tres

49 7 0
                                    

przepraszam za media, nie wiedziałam co wstawić :)

★★★

Legendy dalej były w salonie, a cudowna akustyka budynku pozwalała im usłyszeć ten podejrzanie wręcz wesoły śmiech tej dwójki.

— co tam się dzieje? — spytała Natalie. Nie oczekiwała odpowiedzi, po prostu czuła, że w ten sposób jakoś nawiąże rozmowę z resztą przyjaciół.

— nie jestem pewien czy chcę wiedzieć — zaśmiał się Elliot, zerkając na swój plakat wiszący na ścianie. Nie mogło go tam zabraknąć, przecież sam wpadł na pomysł aby go tam powiesić.

— on ma rację, zostawmy ich lepiej, oni się zajmą sobą — skierowała wzrok w stronę korytarza, a potem z powrotem na swoich kolegów.

— skąd wiesz? może potrzebują pomocy? może się nie dogadają? — westchnęła jasnowłosa i upiła łyk herbaty ze swojego ulubionego kubeczka z rysunkiem papugi.

— jakoś tak, mam takie przeczucie, i tyle — wzruszyła ramionami.

Aczkolwiek żadna dyskusja, choćby o pierdołę, nie może obyć się bez uśmiechniętego MRVNA, prawda? A co lubi robić robocik? Udawać spider-mana, i tak było i tym razem. Wleciał do salonu, widać było, że był wesoły. Przy okazji tego wlotu jednak, strącił żyrandol.

— dobry boże, path! — krzyknęła Bangalore
— to już czwarty raz w tym miesiącu. Organizator nas zabije — westchnęła.

— przepraszam, to nie było specjalnie — ekran na jego klatce piersiowej zmienił się w smutną buźkę.

★★★

W tym samym czasie, brunet wraz z nowo poznaną dziewczyną nieco uspokoili swój podejrzanie dobry humor. Chłopak wstał z podłogi i złapał się za brzuch

— o boże, ała — jęknął cicho. ciężko mu się oddychało w tej masce, ale wolał jej na razie nie zdejmować, w końcu, nie lubił jak ktokolwiek widział jego twarz. Nie czuł się dobrze z tym jak wyglądał, i ‘‘ udostępniał ‚‚ ten rzadki widok tylko zaufanym osobom.

Po chwili cięższych oddechów w końcu dokończył:

— chodźmy więc, czeka nas długi trening. za mną — uśmiechnął się sam do siebie, wybiegł z jej pokoju i pędem ruszył do sali treningowej. Był ciekaw, czy dziewczyna sobie poradzi, bo nawet nie łudził się, że go dogoni. W połowie drogi jednak zwolnił nieco, próbując zlokalizować nową. Przewrócił oczami z wciąż nieznikającym uśmiechem, gdy usłyszał ciche tupanie z korytarza, oraz ciężki oddech dziewczyny.

Stał tak na środku, czekając na nią z dłońmi opartymi na biodrach. Gdy brunetka w końcu dobiegła, poczekał jeszcze chwilkę, by ta mogła nabrać oddechu.

— o matko, mam kolkę — złapała się deloaktnie w miejsce gdzie dopadł ją ból.

— hej, to nie moja wina, że jesteś tak nierozruszana — rozejrzał się gdzieś na boki.
— no chodź, nie ma czasu, a poza tym, nudzę się — mruknął niewyraźnie ostatnie dwa słowa

— no dobrze, dobrze, już idę — rozprostowała się.

— nie idziesz tylko biegniesz — zaśmiał się wesoło. z jednej strony faktycznie się nudził, no ale z drugiej sprawdzał cierpliwość dziewczyny. w końcu nie raz przychodziły tutaj panienki [ sprowadzone przez Witta ], które denerwowały się na każdą docinkę ze strony Anity, czy też na komentarze Silvy. Nie znosił tego typu kobiet, więc chciał po prostu wiedzieć, czy chce zadawać się z Laurą. Na razie wszystko szło dobrze, w końcu przyjaciółek nigdy za wiele! Co nie znaczy, że adrenalina jest gorsza, wręcz przeciwnie.

W końcu po mniejszych lub większych przeszkodach dotarli oboje do hali treningowej. Wielki piaszczysty teren z wszelakim asortymentem, sztucznymi legendami czy też innymi tym podobnymi rzeczami.

— no dobra, Laura, zaczynamy szkolenie. Chociaż czekaj, o boże, chyba powinienem walnąć jakąś formułkę. Ah, czekaj...Houndiemu to zawsze przychodzi z taką łatwością! — jęknął zrezygnowany.
— to czekaj, eh, ugh — spuścił głowę

— dobra, bez stresu, nie musi być żadnej pogadanki, czy coś, po prostu zacznijmy, dobrze? — spojrzała na niego z troską. Znając życie, ona też by tak reagowała, jakby miała kogoś wytrenować.

— dobra, skoro tak wolisz — odetchnął głęboko.
— to tak, chodź za mną. — zjechali po pagórku, czyli wykonali jedną z ulubionych czynności Octavia, które można zrobić na tej hali.

Oni oboje wiedzieli, że nie będą się razem nudzić. Nie wiedzieli nawet skąd, po prostu, jakoś tak wyszło, że czuli się w swoim towarzystwie całkiem dobrze.

ostatni płatek róży » octavio ' octane ' silva«Where stories live. Discover now