Rozdział 12

482 28 2
                                    

- No nie zrobię tego.- mruknął Sol odwracając wzrok.- Arion, tobie już na mózg padło przez to wszystko. Jeszcze pijany jesteś. Nie będę tego robił, rozumiesz? Nie jestem....- nie dane było mu skończyć, gdyż brązowowłosy wciął mu się w zdanie.

- Gejem?- sprostował Sherwind. Tamten od razu pokiwał głową.

- Tak właśnie. Nie jestem nim. Miałem dziewczynę i nigdy nie myślałem, żeby to zmieniać. Więc cholera no, nie pójdę z tobą do łóżka.

- Ale spałeś już ze mną...

- W normalnym tego słowa znaczeniu. Obok ciebie, żebyś się czasem nie zabił. To wszystko. Więc nie myśl sobie, że bym mógł zrobić coś innego.- niezręcznie. Chociaż tyle dobrego, że Arion jest pijany i szybko o tym zapomni. I tak to wstyd w ogóle prosić przyjaciela o takie rzeczy.

Ale nie ma się co dziwić... Przecież został tak strasznie potraktowany przez ukochanego. Lepiej go już i tak nie dobijać. Gorzej już przecież być nie może.

- No boże no, co ci szkodzi, co? Jestem jakiś brzydki czy co?- kontynuował swoje dziwne myśli Arion. Rudowłosy machnął na to już tylko ręką.

- Zapomnij o tym. Nie pij już więcej, bo nie będę sprzątać jak wszystko zwrócisz. To będzie twoje zmartwienie. A teraz chodź, zaprowadze cię do łóżka. Jak się wyśpisz, to na pewno poczujesz się lepiej.- ostrożnie wziął go na ręce i zaniósł jak mówił do sypialni. Nie chciało już mu się bawić w cokolwiek, więc przykrył pół przytomnego chłopaka kołdrą. Westchnął i już miał wychodzić, gdy ten złapał go za rękę.

- Ale już zostań ze mną no... Nie chcę spać sam...- mruknął Arion wtulając głowę w poduszkę.- Nie będę nic robił. Słowo.

- To twoje słowo jest tyle warte...- Sol chwilę się wahał co ma zrobić. Sam jednak nieco wypił, więc chyba dobrym pomysłem będzie pójście spać. Zwłaszcza teraz. Poszedł do łazienki, przebrał się i wrócił kładąc się obok przyjaciela.- Masz co chciałeś. Idź już spać. Będę tutaj, więc nie musisz się bać. Problem, że będziesz do łazienki latał... Dobra, obudź mnie jak coś. Raczej nie chce, żebyś się zabił o wszystko co napotkasz.- zamknął oczy i już szykował się do spania, gdy poczuł jak ręce chłopaka oplatają jego biodra. No o co znów może mu chodzić.- Co tym razem?

-Nic. Chciałem się przytulić.- odparł niewzruszenie Sherwind i po chwili padł zmęczony. Całe szczęście, bo Blaze już nie miał siły go słuchać. A tym bardziej odpowiadać.

****

-Słuchaj, jesteś pewien, że takie załatwienie sprawy jest okej?-spytał Beilong idąc wraz z Victorem do kina.-Zwykłe wyjście przyjacielskie to nic dziwnego. Czemu nazywasz to dalej randką?- białowłosy niby uległ już przyjacielowi, ale w jego głowie kotłowało się za dużo pytań. Bez odpowiedzi nic nie zrobi.

- Tak, a czemu?- zdziwił się Victor.- No co znowu? Nie miałeś problemu, by ze mną iść. Czemu nagle chcesz się wycofać?- zatrzymał się i patrzył wyczekująco na chłopaka. Ten przewrócił oczami.

- Wiem, że wszystko mi wyjaśniłeś, ale dalej uważam, że ranisz tym Ariona. Nic ci chłopak nie zrobił a ty zachowujesz się jakby popełnił jakąś zbrodnie. Problemy w związku są. Od tego nikt nie ucieknie. Ale pic polega na tym, żeby je pokonać i iść dalej razem. A nie jak ty. Masz problem to uciekasz, albo myślisz że rozgrzebywanie przeszłości pomoże. Tak nie będzie no. Musisz to wreszcie zrozumieć Victor. Ja już to zrozumiałem. Dlatego mogłem zacząć od nowa. Co było to było. Trzeba iść na przód i wyciągnąć wnioski. To nie trudne.- lekko się uśmiechnął i położył ciemnowłosemu rękę na ramieniu.- A może jest coś o czym mi nie mówisz?

Nic takiego nie było. Oczywiście, że Beilong trafił w sedno problemu. Victor po prostu sam nie wie czego chce. Robi z igły widły. A powszechnie wiadomo, że to do niczego dobrego nie prowadzi. Granatowowłosy westchnął bezsilnie. Czyli przeliczył się. Beilong zna go lepiej niż ktokolwiek. Przewidział wszystko. I niestety ma rację.

- To jak? Powiesz mi teraz dokładnie, czemu nie chcesz być z Arionem?- na te słowa Victor mruknął coś bliżej nieokreślonego i spojrzał mu w oczy.

- Pamiętasz te niby moce jakie we mnie drzemały? Przez co byłem chory?- jego głos zszedł o pół tonu niżej.

- Tak... Pamiętam. Ale co to...

- To nie odeszło. To wciąż jest... Czuję to... Ta moc dalej jest we mnie ukryta. Im dłużej przebywam obok Ariona... Tym bardziej ją czuje...

- Fakt... Pamiętam, że to była potężna siła... Prawie cię zabiła, ale... Jak to możliwe?- Beilong patrzył teraz na niego totalnie zaskoczony. To chyba ostatnie czego mógł się spodziewać. Blade wzruszył ramionami i schował ręce do kieszeni.

- Tego nie wiem. I dlatego chce się tego dowiedzieć...

- To po co był ten cyrk?- dopiero teraz białowłosy połączył fakty.

- Jakbym powiedział od razu... Wszedłbyś w to?- jego mina mówiła za siebie.- No właśnie. Dlatego chciałem się odseparować. Moc dalej drzemie... A ty wiesz gdzie jest Axel... Muszę się do niego dostać nim będzie za późno...

*******

|| Illusion Of Emotions || (GO) Vol. 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz