Dzień 1 - Dzień zaskoczonych spojrzeń

30 1 0
                                    

- Widzimy się w ładowni! - zawołała i wyskoczyła za barierkę.

Była w dobrym nastroju, ale czuła niepokój. Nie rozumiała dlaczego. Przecież wszystko szło zgodnie z planem.

Ale wiedziała, że coś jest tak. Nie powinna tam iść. Powinna zawrócić. Powinna... weszła do ostatniego pokoju po lewej stronie korytarza.

- Steve, potrzebuję wsparcia! - zawołała do mikrofonu.

- W tej chwili jestem trochę zajęty!

- Steve, do cholery... - nie zdołała powiedzieć nic więcej.

- Steve! - Natasha otworzyła oczy.

Była w swoim pokoju w siedzibie Avengers, pod Nowym Jorkiem. Była bezpieczna.

- Natasha?

Spojrzała na Carol. Przecierała zaspane oczy.

- Coś się stało?

- Nie, Carol. Śpij.


Clint zadzwonił do Laury kilka minut po siódmej rano. Wiedział, że ona i dzieci są już na nogach, ale jeszcze nikt nie wyszedł z domu. Mogli natychmiast zacząć szykować się do podróży do Nowego Jorku.

- Cześć, kochanie - powiedział, gdy tylko odebrała. - Przepraszam za sms-a, mam nadzieję, że cię nie wystraszyłem.

- Oczywiście, że mnie wystraszyłeś! - zawołała od razu. - Nie żeby to było coś nowego - uśmiechnęła się pod nosem.

W jej głosie dało się słyszał ulgę. Odebrał i wydaje się wesoły. Żyje i prawdopodobnie nie odniósł żadnych ran.

Ale zawsze lepiej być pewnym.

- Nic ci nie jest? - spytała ostrożnie.

- Nie! - zapewnił. - Wręcz przeciwnie. Stało się coś bardzo dobrego.

- W takim razie powiedz co.

- Nie mogę. To niespodzianka. Na miarę cudu. Za pół godziny przed domem będzie helikopter. Zaplanowałem całą podróż. Pakuj siebie i dzieci! - mówił coraz głośniej. Był podekscytowany i nie mógł się doczekać aż Laura i dzieci dowiedzą się, że Natasha żyje.

- Czy to dotyczy Wandy? - Laura pozostała ostrożna. Dziwne zachowanie Clinta budziło w niej niepokój. - Czy to ma coś wspólnego z Wandą? Wydawała się przestraszona, gdy rozmawialiście przez telefon.

- Nic z tych rzeczy - Clint machnął ręką mimo że jego żona nie mogła tego zobaczyć. - Tamto już jest nieważne. Muszę kończyć. Czekam na was!

- Clint, poczek... - nie zdążyła dokończyć.

Barton schował telefon i wyszedł z pokoju. Musiał znaleźć Natashę. W pierwszym odruchu po przebudzeniu był przekonany, że mu się przyśniła. Dopiero gdy zobaczył dziwny statek, którym przyleciała, pozwolił sobie na radość. Natasha żyje. Wróciła.

Zapukał do drzwi, jednak nikt mu nie odpowiedział. Pociągnął za klamkę - drzwi były zamknięte.

Popędził na dół pełen coraz gorszych obaw.

Znalazł Natashę dopiero w salonie. Siedziała w fotelu i piła kawę, razem z Carol i Wandą.

- Tu jesteś! - stwierdził z ulgą, siadając obok niej.

Carol się nie ruszyła. Jedynie czujnie śledziła jego ruchy.

- Nadrabiam zaległości - powiedziała do niego Natasha.

Betrayal || RomanogersWhere stories live. Discover now