diez

22 5 10
                                    

Czuję, że zaniedbuję inne moje ksiszki
I tą też
Co robić
Żeby nie zgnić

**•̩̩͙✩•̩̩͙*˚ ˚*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚*

— no już, wstawaj śpiochu. Zrobiłam ci kawę, może to postawi cię na nogi — nie kłamała. W dłoniach miała dwa kubki wypełnione jasno brązowym napojem.
— nie wiedziałam czy słodzisz, i czy lubisz z mlekiem, więc zrobiłam sobie taką jaką ja zazwyczaj piję — podstawiła mu pod nos biały jak śnieg kubek, a ten tylko zaciągnął się zapachem aromatycznej kawy.

Tak, kofeina była rzeczą, której potrzebował właśnie w tym momencie. Szczególnie, że wlansie miał jedną z dziwniejszych nocy w życiu. Gdy tylko wstał zaczął myśleć nad tą dziwną relacją z drobną kobietą.

— dziękuję — wyszeptał i wziął pierwszy łyk kofeinowego napoju.
— myślałaś kiedyś o pracy w jakiejś kawiarnii? Jest pyszne — posłał jej zmęczony, ale szczęśliwy uśmiech.

— myślałam, ale jednak zostałam kelnerką, bo dawali więcej pieniędzy. Z resztą, niedługo zostanę legendą, nie muszę się już przejmować o brak środków do życia — zaśmiała się.

Wtedy chłopak przypomniał sobie o treningu.
Dopił kawę i przetarł oczy dłońmi.

— mhm, dobra, ja już jestem w sumie gotowy, zostało mi tylko dostać tego energetycznego kopa. — odstawił kubek na blat biurka, gdzie powoli tworzyła się już cała armia innych naczyń.

— dobra, poczekam na ciebie na sali treningowej. — stanęła na palcach i delikatnie zmierchwiła mu czarne włosy swoimi chudymi palcami.

Wyszła z jego pokoju, zostawiając go z jego myślami sam na sam.

— nie myśl, nie myśl — powtarzał sobie szeptem.

Nim minęło dziesięć minut chlopak poczuł, że znów ma w sobie życie.

Wybiegł z pokoju, zamykając go na klucz przy okazji.
Pobiegł do sali, nie przejmując się, że prawie wpadł na Renee (?).

Ta tylko zaśmiała się pod nosem i poszła w stronę kuchni.

Brunetka siedziała na metalowej podłodze w sali, tam, gdzie leżały wszystkie karabiny snajperskie.
Patrzyła w niebo, mając szczerą nadzieję, że ten zapomniał o jej słabej kondycji.

Chlopak zjechał ze wzgórza i podszedł do niej.

— to co? zaczynamy od pięciu kołek dookoła, hm? — zaśmiał się 

— czyli nie zapomniałeś. . . — powiedziała zawiedziona.

— nie, a teraz wstawaj, im szybciej nabierzesz kondycji, tym szybciej będziesz bogata. — pomógł jej wstać.

Jasnooka się nie kłóciła, nie miała o co. Po prostu ruszyła przed siebie, podczas gdy chłopak wdrapał się na podwyższenie, i zaczął ją obserwować. Liczył na głos przebiegnięte przez kobietę kółka.

Przy czwartym dziewczyna już wymiękła, ten jednak, motywował ją jak tylko mógł.

— no dalej! jeszcze tylko. . . Kilka metrów! — krzyknął trochę niepewnym tonem.

ostatni płatek róży » octavio ' octane ' silva«Where stories live. Discover now