Kiedy Ross zabrał dzieci, ja i Chandler ruszyliśmy w stronę komisariatu. O dziwo, byłam całkiem spokojna. Chandler co chwilę pytał mnie czy dobrze się czuję. Mam wrażenie, że próbował w ten sposób odwrócić uwagę od jego uczuć. Było widać, że się stresuje. Złapałam go za rękę.
-Wiem, że nie jest łatwo, ale jesteśmy w tym wszystkim razem.
-Czy ty chcesz mi powiedzieć, że brałaś w tym wszystkim udział?!-Zrobił przerażoną minę, zasłaniając lekko usta rękami. Król sarkazmu musiał bronić swojego imienia w każdej sytuacji.
-Cieszę się, że przede wszystkim jesteś sobą.-Przytuliłam go i poczułam jego odwzajemnioną miłość.
Pół godziny później byliśmy na miejscu. Weszliśmy do budynku. Dopiero wtedy dotarło do mnie po co tu przyszliśmy. Stanęłam jak wryta. Nie wiedziałam dokąd iść, co powiedzieć i czy w ogóle powinnam cokolwiek mówić. Jestem wdzięczna, że miałam przy sobie męża.
-Jak już mówiłaś... Jesteśmy w tym razem.-Złapał mnie za dłoń i uniósł ją do swoich ust, by następnie delikatnie pocałować.
-Państwo Bing?-Zza rogu wychylił się znajomy człowiek. Zaraz... Czy Phoebe się o nim nie opowiadała jako o swoim chłopaku? Pamiętam, że bardzo nie chciała nam go przedstawić. Nikt nigdy nie dowiedział się co było powodem takiej decyzji naszej przyjaciółki. Wysoki blondyn o zielonych oczach był całkiem dobrze zbudowany. Wyglądał, jakby nosił swoją policyjną odznakę z wielką dumą. Oznacza to, że kochał swoją pracę... Tak, to z pewnością jej były. Ale... czy to też jej przyjaciel, który miał nam pomóc? Nie wiedziałam, że przyjaźni się z mężczyznami, z którymi się kiedyś spotykała.
-Nie wiem jakim jak to się stało, że dała się namówić na to nazwisko ale...-Blondyn przerwał mojemu mężowi.
-Czyli to wy-Uśmiech mężczyzny był szczery. Oznacza to, że nasza wspólna przyjaciółka opowiadała mu nie tylko naszej historii, ale też i o nas samych.
-Monica i Chandler.-Przedstawiłam siebie i partnera, podając rękę znajomemu Phoebe.
-Adam-Policjant podał swoją dłoń. Zauważyłam jego nieśmiały uśmiech w naszą stronę. Chandler domyślił się, że mężczyzna chciał być miły, ale sytuacja nie sprzyjała by zapoznać się w radosnych okolicznościach. Przyjaciel Phoebe poprosił byśmy poszli za nim. Długi korytarz, którym podążaliśmy był pełny ludzi. Jedni czekali z niecierpliwością na wejście do sali, inni szukali pomieszczenia, w którym zapewne już dawno mieli się znaleźć, a jeszcze inni wyglądali na zmęczonych całonocnym siedzeniem na korytarzu.
-Tak Monico, dużo się tu dzieje.-Adam zauważył, że przyglądam się innym.
-Wybacz, po prostu... Chodzi o sprawę porwania naszej córki. Nie wiem czy jestem na tyle silna, żeby wytrzymać w tym miejscu więcej niż kilka godzin.
-To naturalne. Wejdźcie.-Otworzył drzwi. W sali, w której znaleźliśmy się chwilę później nie było nikogo innego oprócz naszej trójki.-Dlatego właśnie to ja zająłem się tą sprawą.
-Tak można?-Chandler był lekko zmieszany. Zawsze był uczciwym człowiekiem. Częściej niż ja sama.
-Nie znamy się tak właściwie. Załatwiłem to w taki sposób, że możecie spać spokojnie.-Jego uśmiech był tak bardzo prawdziwy.-Najważniejszą rzeczą jaką musicie wiedzieć na tą chwilę jest to, że Erica przyznała się do porwania. Chciała się też z wami zobaczyć i porozmawiać.
Zaskoczyła mnie ta informacja. Nie sądziłam, że kobieta po tym wszystkim będzie chciała mieć jakikolwiek kontakt ze mną i Chandlerem. Spojrzałam na męża. Wydawał się być zaniepokojony.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.-Powiedział po chwili.
-Wszystko zależy od was. Macie trochę czasu na decyzję, ale im szybciej ją podejmiecie tym lepiej.
-Oczywiście.
Na komisariacie spędziliśmy jeszcze ponad godzinę załatwiając i omawiając różne kwestie i formalności. Przez drogę powrotną nie zamieniliśmy ani słowa. Chandler chyba usłyszał zbyt dużo, żeby jeszcze cokolwiek dokładać. Ja też nie miałam ochoty na jakiekolwiek wymiany zdań. Zdawaliśmy sobie sprawę, że nasi przyjaciele będą chcieli wiedzieć jak najwięcej z całego spotkania. Dlatego właśnie zadzwoniłam do Rossa.
-Cześć Ross, gdzie jesteście?
-W Central Perk. Skończyliście już? Przyjdziecie do nas?
-W tej sprawie właśnie dzwonię... Skończyliśmy, ale nie jesteśmy gotowi na rozmowy na ten temat. Erica i Jack mogliby zostać z tobą do wieczora? Potrzebujemy chwili.
-Jasne. Dzwońcie, gdy będzie trzeba podrzucić dzieciaki do domu.-Byłam bardzo wdzięczna bratu. Razem z Chandlerem wróciliśmy do domu. Musieliśmy odespać noc i spotkanie. Już miałam wkładać klucz w dziurkę, by otworzyć drzwi, kiedy zauważyłam, że one wcale nie były zamknięte. Spojrzałam przerażona na klamkę, następnie na Chandlera i znowu na klamkę. Czy to my przez to wszystko co się dzieje zapomnieliśmy o zamknięciu domu? A może ktoś się włamał?! Chandler złapał mnie za ramię.
-Wejdę pierwszy, zostań za mną.
Pchnął lekko drzwi i osłaniając mnie, wszedł do domu.
CZYTASZ
FRIENDS -Ten po zakończeniu serialu
FanfictionRachel, Rossa, Monicę, Chandler'a, Phoebe i Joey'a już chyba znacie. Jeśli jesteście ciekawi co dzieje się w ich życiu po zakończeniu serialu, to zapraszam do lektury... | | | | | v Welcome to our book life, it sucks. You're gonna love it!