Kochany śmiejesz się teraz
Mówisz że Polska już wolna
Apele nie są ci drogieObudź się chłopcze bo wojna
Zabijała tysiące naraz
pokaże ci to już zarazPrzenieśmy się trochę wstecz
Do roku tysiąc dziewięćset czterdziestegoSłyszysz ten krzyk?
To łapankaCzujesz?
To dym z obozu koncentracyjnegoWidzę że patrzysz na mur
Wysoki, solidny
Nieprawdaż?Za murem mój drogi jest getto
Tam Żydzi mają swe piekło
Jeżeli tylko zechcesz
to mogę pokazać ci gwiazdy
Gwiazdy z opaską na ręku
Gwiazdy które już zgasłyA tam popatrz mój miły otwierają
fabrykę śmierciMiliony ciał ludzkich
Ciał martwych
Zaraz w proch się rozleciWarszawskie dzieci z ruin powstały
Roku tysiąc dziewięćset czeterdziestego czwartegoWśród łez ojczyzny walczyły sześćdziesiąt trzy dni kolego
A czy twoje oczy widziały człowieka rozstrzelanego?
Przysięgam ci chłopcze mój miły
Że za nas ci ludzie pomarli
Więc proszę cię bardzo nie pozwól
By w sercach młodzieży umarli

CZYTASZ
prawie poezja
PoesíaPapier mnie wysłuchał więc może i wy zechcecie [pisałam te wiersze dawno i nie jestem z nich zadowolona]