ósma godzina

712 95 51
                                    

- Co? - Zmieszałem się lekko - Osoba, którą kochasz powiedziała ci wprost, że nie kocha ciebie?

- Nie - Pokręcił lekko głową - Powiedziała, że kocha kogoś innego.

- Oh - Spuściłem wzrok, nie wiedząc, co o tym wszystkim myśleć.

To musiało być dla niego okropne. Nie chciałbym usłyszeć od kogoś, kogo kocham, że kocha kogoś innego. Najgorszy ból.

- Ale to i tak nie ma znaczenia - Usłyszałem westchnięcie chłopaka, który chwilę później się poprawił i oparł o ścianę - Jeszcze dwa miesiące i mnie tu nie będzie.

- Czemu? - Zmarszczyłem lekko brwi, zerkając na niego.

- Studia - Wzruszył ramionami - Poza tym, nie czuję żadnego przywiązania do tego miejsca.

- Rye... - Zszokowany zgromiłem go wzrokiem - Masz tu rodzinę.

- Ta... - prychnął cicho pod nosem - Daruj sobie gadkę o rodzinie, naprawdę. Masz koloro...

- Przestań! - Przerwałem mu - Dlaczego ciągle powtarzasz, że mam kolorowe życie?

- A nie?

- Huh, nie - Prychnąłem - NIKT nie ma.

- Co w twoim życiu jest nie tak? - Patrzył na mnie z obojętnością - Masz kasę, dobre oceny, świetne stypendium, kochających rodziców. Czego ci brak?

Zacisnąłem lekko usta i spuściłem wzrok na podłogę, na co chłopak prychnął cicho pod nosem.

- A nie mówiłem? - zapytał sarkastycznie po chwili - Masz kolorowe życie i...

- Nic o mnie nie wiesz - Ponownie mu przerwałem, nawiązując z nim kontakt wzrokowy - Oceniasz mnie po tym, co widzisz, co robię i co mówię, ale nie znasz mnie ani mojego życia. Guzik wiesz.

Beaumont zmarszczył lekko brwi i wyraźnie się zmieszał. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że mam rację. Nie wie nic o mnie i moim życiu.

- Wiem o tobie więcej niż ci się wydaje - odparł po dłuższej chwili ciszy.

- Tak? - Uniosłem brew, patrząc na niego sceptycznie - W takim razie słucham.

Ryan pokręcił lekko głową, zastanawiając się chwilę nad czymś.

- Masz wadę wzroku - powiedział nagle, na co zmarszczyłem brwi - Ale bardzo małą, więc nie musisz nosić okularów... Chociaż czasami je nosisz, ale mówisz wszystkim, że to zerówki i wszyscy wierzą, bo wada jest naprawdę mała.

- Co? - Nie wiedziałem, co powiedzieć - Skąd to wiesz? Nawet Alan o tym nie wie.

Brunet uśmiechnął się lekko pod nosem, po czym wzruszył ramionami.

- Rye?

Niestety i tym razem nie doczekałem się odpowiedzi.

- Rye?!

Przez kilka sekund patrzyłem na niego z niemałym szokiem, po czym ściągnąłem buta i rzuciłem nim w niego.

- No co? - zapytał chłopak, łapiąc lecący w jego stronę trampek.

- Skąd wiesz? - Ponowiłem pytanie, oczekując odpowiedzi.

- Mam swoje sposoby - zaśmiał się cicho, na co przewróciłem oczami i rzuciłem w niego drugim butem, jednak tego też udało mu się złapać - Kiedyś na stołówce usiadłeś pomiędzy mną, a Alanem.

- No i? Co to ma do rzeczy?

- Bawiliśmy się nimi i je przymierzaliśmy. Nietrudno było się domyślić.

12 godzin | RANDY | bxb ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz