widziałam go w takim stanie. - Tak, jest w porządku. Prędzej czy później musiało do tego dojść. Oszczędziliśmy sobie wiele bólu.

Poczułam jak pod wpływem jego słów, w moim gardle utknęła gula, uniemożliwiająca mi wypowiedzenie czegokolwiek więcej. Zresztą, nie potrafiłam znaleźć odpowiednich słów, którymi mogłabym go pocieszyć. Czy one w ogóle istniały? Stał tam, przygaszony. Sprawiał wrażenie rozpadającego się na drobne kawałki człowieka, dla którego nie było już żadnego ratunku. Nie zasłużył na to, w jaki sposób potraktowała go Vanessa. Nie zasłużył na takie cierpienie. Był najbardziej oddaną osobą, jaką kiedykolwiek udało mi się spotkać na swojej drodze. Nie mógł nikogo celowo skrzywdzić i właśnie z tego względu należało mu się wszystko, co najlepsze.

TAJEMNICZE SERCEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz