trzecia godzina

533 93 37
                                    

- Co? - Chłopak zmarszczył lekko brwi.

Zerknąłem na niego krótko, po czym wzruszyłem lekko ramionami.

Rye nie wyglądał na zdziwionego. Mało tego, jego twarz wyglądała tak, jakby spodziewał się, że te słowa prędzej czy później wylecą z moich ust.

Patrzyłem mu chwilę w oczy, po czym odwróciłem wzrok, podszedłem do drzwi i usiadłem na podłodze opierając się o nie.

Spojrzałem na Beaumont'a, który wstał ze swojego miejsca, podszedł do mnie i usiadł naprzeciwko w siadzie skrzyżnym. Zmarszczyłem zdziwiony brwi.

Chłopak spojrzał mi w oczy i patrzył w nie uparcie przez kilka sekund. Po tym czasie chrząknąłem cicho i speszony odwróciłem wzrok.

Przez krótką chwilę siedzieliśmy w zupełnej ciszy.

- Czemu masz o mnie takie złe zdanie? - Odezwał się w końcu.

Spojrzałem na niego. Przypatrywał mi się z ciekawością.

- Serio pytasz? - prychnąłem cicho - Jesteś głupi, tępy czy jak?

- Od samego początku mnie nienawidzisz - odparł spokojnie.

- JA CIEBIE?! - Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę - To ty od samego początku na mnie najeżdżasz.

- Ty zacząłeś.

- Nie - Pokręciłem szybko głową - Nieprawda.

- Ta? - Uniósł lekko brew - W takim razie w jaki sposób ja zacząłem?

- Przespałeś się z Emmą, po czym ją rzuciłeś jak nic niewartą szmatę - powiedziałem ze złością - A później wrzuciłeś do internetu jej półnagie zdjęcia.

- Już przed tym mnie nienawidziłeś - Wzruszył ramionami.

- Co? - Pochyliłem się w jego kierunku - To wszystko co masz do powiedzenia w tej sprawie?

- Nie rozumiem? - Uniósł lekko brew.

- Oczywiście, że nie rozumiesz - odparłem sarkastycznie - Mówię o tym jak skrzywdziłeś i upokorzyłeś moją przyjaciółkę, a ty jedynie mówisz mi, że już wcześniej cię nienawidziłem... Jak możesz być aż takim dupkiem bez uczuć?

- Sama weszła mi do łóżka, dziwka.

- Coś ty powiedział?! - poczułem, że robię się czerwony ze złości. Chłopak przesadził.

- Nie zmuszałem jej - Zacisnął usta - Weszła mi do łóżka po dwóch miesiącach związku, więc czego się spodziewała?

- Jesteś chujem... - Pokręciłem głową - Chciałeś ją tylko przelecieć.

- Tak, jak Alan ciebie.

Nagle zabrakło mi słów.

Poczułem się tak, jakby ktoś mnie spoliczkował.

Zacisnąłem mocno usta, a dłonie zacisnąłem w pięści.

Nie wiedziałem, jak mam potraktować słowa chłopaka.

Beaumont mógł się po prostu zgrywać, ale z drugiej strony zna Alana od dziecka i się z nim przyjaźni.

- Coś ty powiedział? - zapytałem po dłuższej chwili, łamiącym się głosem.

- Myślałeś, że Alan chciałby kogoś takiego jak ty? - prychnął - Założyliśmy się o to ile zajmie mu przelecenie cię.

- Kłamiesz - Czułem narastającą złość, ale też ból serca.

Czułem jak z każdym słowem Beaumont łamie moje serce, mimo że to nie do niego należało.

- Zaczęliście chodzić ze sobą w pierwszej klasie - Zaczął patrząc mi w oczy - W maju.

12 godzin | RANDY | bxb ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz