Rozdział VI

1.1K 29 13
                                    

Minęły dwa miesiące od tamtych zdarzeń. Dużo się działo, mianowicie to że Tauriel uciekła, tak, i nie udało nam się jej złapać. Od tamtego czasu poszukiwania trwają lecz na próżno. 

Siedzę właśnie w swojej komnacie razem z Arweną rozmawiając o głupotach. Nagle strażnik poinformował nas abyśmy zeszły na dół bo przybyli jacyś goście, więc bez zbędnego gadania zeszłyśmy się z nimi przywitać. Okazało się że to dobrze mi znane osoby, czyli Gimli i Aragorn. Gdy przywitali się ze wszystkimi, król nakazał wszystkim iść do jadalni, oczywiście razem z Arweną też chciałyśmy iść lecz król kategorycznie nam zabronił i powiedział że to nie nasza sprawa. Oczywiście zdenerwowałam się, lecz Arwena uspokajała mnie mówiąc że pewnie to nic ważnego jeśli mnie tam nie ma. 

Poszłyśmy do komnaty Arweny, gdy tylko weszłyśmy zaczęła rozmowę na temat Aragorna, i dowiedziałam się że chodzą ze sobą już od miesiąca, oczywiście udałam obrażoną że wcześniej mi tego nie powiedziała, lecz po chwili przytuliłam ją i powiedziałam że życzę im szczęścia. Rozmawiałyśmy dość długo, więc gdy było grubo po północy oznajmiłam Arwenie że pójdę już do siebie. Gdy byłam w połowie drogi do swojej komnaty usłyszałam czyjeś głosy, wiadomo że ciekawość wzięła górę, więc postanowiłam podsłuchać, okazało się że był to Legolas, Aragorn i Gimli, dowiedziałam się że przyjechali tu po to gdyż dowiedzieli się że orkowie mają napaść na Mroczną Puszczę. Przeraziłam się, gdy zorientowałam się że chłopcy przestali rozmawiać i rozchodzą się, jak najszybciej pognałam do swojej komnaty, aby mnie nie zauważyli. Od razu poszłam wziąć szybki prysznic i przebrałam się w koszulę nocną. Gdy kładłam się do łoża, pomyślałam że porozmawiam jutro z Legolasem o tym co mówili o orkach, mam nadzieję że mój ukochany nie będzie bardzo zły na to że ich podsłuchiwałam. 

Wstałam wypoczęta.  Poszłam się umyć, ubrać, i zejść na śniadanie, tak jak wczoraj pomyślałam, porozmawiam z księciem. Gdy weszłam do sali od razu zauważyłam że nie ma jeszcze Arweny, a przecież to ja zawsze przychodzę jako ostatnia.

- Witajcie- przywitałam się

- Witaj Kiro, usiądź proszę.- powiedział król i wskazał na miejsce obok Legolasa, a ja oczywiście siadłam tam gdzie mi kazano. Zaczęliśmy jeść, postanowiłam zapytać króla czy wie gdzie podziewa się teraz Arwena. 

- Królu- zaczęłam nie pewnie, bojąc się jaką odpowiedź dostanę

- Tak ? 

- Czy wiesz gdzie je..-nie dane było mi skoczyć bo wszedł strażnik do sali. 

- Królu! Orkowie nas zaatakowali i porwali księżniczkę!

- Arwena....- powiedziałam cicho do siebie, lecz Legolas to usłyszał bo złapał mnie za rękę a ja na niego spojrzałam. 

- Dobrze- odpowiedział król i wstał od stołu- szykujcie się! - spojrzał na chłopaków i poszedł. Ja też wstałam. 

- Kira, kochanie, ty nie idziesz. - powiedział dobitnie książę. 

- Że co proszę?! Dlaczego nie mogę iść?

- Bo już raz cię prawie straciłem, nie chcę aby to się stało drugi raz- rzekł i spojrzał mi w oczy.

- Spokojnie, dam sobie radę, jak zawsze przecież.- zapewniłam go,  po czym pocałowałam księcia i pognałam jak najszybciej się przebrać bo musicie mi przyznać że w sukni ciężko się walczy. Założyłam na siebie jak najszybciej strój, nie chciałam tracić cennego czasu, muszę uratować siostrę, jeśli jej coś się stanie nie przeżyję tego.  

Nie czekając na nikogo pognałam jak najszybciej do stajni po konia i czym prędzej udałam się w poszukiwaniu orków. Po paru godzinach udało mi się ich znaleźć. Musiałam być czujna i uważać na to aby mnie nie zauważyli. Dotarliśmy pod jakąś wielką bramę, gdy ją otworzyli myślałam że padnę. Tam było, wielkie, oko Saurona. Pilnował wszystkich i wszystko, bałam się że nie uda mi się tam wkraść. Konia ukryłam bardzo dobrze i ruszyłam przed siebie, modląc się aby nikt mnie nie zauważył. Gdy już wślizgnęłam się do środka, mknęłam po korytarzach uważając aby nie ujawnić się orkom a przyznam że było ich sporo. Weszłam w jeden korytarz, tam już było że tak to ujmę bardziej bezpiecznie bo nie było tam dużo orków, w sumie był tylko jeden lecz spał, i był on przy celi Arweny. Tak się cieszę że ją znalazłam. Gdy Arwena mnie zauważyła, przystawiłam palec do ust na znak aby była cicho a ta tylko kiwnęła głową. Wzięłam ostrożnie klucze od śpiącego orka. Gdy udało mi się uwolnić siostrę szybko udałyśmy się do wyjścia lecz wpadłyśmy na jednego z orków. 

- Stać!- krzyknął i wyciągną miecz w naszą stronę. Akurat nie miałam przy sobie żadnej broni, została przy koniu. Czy ja zawsze muszę być taka głupia i nieodpowiedzialna?! 
- Albo zabiję obie!!- przeraziłam się, nie o mnie lecz o moją siostrę, kocham ją i nie pozwolę jej skrzywdzić. 

- Ty biegniesz w prawo ja w lewo- powiedziałam do niej szeptem a ona skinęła głową. 

- Co tam gadasz, ścierwo?! - zapytał ork. 

- Już! - krzyknęłam i się rozdzieliłyśmy, wiem że na prawo jej wyjście więc Arwena powinna sobie poradzić a na lewo no cóż. Jednym słowem jestem w czarnej dziurze. Na moje szczęście czy też nie ork pobiegł za mną, biegłam ile sił w nogach niestety walnęłam w innego orka który wyrósł mi spod ziemi i przywitałam się z ziemią. Gdy spojrzałam na tą kreaturę myślałam że zejdę na zawał. Stał przede mną najgorszy z orków Azog Plugawy. ( Tak wiem że Azog nie był w siedzibie Saurona ale tutaj przypuśćmy że jest. Mam nadzieje że wam to nie przeszkadza ;) ) 

Twoja Historia z Księciem Mrocznej PuszczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz