pierwsza godzina

582 104 28
                                    

Nie mogłem w to uwierzyć.

Dlaczego ten debil tak chętnie utrudnia mi życie? Czy on naprawdę nie zdawał sobie sprawy z tego, że drzwi nie idzie otworzyć od środka?

Nie, nie wierzę w to, że nie wiedział. Często pomagał trenerowi w odnoszeniu piłek i sprzątaniu.

- Jesteś z siebie zadawolony? - zapytałem z wyrzutem, patrząc na niego.

- Wal się - odparł zły - Nie wiedziałem, że te cholerne drzwi nie mają klamki od tej strony.

- Oczywiście, że nie wiedziałeś - rzuciłem sarkastycznie, po czym oparłem się o ścianę i zsunąłem, siadając na podłodze.

- Naprawdę myślisz, że chciałem utknąć tu z tobą i to prawdopodobnie na całą noc? - zapytał z kpiną, po czym oparł się o szafkę ze sprzętem sportowym - Masz o sobie za duże mniemanie.

- Dobrze, że ty nie masz - Nawet na niego nie patrzyłem.

Jaka była szansa na to, że wyjdziemy?

Mała.

Ale mała szansa nie oznacza tego, że nie ma jej w ogóle, prawda?

- Daję ci dwie godziny - Usłyszałem nagle.

- Co? - Spojrzałem na niego zdezorientowany, nawet nie starając się ukryć złości jaką czułem przez to, co zrobił.

- Dwie godziny i będziesz srał w gacie i płakał ze strachu - Uśmiechnął się kpiąco pod nosem.

Zacisnąłem usta.

Przez to, że kiedyś się kumplowaliśmy, chłopak wie, że w trudnych sytuacjach ogarnia mnie kompletny strach, bądź dostaję ataku paniki.

Wkurzyło mnie to. Może i jesteśmy sami, ale mógłby sobie darować takie komentarze.

Ja także znam kilka jego słabych punktów, ale nie wykorzystuję tej wiedzy przeciwko niemu nawet kiedy jesteśmy sami, mimo że go nienawidzę i bardzo chciałbym to zrobić.

- Spokojnie, nikt nie usłyszy twoich lamentów - Kontynuował, patrząc mi w oczy - Możesz płakać do woli, tylko nas nie potop.

- Jesteś chujem - odparłem przez zaciśnięte zęby.

Czułem jak wypełnia mnie ogromna złość. Normalnie pewnie już miałbym łzy w oczach przez takie teksty, bo jestem dosyć wrażliwy, ale nie w tym przypadku.

Nienawidzę Beaumont'a i jego słowa sprawiają tylko, że mam ochotę mu przywalić.

- Niech nas ktoś uwolni! - krzyknął, naśladując mój głos - Tu jest duch!

Wstałem, zaciskając dłonie w pięści. Normalnie bym go zignorował, ale ostatnie wypowiedziane przez niego zdanie sprawiło, że poczułem przeogromną złość, a tak właściwie wściekłość.

Chłopak powiedział to, co ja dwa lata temu podczas wypadu do domu strachu.

Byłem wtedy strasznie strachliwy.

Emma i Alan nie wspominają tego, bo zdają sobie sprawę z tego, że to dla mnie dosyć krępujące i niemiłe. Rye także doskonale o tym wie, ale on nie odpuści sobie żadnej okazji, żeby mi dowalić.

- O boże! - Zaczął szybciej oddychać, ponownie mnie naśladując.

Zacisnąłem dłonie w pięści z całej siły, przez co poczułem ból spowodowany wbijaniem się paznokci w wewnętrze strony dłoni.

Próbowałem się uspokoić, gdyż chęć przywalenia mu w twarz rosła z sekundy na sekundę.

- Wszyscy tu zginiemy! - Zaśmiał się z kpiną.

12 godzin | RANDY | bxb ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz