Nazajutrz obudziłam się dość wcześnie, wstałam, i poszłam do łazienki. Postanowiłam wziąć długą kąpiel, tak, to zawsze mnie relaksuje, po kąpieli ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż a włosy postanowiłam mieć rozpuszczone. Gdy zrobiłam wszystkie te czynności poszłam zjeść śniadanie, niestety był tam Legolas, lecz na moje szczęście był też tam król, także mogłam spokojnie usiąść i zjeść przy stole.
-Witam- powiedziałam i usiadłam i nałożyłam sobie sałatki.
- Witaj dziecko- odezwał się król - Jak się spało?
- Dziękuję, dobrze- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. Po chwili już nikt się nie odzywał tylko jadł, ciągle czułam na sobie wzrok księcia, starałam się unikać z nim kontaktu wzrokowego.
Po skończonym śniadaniu, szłam na trening, po drodze dowiedziałam się że został on przesunięty i mam go dopiero za dwie godziny, więc postanowiłam przejść się do pewnego miejsca. Gdy już tam weszłam, wspomnienia wróciły, to jak wygłupiałam się z Legolasem i to że prawie złożył na moich ustach pocałunek. Postanowiłam pójść do altany, zaczęłam myśleć o tym wszystkim co mi się przydarzyło, i dlaczego akurat mi, gdy tak myślałam nie zauważyłam że ktoś właśnie usiadł obok mnie, spojrzałam na tą osobę i od razu chciałam stamtąd jak najszybciej wyjść, lecz ta osoba mi to uniemożliwiła ponieważ chwyciła mnie za rękę.
- Płakałaś?
-Co cię to wogule interesuje ? - zapytałam wściekła księcia.
-Interesuje, Kira co się z tobą ostatnio dzieje? Ciągle mnie unikasz, nie chcesz ze mną rozmawiać, co się stało ?
- Nie wierzę, po prostu nie wierzę, jak śmiesz pytać mnie co się stało?!!! Leć lepiej do swojej dziewczyny a mnie zostaw w spokoju!
- Kira! - chciał mnie zatrzymać lecz mu się wyrwałam
- Nie!! Legolasie, zostaw! Nie zbliżaj się do mnie, proszę cię! - powiedziałam i uciekłam stamtąd, nie zważałam na wołanie Legolasa, jak on śmie!? Postanowiłam się ogarnąć i iść na trening.
Po treningu nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, poszłam od razu do swojej komnaty, wzięłam prysznic i książkę i pochłonęłam się w lekturze.
*** Legolas ***
Nie mogłem uwierzyć własnym uszom, Kira myśli że ja mam dziewczynę, a przecież to nie prawda, chciałbym być tylko z jedną dziewczyną lecz ta jest w tej chwili właśnie na mnie zła. Siedziałem już tutaj ponad 4 godziny, miałem iść już do swojej komnaty jednak postanowiłem pójść porozmawiać z Aragornem bo przecież ona ma razem z nim ćwiczenia więc może on coś będzie wiedział.
- Aragornie! - zawołałem na przyjaciela gdy widziałem że zmierza w stronę swojej komnaty- Witaj, Legolasie, co tam? - Zapytał a ja nie wiedziałem od czego zacząć.- Stało się coś? Chodź, przejdziemy się i mi wszystko opowiesz. - I jak powiedział tak zrobiliśmy, szliśmy w ciszy lecz ja postanowiłem ją przerwać.
- Aragornie, nie wiesz może co się dzieje z Kirą? Unika mnie, nie chce ze mną rozmawiać, jest na mnie wściekła bo myśli że mam kogoś.
- Nie, nie zwierzała mi się, ale faktycznie, ciągle chodzi przybita, a gdy schodzi temat na Ciebie to ona od razu ucina temat. Może po prostu z nią porozmawiaj ?
- Starałem się, lecz to nic nie daje, gdy próbuje to ona zaczyna płakać, i ucieka. - gadaliśmy przez chwilę a potem rozeszliśmy się do swoich komnat. A ja nadal zastanawiam się kto mógł powiedzieć takie coś Kirze.
*** Kira ***
Skończyłam własnie czytać książkę, zauważyłam że już jest ciemno więc postanowiłam że pójdę już spać, jutro mam wolne od treningu więc pewnie pójdę na jakiś spacer albo coś. Przebrałam się w piżamy, już miałam się kłaść lecz usłyszałam pukanie do drzwi, otworzyłam, a tam stała Tauriel. Nie powiem zdziwiłam się, ale wpuściłam ją do środka, gdy zamknęłam drzwi zaczęła mówić.
- Kira ja, przepraszam, nie powinnam była tak mówić, wiem jestem beznadziejna, ale po prostu byłam bardzo zazdrosna o niego, nie powinnam była cię szantażować. Przepraszam. Wybaczysz mi ? - spytała z nadzieją w głosie, nie powiem byłam bardzo zaskoczona jej wyznaniem lecz widziałam że żałuję ( nie macie pojęcia jak w tej chwili bardzo się myliłam ) więc postanowiłam jej wybaczyć.
- Tak, wybaczam ci, spokojnie - odpowiedziałam z uśmiechem a ta rzuciła mi się na szyję.- W takim bądź razie, zaczniemy od początku co ty na to ?
- Pewnie, to co proponujesz?
- Jutro rano możemy pojeździć konno, opowiem ci co nieco o Puszczy i takie tam. To co, zgadzasz się?
- Jasne że tak- ta tylko pisnęła z radości i gdy wyszła krzyknęła jeszcze że o dwunastej mam być gotowa i zejść na dół do stajni.
Położyłam się na łóżku, ciągle myślałam co w nią wstąpiło, wczoraj groziła mi że mnie zabije a dzisiaj chce żebyśmy się pogodziły. Ale może faktycznie sięgnęła po rozum do głowy. Z taką myślą zasnęłam.
Następnego dnia poszłam się umyć, ubrać, włosy związałam w kitkę, i zeszłam na dół, wzięłam jabłko w dłoń i szłam do stajni, co mnie zdziwiło Tauriel już tam była i przygotowała nam dwa konie, ja tylko się do niej uśmiechnęłam, i wsiadłam na konia. Jechałyśmy dość długo, gadałyśmy, i śmiałyśmy się, uważam ze Tauriel jednak jest spoko. Bo paru godzinach jazdy dziewczyna zaproponowała że przejedziemy przez las Puszczy, ja nie byłam do końca przekonana lecz, po chwili dałam się namówić, i tak o to daleko za sobą mamy wielki las Mrocznej Puszczy. Byłyśmy już zmęczone.
- Może odpoczniemy tutaj chwilkę i wrócimy- zasugerowała Tauriel a ja się zgodziłam.
Siedziałyśmy gdy nagle usłyszałyśmy szelest za drzew, niestety okazało się że to mała garstka orków, od razu stałyśmy na równe nogi, ku mojemu zdziwieniu, te ścierwa atakowały tylko mnie, Tauriel rzuciła do mnie sztylet po czym spłoszyła mojego konia, a sama weszła na swojego i uciekła. Nie mogłam uwierzyć że dałam się tak łatwo podejść. Zamyśliłam się i to był mój błąd bo po chwili dostałam strzałą w nogę, krzyknęłam z bólu, następnie poczułam ból przy skroni, dalej już nie pamiętam, zemdlałam.
Tak! To jest kolejny rozdział tak jak obiecałam.
Trochę krótszy niż reszta ale w nim troszkę więcej się dzieję więc mam nadzieję że mi to wybaczycie. :D
CZYTASZ
Twoja Historia z Księciem Mrocznej Puszczy
Truyện NgắnMam na imię Kira, jestem, pół-elfem, pytacie dlaczego ? Otóż moja matka Amalda była elfką, lecz mój Ojciec Aldamir, był człowiekiem. Lecz niestety los chciał abym nie znała swoich biologicznych rodziców. Niestety zginęli, przez orków gdy miałam zale...