Zacisnąłem usta, ciągle na niego patrząc.
- Jak miałbym nie wiedzieć jak to jest, skoro właśnie to mi się przytrafiło? - zapytałem, starając się ukryć złość.
- Nie wiesz jak to jest starać się o kogoś, kto od samego początku cię ignoruje - odparł cicho, nie przerywając kontaktu wzrokowego.
- I dlatego postanowiłeś wykorzystać Emmę? - Odepchnąłem go od siebie.
- Wiem, zachowałem się jak chuj... - powiedział, no co zmarszczyłem zdziwiony brwi.
Zupełnie nie spodziewałem się, że te słowa wyjdą z jego ust.
Patrzyłem na niego w ciszy, bo nie miałem zielonego pojęcia, co mógłbym powiedzieć. Ryan także na mnie patrzył, po czym podszedł do mnie.
Instynktownie uniosłem ręce, aby go od siebie odepchnąć, jednak chłopak złapał mnie za nadgarstki i po raz kolejny uniósł je w górę, przyłożył do ściany po obu stronach mojej głowy i przytrzymał.
- Wybacz mi - Zbliżył swoją twarz do mojej.
Zakrztusiłem się nagle powietrzem.
- Co? - Spojrzałem na niego z niedowierzaniem - Czy ty mnie właśnie przepraszasz?
Beaumont zagryzł lekko wargę, po czym pokiwał delikatnie głową.
Byłem pod wrażeniem, naprawdę, ale nie zmieniało to faktu, że przepraszał nie tę osobę.
- Powiedz to Emmie - rzuciłem, po czym szarpnąłem rękami w celu uwolnienia nadgarstków, jednak nic to nie dało - Puść mnie.
- Nie - Pokręcił głową - Nie puszczę cię, dopóki mi nie wybaczysz.
- Ta? - prychnąłem cicho - A jeśli ci nie wybaczę?
- Wtedy... - Zbliżył swoją twarz do mojej tak blisko, że nasze nosy ponownie się stykały, a usta dzieliły od siebie milimetry - Postoimy sobie tak aż ktoś nas nie wypuści.
- Chyba żartujesz - odparłem szeptem, po czym chciałem odchylić głowę w tył, jednak było to niemożliwe przez to, że opierałem się o ścianę - Odsuń się.
- Bo? - Uniósł prowokująco brew - Co mi zrobisz?
- Rye... Odpuść - Czułem, że coraz ciężej mi się oddycha - Źle się czuję.
Chłopak zmarszczył brwi, bo mi nie wierzył. Po chwili zaśmiał się cicho, na co szarpnąłem rękami.
- Puść mnie - powiedziałem cicho, jednak chłopak nic nie zrobił sobie z moich słów - Ryan...
- Puszczę cię, jak mi wybaczysz - Patrzył mi w oczy.
- Nie wybaczę.
Odwróciłem głowę, aby nie musieć na niego patrzeć, co było błędem. Miałem wrażenie, że kantorek jest coraz mniejszy i mniejszy.
Utknęliśmy tu na dobre i pewnie już nigdy stąd nie wyjdziemy.
Starałem się unormować oddech, jednak z sekundy na sekundę miałem coraz większe problemy z oddychaniem.
Nagle ktoś puścił moje nadgarstki, a ja, nie mogąc ustać na nogach, upadłem na podłogę. Usiadłem szybko, obejmując nogi i rozglądając się. Ściany były coraz bliżej i bliżej.
Poczułem nagle, jak ktoś wpycha mi coś do ust, przez co zacząłem się szarpać i krzyczeć.
- Andy, to inhalator - Usłyszałem jak za mgłą.
Rozejrzałem się szybko, ale nikogo nie zauważyłem. Chciałem wstać, jednak ktoś przytrzymał moje ramiona, na co ponownie zareagowałem krzykiem.
- Andy, spokojnie - powiedział mi ktoś do ucha - Już dobrze.
CZYTASZ
12 godzin | RANDY | bxb ✅
RomancePomyślcie o osobie, której nienawidzicie z całego serca. Wyobraźcie sobie, że osoba ta skrzywdziła kogoś bardzo wam bliskiego i to w takim stopniu, że o mało co jej nie straciliście przez próbę samobójczą. Umielibyście jej wybaczyć? Myślę, że większ...