WIECZÓR • [modern AU]

57 8 30
                                    

James Ashworth od kilku godzin siedział przed ekranem laptopa i gorączkowo stukał w klawiaturę. Najpierw przez dłuższy czas użerał się z telefonem, który jak na złość nie chciał połączyć się z komputerem, przez co Anglik nie miał jak przerzucić zdjęć, dla których tyle zrobił. Potem, jakby specjalnie, zepsuło mu się wifi. Ale w końcu, po tylu katuszach, mógł zabrać się za wrzucanie obrazków do sieci (oczywiście z odpowiednimi podpisami).

- Ale się uśmiałem, było doprawdy pięknie - powiedział cicho do siebie, jednocześnie wpisując ów tekst jako opis zdjęcia.

Po chwili namysłu dodał jeszcze dopisek "uwielbiam niszczyć małżeństwa" i opublikował post. Odchylił się na krześle zadowolony i pociągnął łyk z kubka ze zdecydowanie już za zimną kawą. Skrzywił się i wstał od biurka, zmierzając do kuchni po coś mocniejszego.

Kiedy wrócił do laptopa z obowiązkową szklaneczką szkockiej, szybko wyszukał na wszystkich portalach społecznościowych profile Camille. Zalogował się na jedno ze swoich multikont i z szatańskim uśmieszkiem na twarzy zaczął obmyślać, co napisze o swojej dawnej kochance. Wtedy nagle do pokoju weszła Isabelle.

- Tatusiu, nie mogę spać - poskarżyła się dziewczynka, przecierając oczy. Ashworth rzucił okiem na godzinę wyświetlaną przez laptop. Druga czterdzieści trzy.

- Skarbie, co się stało? - spytał i wziął córkę na kolana, jednocześnie zamykając okno przeglądarki. Nie chciał, żeby mała zobaczyła, co robił o takiej godzinie.

- Mam koszmary - westchnęła Isabelle i przytuliła się do niego. James gładził ją po plecach i szeptał cicho uspokajające słówka. W końcu, kiedy dziewczynka zaczęła zasypiać w jego ramionach, wziął ją na ręcę, zaniósł do jej pokoju, położył do łóżka i otulił kołdrą. Potem ucałował ją jeszcze na dobranoc i wyszedł, cicho zamykając za sobą drzwi. Wrócił do biurka i ponownie otworzył profil Camille na jednym z portali. Tym razem już bez zastanowienia dodał post, w którym pisał o tym, jak zostawiła Isabelle na pastwę losu pod opieką przyjaciółki. Nie chciała nieślubnego dziecka, bo obawiała się reakcji tego swojego Jeana. James nie dbał o to, żeby zachować anonimowość, widział, że kobieta i tak by go rozpoznała. Innego konta używał jedynie dla zasady.

Z niemałą satysfakcją przypomniał sobie sytuację z dnia dzisiejszego, kiedy to odwiedził Camille i jej małżonka w ich domu, razem z Isabelle. Zakłopotanie jego dawnej kochanki było dla niego cudnym widokiem, mimo że nadal ją kochał i chciał stworzyć szczęśliwą rodzinę. Jedynym jego zajęciem podczas kłótni małżeństwa było uśmiechanie się szeroko i robienie zdjęć, które z takim trudem wrzucił później do sieci. Miał jeszcze kilka nieopublikowanych, ale postanowił je zachować dla siebie. Radość, którą miał z obserwowania wściekłości Jeana i bezsilności Camille rekompensowała mu dosłownie wszystko, co przeżył w związku z awanturą.

☆☆☆

Mimo późnej pory, Camille siedziała na łóżku w sypialni i przeglądała swoje profile na wszelakich portalach. Wciąż próbowała uspokoić się po kłótni z Jeanem, a telefon miał jej w tym pomóc. Prychnęła głośno, kiedy zobaczyła wpis Jamesa i hejt, który na nią spadł. W obecnej chwili niewiele sobie z tego robiła, ale nie mogła się powstrzymać przed dodaniem odpowiedzi. "A więc tak próbujesz mnie zdobyć, Ashworth? Nie wychodzi ci." Potem, załamana całym dniem, opadła na łóżko i, ukrywszy twarz w dłoniach, rozpłakała się. Post Anglika nie sprawił jej najmniejszej przykrości, ale reakcja jej ukochanego na nieślubne dziecko zabolała ją bardziej, niż cokolwiek innego. Przytłaczał ją ogół całej sytuacji. Bolał ją widok Isabelle, którą porzuciła, tak samo ufność dziewczynki była dla niej trudna do zniesienia. Bolał ją widok Ashwortha, uśmiechającego się podłe, gdy przyprowadzał jej ich córkę. Bolał ją widok przemieszanej z wściekłością bezsilności Jeana, który wyszedł z domu bez słowa. Zaczęła szlochać jeszcze bardziej, tuląc do siebie poduszkę.

kałuże | one shots [dlr | cij | prg]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz