Przyszedł dzień w którym Bard miał odwieść mnie do domu. Chciałam zrobić im wszystkim pyszne śniadanie, i odwdzięczyć się za gościnę i pomoc. Po cichu zaczęłam wszystko przygotowywać gdyż domownicy jeszcze spali.
Właśnie nakrywałam do stołu, lecz słabo się poczułam i upuściłam szklankę na ziemię, która zrobiła głośny huk. Od razu przybiegł do kuchni łucznik, sprawdzić co się dzieje.
- Przepraszam, chciałam zrobić dla was śniadanie i niechcący stłukłam szklankę. - wiem że powinnam mu powiedzieć o moim stanie ale nie chce aby się mną jeszcze bardziej przejmował.
- Nie musisz przepraszać, zdarza się. A pro po śniadania, nie musiałaś nic dla nas robić. - powiedział z uśmiechem
- Ale owszem, musiałam i chciałam. Gdyby nie ty pewnie wykrwawiłabym się tam na śmierć. Dałeś mi schronienie na te parę dni. Jestem Ci za to dozgonnie wdzięczna. - powiedziałam i posłałam mu promienny uśmiech.
- I te twoje wspaniałe dzieci. Cieszę się ze one nie miały nic przeciwko abym tutaj pomieszkiwała przez jakiś czas.
- No coś ty. One cię uwielbiają. Siostro.- powiedział i delikatnie uderzył mnie w ramię i zaczął się śmiać a ja razem z nim. Z Bardem zauważyliśmy małe podobieństwo między sobą i dla żartów mówimy że jesteśmy jak rodzeństwo. W sumie tak się czuję. Mogę z nim szczerze porozmawiać, nawet z Arweną nie mam takiego kontaktu jak z Bardem. Czuję jakąś więź między nami i wiem że on też. Jestem tylko ciekawa dlaczego tak się dzieje. Bard opowiedział mi że dowiedział się kiedyś że miał siostrę lecz niestety powiedziano mu że zginęła ona w bitwie z orkami. Strasznie mu w tej chwili współczułam. Nie wyobrażam sobie aby coś mojej siostrze się stało. Właśnie, Arwena. Strasznie za nią tęsknię, jak i za moim ukochanym. Już nie mogę się doczekać kiedy ich zobaczę. Z jednej strony nie chcę ich opuszczać ale z drugiej strony tęsknię za domem.
- Hej, stało się coś? - odezwał się łucznik a ja oderwałam się od myśli.
- Proszę?
- Stałaś taka smutna i zamyślona. O co chodzi ?
- O nic. Po prostu cieszę się że w końcu dziś zobaczę swoich bliskich, strasznie za nimi tęsknię i pewnie się martwią o mnie ale z drugiej strony nie chce was opuszczać. Strasznie będzie mi was brakowało. - powiedziałam a on nic już nie mówił, tylko mnie przytulił.
Chwile jeszcze porozmawialiśmy a ja dokończyłam robić śniadanie. Gdy skończyłam nakładać na talerz jajecznicę, dzieci jak na zawołanie przybiegły i usiadły do stołu.
- Jakie to dobre! - powiedział Bain z pełną buzią a ja tylko się zaśmiałam.
-Musisz jechać? - spytała mnie najmłodsza z rodzeństwa.
- Niestety tak, kochanie. Ale obiecuję że będę was odwiedzać.
Po skończonym posiłku dzieci poszły do siebie, a my z Bardem rozmawialiśmy. Po chwili usłyszeliśmy jakiś hałas dobiegający z zewnątrz. Człowiek chciał sprawdzić co się dzieje lecz w tej chwili wtargnęli do jego domu orkowie. Strasznie się przestraszyłam. Bard wyjął miecz i zabił orka. Krzyknął do mnie abym poszła do jego dzieci. Nie sprzeciwiałam się. Szybko przemieściłam się do ich pokoju. Wszystkim kazałam przejść do mojej tymczasowej sypialni.
- Co się dzieję? - spytała Sigrid. Miałam właśnie odpowiedzieć lecz w tej chwili drzwi otworzyły się z hukiem do pokoju a w nich stał obrzydliwy ork. Ja ani chwili myśląc, wzięłam sztylet i przebiłam jego głowę. Usłyszałam jak ktoś wchodzi po schodach. Dzieciom kazałam się schować po łóżko a ja sama schowałam się za ścianą obok drzwi i czekałam aż ten ktoś tu wejdzie aby go zaatakować. W gotowości oczywiście miałam swój miecz. Gdy ten ktoś wszedł do pomieszczenia od razu przystawiłam mu miecz do gardła. Gdy tylko zobaczyłam kto to od razu wypuściłam miecz z ręki.
- Legolas?! - krzyknęłam i rzuciłam się blondynowi w ramiona a w tym czasie dzieci już wyszły ze swojej kryjówki.
- Kira! Tak bardzo się cieszę że cię znalazłem. Tęskniłem! Co się stało?! Dlaczego tutaj się znalazłaś? - zasypywał mnie masą pytań a ja tylko się uśmiechnęłam i pocałowałam go. Tak bardzo mi tego brakowało. Jego bliskości, dotyku. Po prostu wszystkiego. Oczywiście dzieci wszystko widziały i nie chciały zostać niewidzialne.
- Ble!!! - krzyknęły wszystkie a ja razem z księciem wybuchnęliśmy śmiechem.
- Chodźcie - powiedział do nas i zwrócił się do mnie
- Mój ojciec musi wiedzieć że jesteś, i nic ci nie jest. - jak powiedział tak zrobiliśmy. Gdy tylko zeszliśmy na dół od razu Thranduill mnie przytulił. Byłam w szoku ale oddałam uścisk.
- Tak się cieszę że żyjesz! Co się stało? I jak znalazłaś się u naszego rybaka? - zapytał srogo król.
- Opowiem wam wszystko, spokojnie. Ale uwierzcie mi gdyby nie Bard, nie byłoby mnie tutaj
- Oj bez przesady - rzekł łucznik i puścił do mnie oczko.
- Jest, jest braciszku - powiedziałam i zachichotałam a król wyszczerzył oczy.
- Skąd wy wiecie? - zapytał a mi uśmiech zniknął z twarzy. Spojrzałam na Barda a potem znów na króla.
- Ale o czym, panie? - zapytał Bard.
- A nie ważne. Cieszmy się że Kira żyje i ma się dobrze. Wracajmy już
- Ojcze! - podniósł ton głosu Legolas
- Co miałeś na myśli mówiąc skąd oni wiedzą. - powiedział już spokojnie. Król westchnął głęboko i powiedział abyśmy usiedli przy stole.
Siedzieliśmy już tak dobre dwadzieścia minut. Bard tylko kazał iść swoim dzieciom do góry, a tak to nikt się nie odzywał. Każdy czekał aż król odezwie się pierwszy.
- Pamiętasz Kiro, jak Elrond opowiedział ci o tym że twoi rodzice zostali zamordowani przed orków a on sam cię znalazł ? - spytał a ja skinęłam głową ze pamiętam.
- A więc, część tej historii to było kłamstwo.
- Słucham!? Czyli jednak mam rodziców!?!
- Niestety, ta część jest prawdziwa. W tej historii którą zaraz wam opowiem będzie brał też udział Bard. - rzekł a każdy spojrzał się na siebie lecz nikt nic nie mówił.
- A więc tak. Dwadzieścia jeden lat temu kobieta o imieniu Almalda która była elfką - gdy wypowiadał te słowa spojrzał się na mnie.
- Poznała pewnego chłopaka. Miał na imię Aldimir i był człowiekiem - tutaj spojrzał na Barda.
- Zakochali się w sobie nie mal od razu.
- Skąd ich znasz, panie? - przerwał mu pytaniem Bard.
- Gdyż byli moimi przyjaciółmi, także i Elrodna. A więc byli w sobie zakochani po uszy, po roku oznajmili nam że Almalda jest w ciąży i że urodzi bliźniaków. Po dziewięciu miesiącach urodziła się im córeczka której imię dali Kira, i chłopczyk któremu nadali imię Bard.
- Co takiego?! - krzyknęliśmy jednocześnie.
- Bardzo was kochali. Lecz niestety, Sauron porwał waszego ojca, torturował go aby powiedział mu o swoim potomstwie. Aldimir jednak nic nie powiedział więc Sauron kazał go zabić. Niestety i tak o was się dowiedział. Wiecie gdy jesteście razem macie dużą moc. I ciężko was zabić gdy jesteście blisko siebie. Sauron o tym wiedział. Dlatego chciał porwać jednego z was, zabić a potem zrobić to z drugim. Wasza matka była mądrą kobietą i wiedziała że to nastąpi prędzej czy później. Poprosiła mnie i Elrodna o pomoc. Mieliśmy się zaopiekować wami obojga. Ja miałem już Legolasa który właśnie był w waszym wieku więc nie mogłem wziąć kolejnego dziecka bo wiedziałem że nie podołam temu wyzwaniu. Ustaliliśmy więc że ciebie Kiro przyjmie pod dach Elrond a ciebie Bardzie oddaliśmy tutaj, do wiernych ludzi. Sauron chciał was za wszelką cenę odnaleźć ale nie udało mu się to.
Niestety waszą matkę zabili po trzech dniach gdy was oddała.
- Czyli teraz jesteśmy bezpieczni ? - spytałam.
- Nie do końca
- Jak to ?
- Dowiedziałem się nie dawno że gdy Sauron was znajdzie, nie zabije was, lecz będzie chciał was mieć w swojej armii. Gdyby miał was, byłby jeszcze bardziej potężniejszy niż teraz.
Gdy Thranduill nam opowiedział całą tą historię nie mogłam tego pojąć. Mam brata. Bard to mój brat. Nie wierzę w to. Muszę sobie to jakoś w głowie poukładać. Gdy miałam wstać usłyszeliśmy ponowny huk. Jednak orkowie sobie nie odpuścili. Już miałam wziąć miecz do ręki lecz powstrzymał mnie w tym mój brat.
- Nie pozwolę ci walczyć!
- Dlaczego?!
- Nie w takim stanie!
- Nic mi nie jest!!
*** Bard ***
- Jak to?! A... - i tu urwałem zdanie. Było blisko. Mało co i bym się przed nimi wygadał. Niestety Legolas słyszał naszą wymianę zdań i postanowił do nas dołączyć
- A co ?
- A kto będzie z moimi dziećmi Kira? Przecież one cię bardzo lubią. Będą cie słuchać - powiedziałem a książę skinął tylko głową że rozumie, a Kira pędem poleciała do moich dzieci.
Usłyszeliśmy powrotny ryk i huk. Zmroził mi krew w żyłach.
- A to co u diabła było?! - spytał król
- Smok - odparłem i wybiegłem na zewnątrz a razem ze mną książę i król.
*** Kira ***
- Co robicie? - spytałam dzieci gdy weszłam do pokoju.
- Gdzie tata? - zignorował moje pytanie Bain.
- Am.. - miałam zamiar coś odpowiedzieć lecz przerwał mi donośny huk
- Co to było!? - krzyknęli wszyscy troje w tym samym momencie. Ja nic nie odpowiedziałam tylko kazałam im iść za mną. Gdy wyszliśmy na zewnątrz zabrakło mi tchu. Całe miasteczko płonęło w ogniu. Już wiedziałam co się dzieje. To był smok. W tej chwili zauważyłam w łódce Barda wołał nas. Szybko do niego przybiegliśmy. Płynęliśmy gdy nagle Bard szybko wyskoczył z łódki krzycząc abym zajęła cię jego dziećmi. Spojrzałam wysoko na wierzę. Ujrzałam mojego brata który strzela do smoka. Jego syn też to zauważył bo wybiegł z łódki, chciałam go złapać lecz nie zdążyłam.
********
Było już po wszystkim. Okazało się że Bain dla ojca schował jedną czarną strzałę w łódce i pobiegł mu ją dać. Bard wycelował w smoka i trafił. Zabił go. Byliśmy tacy szczęśliwi. Szukałam oczami brata, po chwili go dostrzegłam i podbiegłam do niego.
- Byłeś niesamowity! - przytuliłam się do niego
- Oczywiście ty również - rzekłam do jego syna. Po chwili coś sobie przypomniałam. Przeprosiłam ich na chwilę i zaczęłam kogoś szukać. W końcu dostrzegłam te błękitne oczy.
- Tak się bałam - powiedziałam i przytuliłam się do mojego ukochanego.
- Ja też. Ale powiedz mi proszę co się z tobą działo ? - spytał z troską w głosie. Po chwili zaczęłam mu wszystko opowiadać. Był wściekły a zarazem bardzo był przybity tym że mógł mnie stracić.
- Ciesze się że jednak nic ci nie jest - powiedział i chciał mnie pocałować ale ja się odwróciłam. Ten spojrzał na mnie niezrozumiale.
- Jest coś jeszcze. Coś o czym musisz wiedzieć.
- Także słucham.
- Pamiętasz ten dzień w którym poszliśmy się przejść do altany, i zasłabłam. Albo jak leżeliśmy w łóżku i zrobiło mi się nagle niedobrze? - zapytałam a on tylko skinął głową.
- Wtedy ja. Ja wtedy dowiedziałam się że jestem w ciąży. - gdy to powiedziałam parę łez zleciało mi na policzki. Legolas był w wielkim szoku. Po chwili wytarł swoją dłonią moje łzy i mnie przytulił. Po niedługim czasie postanowił się odezwać.
- Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałaś?
- Bo się bałam. Bałam się że będziesz zły.
- Jak mogłaś pomyśleć że będę zły o to ze będę ojcem!
- Bo ciągle jesteś zapracowany i nie masz na nic czasu! Myślałam że nie jesteś gotowy na taki rozdział w naszym życiu! Bałam się po prostu jak zareagujesz!
- Chcesz wiedzieć jak bym zareagował!?
- Tak! - krzyknęłam a on przybliżył się do mnie i złożył na moich ustach, czuły i namiętny pocałunek.
- Właśnie tak bym zareagował. Kochanie strasznie się cieszę. Nie mógłbym być o coś takiego zły na ciebie. Owszem jestem w szoku ale i szczęśliwy. I wychowamy to dziecko razem. - powiedział i znowu mnie pocałował. Jak ja go kocham. Jak mogłam w ogóle pomyśleć że nie chciałby tego dziecka?! Jestem idiotką.
- Uwierz mi że nigdy nie byłoby inaczej. Rozumiesz?
- Tak kotku. Przepraszam.
****
Od tego zdarzenia minęło parę miesięcy. Dużo się od tego czasu zmieniło. Każdy już wie że mam brata. Właśnie Bard ze swoimi dziećmi przeprowadzili się do nas. Każdy ma z nich osobną komnatę. Najbardziej cieszyła się z tego najstarsza siostra. Ciekawe dlaczego.
Między mną a Legolasem jest dużo lepiej niż przedtem. Mój ukochany oświadczył mi się, po czym miesiąc później odbył się nasz ślub.
Urodziłam cudownego i zdrowego chłopczyka. Nazwaliśmy go Hugo.
Miał blond włosy po ojcu i oczy po mnie.
Cieszę się że wszystko tak dobrze się skończyło.
Tak!!!! To koniec tej książki.
Mam nadzieje że podobała wam się ta opowieść.
Tak wiem troszkę chaotyczne zakończenie, lecz już nie miałam weny na pisanie jej dalej wiec tak oto ją zakończyłam.
Widzimy się z moich następnych książkach!!
CZYTASZ
Twoja Historia z Księciem Mrocznej Puszczy
Cerita PendekMam na imię Kira, jestem, pół-elfem, pytacie dlaczego ? Otóż moja matka Amalda była elfką, lecz mój Ojciec Aldamir, był człowiekiem. Lecz niestety los chciał abym nie znała swoich biologicznych rodziców. Niestety zginęli, przez orków gdy miałam zale...