#17

184 21 23
                                    

[T/I] P.O.V

Otworzyłam moje, wreszcie do tego zdolne oczęta. Cóż nic to nie dało, bo nie zobaczyłam nawet własnej ręki, którą, chyba, machałam sobie przed twarzą.

- Ne, ktosiu.. nie to brzmi głupio. Emm to może gościu, nie, czekaj, nie wiem czy jesteś chłopakiem czy dziewczyną. O już wiem, ty, gdzie jesteś, hę? Czemu nic nie widzę? - nagle w oczy uderzył mnie niewyobrażalny blask, przez który byłam zmuszona je zamknąć. Kiedy znowu je otworzyłam, okazał się nie być wcale aż tak oślepiający, jak myślałam. Była to zwykła pochodnia, wisząca na ścianie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i dostrzegłam małe okno, duża, fioletowa kanapa, średniej wielkości stolik, stojący obok sofy, i postać mniej-więcej, mojego wzrostu, która stała obok, palącej się, pochodni.

- Nie krzycz, bo obudzisz pana Zabuzę. Potrzebujesz czegoś? - twarz postaci była ukryta w cieniu, ale kiedy zbliżyła się w moją stronę, mogłam uważniej się przyjrzeć. Brązowe włosy były związane na głowie, a dwa pasma splecione w coś alla kitki, opadały na zielone kimono. Pod zieloną narzutką był jasno-brązowy golf, chyba połączony z szerokimi spodniami tego samego koloru. Na twarzy miał maskę w czerwone smugi, a na czole widniał znak Kirigakure. Po sylwetce dało się stwierdzić, że to chłopak.

- Eee- nie no myślałam, że oślepłam, ale widzę ciebie, więc nic, przepraszam, że przeszkadzam czy coś. Czekaj.. to wy mnie porwaliście, więc mogę sobie budzić kogo mi się podoba! - chłopak westchnął i usiadł na jednej z twardych poduch. - Oi, co się rozsiadasz? Przyprowadź mi tu tego twojego szefa i niech mi się tłumaczy!

- Ostatnio wydawałaś się spokojniejsza. - szatyn najwyraźniej zignorował moje rozkazy.

- Co? - przypomniała mi się sytuacja, z kiedy byłam jeszcze ślepa. - A więc to ty miziałeś mi twarz, kiedy nic nie widziałam! - wskazałam na niego oskarżycielsko palcem, chociaż tak naprawdę było to całkiem przyjemne. On tylko skłonił głowę i mruknął coś o tym, że właśnie dzięki temu widzę. Siedzieliśmy tak w ciszy. Niezręcznie. - Nooo to jak masz na imię, mój porywaczu?

- To nie ja cię porwałem. Zajmuję się tobą, bo Zabuza-sama mnie prosił. - spojrzałam na niego wyczekująco. - Na imię mi Haku.

- [T/I], mi też bardzo miło poznać. - powiedziałam kąśliwym głosem i podałam mu rękę. - A teraz, kiedy już się zintegrowaliśmy, czy mógłbyś zabrać mnie gdzieś na dwór i dać mi jeść, bardzo proszę? - podwinęłam wargę i próbowałam słodko wyglądać.

- Ostrzegam, że jeśli będziesz próbowała uciec, zatrzymam cię bez skrupułów. - pokiwałam głową, lekko  się odsuwając.

  Wymknęliśmy się z pokoju, oczywiście prowadził ciemnowłosy, bo ja nie zwiedziłam nawet skrawka tego czegoś, co najprawdopodobniej było kryjówką jakiegoś  shinōbi, dokładniej tego Zabuzy, o którym wspominał chłopak. Tak, [T/I] umie domyślać się takich rzeczy. Wyszliśmy, bądź Haku wyskoczył, a ja spadłam, nie spodziewając się, że domek będzie znajdować się na takiej wysokości. Spojrzałam w górę na mieszkanko, wiszące na drzewach, chyba zawieszone na jakichś linkach. Odetchnęłam głęboko, czując wiatr, owiewający mi twarz. Piękną chwilę przerwały [h/c] włosy, które natychmiastowo wepchnęły mi się do ust. Odkaszlnęłam i zerknęłam znacząco na mojego towarzysza, który bezczelnie stał nade mną i prawdopodobnie się uśmiechał.

- Skoro już wyprowadziłeś mnie na spacer, mogę dostać trochę wody? I może jakieś amu? - zamaskowany pokiwał głową i zaprowadził mnie z powrotem do środka. Nie wiem skąd, wyciągnął bułkę z masłem i wodę. Niby żarcie, jak w więzieniu, ale lepsze to niż umrzeć z głodu.

————————————————————————
Proszę, nie bijcie ;-;
Wiem, że jestem okropna i nie wstawiałam od jakichś dwóch tygodni, a ten rozdział to.. jakieś gówno, ale wiecie peace, peace, love, love (pozdro dla kumatych). Na szczęście już zaraz te cholerne święta i będzie duuuzio wolnego ÙwÚ! Ja już mam pierniczki hehe.
Do zob

🌻Netsuki🌻

In your dreams~ [Naruto various x reader] {PL}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz