#18

207 14 17
                                    

[T/I] P.O.V

- Nie rozumiem, skoro jesteś taki dobry, czemu nie chcesz się zmierzyć, hm? - tak mi się nudziło, a ten gość nawet na mnie nie spojrzy.

- [T/I], gdybym z tobą walczył, padłabyś na miejscu, a tego bym nie chciał. - Ta, jasne, już nawet nie chciało mi się go prosić.

- Haku, ludzie, których wysłałem na misję polegli, więc idę sam się tym zająć. Na wszelki wypadek, wiesz co robić, prawda? - z domku na drzewach wyszedł Zabuza w pełnym rynsztunku i udał się zapewne w stronę tego mostu, o którym wcześniej wspominali.

- Tak jest, Zabuza-sama. - wtedy wpadłam na genialny pomysł. No, może taki w miarę przeciętny, ale lepszy niż nic. Skoro Haku ma coś do zrobienia, ja pójdę z nim i już nie będzie mi się nudzić, a może nawet uda mi się zobaczyć go w akcji? Mam tylko nadzieję, że ten zabandażowany diabeł z Ukrytej Mgły nie będzie wkurzony, że plączę się jemu i jego pomocnikowi pod nogami. Przepraszam bardzo, ale to oni mnie porwali, więc teraz niech się mną zajmują.

- A co będziesz robić, co? - zagadnęłam chłopaka niby od niechcenia.

- Zobaczysz. - Zobaczę? Niby jak? - Przecież nie zostawię cię tu samej, bo jeszcze coś zepsujesz. - uśmiechnęłam się szeroko.

- Przecież wiem, że po prostu chcesz na mnie patrzeć, nie musisz tego ukrywać. - mrugnęłam do niego, ale reakcji się nie doczekałam.

- Chodź, musimy ubrać cię odpowiednio. - pociągnął mnie z powrotem do środka. Podał mi maskę podobną do jego i jakieś luźne ubrania. Szybko się przebrałam i trzeba przyznać, że to było bardzo wygodne. - Teraz musimy tylko czekać na.. już nie musimy czekać. Zabuza-sama potrzebuje naszej pomocy, idziemy.

- Znowu będziesz mnie ciągnąć? - oczywiscie żadnej odpowiedzi nie dostałam, tylko od razu znaleźliśmy się na drzewie. Serce stanęło mi w miejscu. - Haku, t-to jest.. drużyna 7 z Konohy, prawda?

- Ciszej, bo zauważą nas wcześniej niż powinni. - zerknął na mnie. - Znasz ich? - przytaknęłam. - To dobrze, że teraz nie będziesz musiała ich ranić. Przyszedł czas na nasz ruch. - ,,Teraz"? ,,Nasz ruch"? No kurde, dzięki, wszystko rozumiem!

Chłopak przetransportował nas na gałąź bliżej całej rozgrywającej się tam bitwy i błyskawicznie rzucił igłami, które sama nie wiem kiedy, wyciągnął z połów płaszcza. Zastanawiałam się jak majestatycznie teraz wyglądamy, ale te rozmyślania przerwał mi znajomy głos, krzyczący coś w naszą stronę.

- Kim ty jesteś, dattebayo?! Tak po prostu go zabiłeś?! - zerknęłam tęsknie w stronę powrotną do leża Zabuzy, ale musiałam tu stać obok Haku i słuchać tych bezsensownych kłótni.

- Naruto, uspokój się. To są oinini z Kirigakure, ich rola to ściganie zbiegłych ninja, tak jak Momochi Zabuza. - wytłumaczył szarowłosy, czyli pewnie Kakashi, o którym opowiadał mi Sasuke, pocierając skronie. Uzumaki nie wyglądał jednak, jakby zrozumiał cokolwiek, więc przed nim stanęła Sakura i wytłumaczyła mu to wszystko jeszcze raz. Ja i szatyn natomiast, znaleźliśmy się obok „martwego" Zabuzy i Haku ułożył go sobie na ramieniu. Nawet się nie zachwiał, co trochę mnie przeraziło.

- Widzę, że wcale nie jesteśmy tak tajni, jak nam się wydawało. Na nas już czas, ale na pewno się jeszcze spotkamy. - widziałam, że blondyn chciał coś jeszcze powiedzieć, ale Haku, ignorując go, przeniósł nas na polankę z dala od grupki. Chwile po tym, jak fałszywy oinin położył zabandażowanego na ziemi, ten usiadł i wyrwał z siebie wbite igły.

- Jak zwykle byłeś strasznie brutalny, Haku. Żeby tak od razu w punkty witalne? - prychnął mężczyzna i pomasował się po szyi. Kiedy już miał zamiar wstać, długowłosy delikatnie, ale stanowczo przycisnął go do ziemi.

Ja, cały czas zamyślona, i reszta grupy znaleźliśmy się w pokoju Zabuzy. Niosący go chłopak położył go na materacu, żeby później poprosić mnie o wyjście.

  - Huh? - nie do końca słuchałam co do mnie mówili.

