- Wszystko w porządku? - zapytał chłopak, marszcząc lekko brwi.- Ja... - Chrząknąłem, kiwając przy tym szybko głową - Tak, jasne.
- Na pewno? - Przyglądał mi się uważnie - Miałeś dziwną minę.
- Wyluzuj - Zaśmiałem się nerwowo - Wszystko dobrze, Rye.
- No... - Zawahał się na chwilę - No dobra.
Uśmiechnąłem się, nie chcąc, aby wyglądało to sztucznie, ale po minie bruneta domyśliłem się, że mi się nie udało. Chrząknąłem cicho, po czym szybko odwróciłem wzrok, spoglądając w bok.
Czułem się strasznie głupio. Czy to nie dziwne, że znam przyzwyczajenia chłopaka, którego nienawidzę, a nie mojego chłopaka? To bardzo dziwne. Czułem się w jakimś stopniu nie fair w stosunku do Alana.
- Wiem, że mnie nienawidzisz i w ogóle - odezwał się Rye po chwili - Ale widzę, że coś ci się stało. Jeśli chcesz to możesz mi powiedzieć.
- Ta, niby po co? - prychnąłem cicho pod nosem, nawet na niego nie patrząc - Żeby słuchać jak się ze mnie wyśmiewasz?
- Taa... - Westchnął cicho - Twoje nastawienie do mnie nigdy się nie zmieni.
Zagryzłem lekko wargę, spoglądając na niego niepewnie. Brązowooki patrzył na mnie przenikliwie, jednak bez jakichkolwiek emocji.
- Co masz na myśli? - zapytałem cicho.
- Nie ważne - Wzruszył ramionami - Ta rozmowa i tak nie ma sensu.
- Powiedz o co ci chodziło - Stałem uparcie przy swoim.
Beaumont westchnął cicho, przecierając twarz dłońmi. Następnie ponownie na mnie spojrzał, myśląc nad czymś.
- Jak bardzo mnie nienawidzisz? - Przekrzywił lekko głowę w bok, patrząc na mnie z ciekawością.
- Co? - Zmieszałem się - Czemu pytasz?
- Nie możesz po prostu odpowiedzieć?
Zagryzłem wargę jeszcze mocniej, spuszczając wzrok na podłogę. Nie wiedziałem, co miałbym mu odpowiedzieć. Prawda była taka, że już go nie nienawidziłem, ale nie chciałem mu tego mówić. Byłem pewien, że mnie wyśmieje.
Ale z drugiej strony, jakby nie patrzeć, przez te kilka godzin naprawdę się do siebie zbliżyliśmy. Nie uważałem go za przyjaciela, w żadnym razie, ale zacząłem go rozumieć. Wiedziałem, co czuje, dzięki czemu miałem wrażenie, że znam go o wiele lepiej. Nasze relacje naprawdę się poprawiły.
Jeszcze kilka godzin temu obrażaliśmy siebie nawzajem i skakaliśmy sobie do gardeł, a teraz rozmawiamy, jakbyśmy nigdy nie mieli sprzeczek. Jak zupełnie inni ludzie.
- Wiesz... - Zacząłem po dłuższej chwili, ciągle patrząc w ziemię - Może to głupie... Nie, to naprawdę głupie, ale...
Uniosłem wzrok, spoglądając na niego. Chłopak patrzył na mnie zdziwiony, ale zaciekawiony zarazem.
- Ale? - Uniósł lekko brew.
- Chyba cię polubiłem - powiedziałem cicho, nie wierząc w to, że naprawdę to robię - Tak odrobinkę.
- Odrobinkę? - prychnął cicho ze śmiechem - Rozumiem, że ten pocałunek był po to, żeby mi to pokazać, tak?
- Ja... - Poczułem, że robię się cały czerwony - To nie tak.
- Boję się, co byś zrobił, gdybyś polubił mnie bardziej, niż odrobinkę - powiedział, patrząc mi w oczy, a ja już wiedziałem, że moja twarz przypomina kolorem dorodnego pomidora.
CZYTASZ
12 godzin | RANDY | bxb ✅
RomancePomyślcie o osobie, której nienawidzicie z całego serca. Wyobraźcie sobie, że osoba ta skrzywdziła kogoś bardzo wam bliskiego i to w takim stopniu, że o mało co jej nie straciliście przez próbę samobójczą. Umielibyście jej wybaczyć? Myślę, że większ...