quatro

45 5 1
                                    

moje media nigdy nie będą poważne
n i g d y

.

★★★

robiłam to jakieś 20 minut, w nocy, bo nie mogłam spać

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

robiłam to jakieś 20 minut, w nocy, bo nie mogłam spać. wiem, jakość tego jest zatrważająca, heh

★★★

— dobra nowa słuchaj uważnie. W igrzyskach jest wiele rzeczy, których trzeba się nauczyć. Są różne bronie, oraz ulepszenia do tych broni. Są tarcze, są hełmy, są różne rodzaje amunicji, czyli tak jak na wojnie. — wziął ją za rękę, i pociągnął w stronę broni z lekką amunicją.

Dziewczyna nie miała siły, i miała wrażenie, jakby przebiegła dziś maraton, jednak mimo wszystko biegała i chodziła tam gdzie chciał jej nowy kolega, nie chcąc robić mu przykrości.

Przyjrzała się karabinom i pistoletom. Wyglądały dość niepozornie, ale nie chciała dać się zwieść.

— ten tutaj — wskazał chłopak — to r-301. Fajny, łatwy do utrzymania i łatwy w przeładowaniu, jest okej. — przeszedł do następnej broni.
— ten to r-99, jest mały, szybki, a prędkość z jaką strzela jest nieziemska. Prawie tak szybki jak ja! A z resztą, pokażę ci. — wziął do ręki karabin, oraz paczkę z amunicją, i zaczął strzelać w manekina. Jego słowa okazały się być prawdą.

— w skrócie, jest fajny, ale bez dobrego stabilizatora lufy trudno utrzymać go tak, by strzelał w jedno miejsce, no i pożera amunicję jak szalony. — zaśmiał się.

— następna broń, to lekka snajperka — wskazał palcem.
— przydaje się na początek gry, oraz jest fajną bronią gdy dołączy się do niego celownik średniego zasięgu. — zerknął na dziewczynę, czy aby na pewno słucha jego wypocin. Na szczęście słuchała, a ten mógł dalej prowadzić wykład.

— te dwa pistolety sobie darujemy, oba są kiepskie. Został nam jeszcze Alternator, jest okej, nic dodać nic ująć, nie będę się nad nim rozwodzić — westchnął.
— idziemy dalej! — podbiegł do stoiska z bronią na ciężką amunicję.

↓↓↓

Minuty mijały, a Laura była coraz bardziej zmęczona. Starała się tego nie pokazywać, ale mimo wszystko ziewała co jakiś czas. Szatyn dopiero po jakimś czasie zrozumiał swój błąd. Nie powinien był jej wyciągać od razu po podróży na trening, ale nie mogł też przerwać go w połowie. Bił się z myślami. Byli już przy końcu, a on miał w planach jeszcze ćwiczenia biegania. Może dziewczyna nie ma słabej kondycji, tylko jest śpiąca? A chłopak nie powinien tak na nią naskakiwać? Westchnął cicho. Dlaczego w ogóle zaczął o tym myśleć? Nie powinien się aż tak obchodzić jej losem. Z drugiej strony proszono go by treningi rozpoczęły się jak najszybciej, ale czy aby na pewno aż tak szybko? To chyba po prostu szatyn był tym typem osoby, która chciała robić wszystko bardzo szybko.

— Hej, Laura, widzę, że jesteś zmęczona. Odłożymy bieganie na jutro, okej? — zerknął na nią.

Dziewczyna nie chciała niczego przekładać, ale nie mogła odmówić w końcu nie chciała tutaj zemdleć.

— No dobrze, skoro nalegasz — westchnęła cicho i spuściła wzrok
— macie tu jakiś ekspres do kawy? wypiję trochę kofeinki i będzie super — zaśmiała się

— nawet nie żartuj — prychnął.
— to niby nie jest przedszkole, a mam wrażenie, że zaraz ci dam przymusowe leżakowanie. — uśmiechnął się pod maską.
— chodź do twojego pokoju. — ruszył truchtem do jej sypialni. Tym razem nie biegł, dziewczyna miała szansę zdążyć.

Ruszyli we dwójkę przez korytarze budynku, w połowie drogi zatrzymał ich Elliot

— a wy już po treningu? nie ważne, mam sprawę do was. Z okazji przybycia nowej — słowo „ nowa ” wręcz zaczynało jej już dudnić w uszach. — organizujemy niewielką imprezę w naszym barze. — ah, tak, organizator postarał się, żeby jego gwiazdkom niczego nie brakło, w podziemiach jest średnich rozmiarów barek, ze wszystkim co potrzebne na takie okazje jak imprezy.
— wy musicie przyjść. zaczynamy o dwudziestej — uciekł zanim zdążyli choćby odpowiedzieć.

— i co teraz? skoro musimy, to musimy. jak nie pójdziemy, to wyciągną nas na siłę — westchnął.

— obawiam się, że mogę nie mieć żadnych ubrań na takie okazje — mruknęła smutno.

— jak nie? no daj spokój, amiga! — wbiegł do jej pokoju, i otworzył jej walizkę, zaczął grzebać w torbie, rozrzucając ubrania po ziemi. Po chwili chłopak wyciągnął średniej długości czarną sukienkę na długie rękawy i z kołnierzem w stylu golfa.
— to się nada idealnie. — pokazał jej.

— no nie wiem, wzięłam ją tylko, bo to jedyna sukienka jaką posiadam. Dawno jej nie nosiłam, nie pamiętam jak w niej wyglądam. — zaśmiała się nerwowo.

— oh no dalej! chociaż przymierz! — wcisnął jej sukienkę, i wepchnął ją do jej łazienki.

Brunetka nie była pewna, czy aby na pewno chce to robić, ale nie chciała robić mu przykrości. Posłusznie ubrała strój, po czym ogarnęła włosy, które roztrzepały się gdy przeciskała głowę przez kołnierz. Wyszła z łazienki i skrzyzowała dłonie na klatce piersiowej.

— jest okej? nie jest zbyt obcisła? — dół sukienki był rozkloszowany, nie było tu mowy o zbyt dużym przyleganiu do ciała.

— hej, nie przejmuj się, wyglądasz dobrze — chłopak siedział na łóżku i czuł się jak na pokazie mody, mimo, że był ostatnią osobą, którą powinno się w sprawie ubrań pytać.

Czuli się przy sobie swobodnie, jak przy nikim innym.

★★★

ej jak widzicie jakieś błędy to mi od razu mówcie, proszę! + piszcie mi czy ten rozdział jest okej, czy nie. bo szczerze...mam wrażenie, że nie umiem pisać

ostatni płatek róży » octavio ' octane ' silva«Where stories live. Discover now