- Muszę zająć się panem Zabuzą, o ile nie chcesz oglądać mężczyzny bez ubrania, prosiłbym, żebyś wyszła narazie do drugiego pokoju. - zaczerwieniłam się praktycznie niedostrzegalnie. Pokiwałam skwapliwie głową i przeprosiłam za własną głupotę.

Przechadzałam się po małej powierzchni domku, starając się nie zerkać w stronę głównej sypialni. Nagle uświadomiłem sobie coś bardzo dziwnego - gdzie spał Haku? Skoro ja zajmowałam małą sofę w salonie, a Momochi spał w swojej sypialni, gdzie miał swoje łóżko biedny chłopak. Czyżbym zajęła jego miejsce do snu? Kiedy o tym pomyślałam, zrobiło mi się głupio. Jak skończy, niezwłocznie się dowiem, nie pozwolę mu przecież spać na dywaniku!

Czas mijał, ja zataczałam koła, zatopiłam siebie własnych rozmyślaniach na tyle, że nie zauważyłam, jak szatyn, którego wyczekiwałam, wyszedł z zamkniętego pomieszczenia. Kiedy poklepał mnie lekko po ramieniu, omal nie krzyknęłam, ale powstrzymałam się, żeby nie obudzić prawdopodobnie śpiącego gospodarza.

- Wszystko w porządku? - zapytał, jak zwykle spokojnie Yuki. Rozproszona spojrzałam na jego ręce i ujrzałam zaschniętą krew, najwyraźniej sam bandażował wszystkie rany swojego opiekuna. Kiedy spojrzałam na niego uważniej, dostrzegłam, że podwinął długie rękawy, aż po łokcie. - [T/I]?

- A-a tak, tak, wszystko jest dobrze, tylko tak się zastanawiałam, proszę odpowiedz szczerze, czy ja zabrałam tobie miejsce do spania..? - spytałam ze zmieszaniem. Reakcja chłopaka zaskoczyła mnie, bo lekko się uśmiechnął. Wolno pokręcił głową i wskazał w róg pokoju. Dostrzegłam tam szary, dmuchany futon, jak mogłam go nie zauważyć, tak długo chodząc i myśląc właśnie o tym? - Nawet nie wiesz, jak się cieszę. Już się bałam, że śpisz gdzieś na dywanie, miałabym wyrzuty sumienia!

Naszą krótką wymianę zdań przerwało pukanie do drzwi. Zdziwiona zerknęłam na towarzysza, a on uspokoił mnie gestem ręki, choć w jego oczach widziałam sfrustrowanie.  Szybkim ruchem sięgnął po maskę i mi niemo nakazał to samo. Po otwarciu prowizorycznych drzwi, zobaczyłam niskiego, siwego mężczyznę w czarnych okularach i dwójkę samurajów, szczerzących w naszą stronę zęby. Haku zaprowadził trójkę przybyszy pod zamknięte drzwi po czym niechętnie je otworzył. Staruch chwilę ględził coś o porażce zamaskowanego diabła, ale gdy miał już go dotknąć, stojący obok mnie szatyn błyskawicznie złapał jego rękę i warknął:

- Nie waż się dotykać pana Zabuzy. Najlepiej będzie, jak już pójdziecie. - samuraje sięgali już po broń, więc spięłam się w przygotowaniu na potyczkę. Starzec jednak powtstrzymal swoich pachołków i wycofał się z domku, rzucając paroma przekleństwami. - Dobranoc, Zabuza-sama. Jutro rano zmienię panu opatrunek. - Haku skłonił się przy wyjściu, więc ja zrobiłam to samo. - Chcesz coś zjeść, [T/I]? - niepewnie pokiwałam głową. - Zaraz coś ci podam, idź już przygotować się do snu. - jako że byłam już dość zmęczona  skinęła przytaknęłam i udałam się do małego pomieszczenia imitującego łazienkę. Szybko zajęłam się nieco higieną własnego ciała i wróciłam do salonu, gdzie zastałam chleb z masłem i kubek herbaty. Podziękowałam za posiłek i zanim się spostrzegłam już zasypiałam zawinięta w koc na sofie.

————————————————————————
Wiem, że to słabe, ale nie wiedziałam do końca co napisać i jakoś tak wyszło.. strasznie dawno nie wstawiałam, więc chciałam tylko podziękować za 1k wyświetleń! Serio, mega się cieszę, że ktoś czuba tę moją pierwszą książkę. Ja jak czytam te pierwsze rozdziały to mi niedobrze od levelu cringu xD
Kiedyś to poprawię, a teraz dobranoc i postaram się wstawiać częściej. *załamuje się patrząc na ilość rozdziałów do napisania* o mój Jashinie, jeszcze te one-shoty ;-; bardzo przepraszam wszystkich, którzy czekają na zamówienia, mam nadzieję, że rozumiecie mój brak weny i kompetencji do gospodarowania ilością contentu na moim koncie hah gn

🌻Netsuki🌻

In your dreams~ [Naruto various x reader] {PL}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz