- Co masz na myśli mówiąc "mężczyzna najbliższy sercu Natashy"? - Tony pokazał cudzysłowie w powietrzu.
Ale Carol nie patrzyła na niego. Wbijała pełne satysfakcji spojrzenie w Steve'a. Nie wiele mogła wyczytać z jego kamiennej twarzy. Liczyła, że go zabolało. W końcu tak udawał, że naprawdę zależy mu na Natashy. Jeśli naprawdę tak było powinien się czuć jakby dostał obuchem w twarz. Jeśli nie - cóż przynajmniej dostał pstryczka w nos za te swoje zadufanie.
- Dokładnie to - stwierdziła z zadowoleniem.
- To jej słowa czy twoje? - spytał wesoło Dick Grayson.
- Dick? - spytał z powątpiewaniem Tony. - Natasha była w takim stanie i miała czas na randki? W dodatku z kimś o imieniu... Dick?
- Nie twój interes co Tasha robi w swoim wolnym czasie - burknęła Carol.
Randki? Wiedziała, że jej słowa zostaną opacznie zrozumiane, ale Natasha i Dick... wzdrygnęła się. A co jeśli... nie. Pokręciła głową. Stanowcze nie.
- Lepiej żebyście go wypuścili zanim się obudzi - kontynuowała. - Nie spodoba jej się to.
- Carol! - Grayson wstał z krzesła i podszedł do dzielącej ich przezroczystej ściany. - Wróć do stanu Natashy. Co z nią?
Wszyscy zgodnie go ignorowali, a Tony i Carol dalej ze sobą dyskutowali.
To znaczy dyskutowali by gdyby po pomieszczeniu nie przetoczyło się głośne, stanowcze:
- Gray-gray?
Wszyscy odwrócili się w kierunku drzwi. Natasha stała o własnych siłach.
- Próbowałem ją zatrzymać - powiedział Bruce wyłaniając się zza Romanoff.
- Najwidoczniej nie poszło ci za dobrze - stwierdził sucho Tony. - Natasha, powinnaś zostać w łóżku. Musimy wykonać jeszcze kilka badań...
Tym razem to on został zignorowany.
- Tasha, jak się czujesz? - spytał Grayson. - Tak długo nie dawałaś znaku życia... wszyscy się o ciebie martwili.
Przez głowę większości obecnych przeleciało pytania o owych tajemniczych wszystkich.
- Ja się martwiłem.
Natasha szybkim, sprawnym krokiem pokonała dzielącą ich odległość. Choć wciąż miała wiele blizn, w niczym nie przypominała kobiety, która położyła się na stole operacyjnym.
- Wszystko ze mną w porządku. Z tobą najwyraźniej nie - uśmiechnęła się krzywo.
- Znasz mnie - stwierdził beztrosko. - Zawsze znajdę jakieś kłopoty.
- Tym razem mogę cię z nich wyciągnąć - powiedziała Natasha i odwróciła się w kierunku Tony'ego i rzuciła mu wymowne spojrzenie.
Stark machnął ręką i ściana zaczęła się rozsuwać.
- Czekajcie! - powiedział nagle Steve i ściana zastygła. Mimo to Grayson, gdyby chciał mógłby się przecisnąć przez powstałą szczelinę. - Natasha, kim on właściwie jest?
- Carol wam nie powiedziała? - spytała rudowłosa. - Albo on? Wiecie, jest dość gadatliwy - uśmiechnęła się na chwilę rzucając Graysonowi krótkie spojrzenie.
Mężczyzna tylko zaśmiał się w odpowiedzi.
- Wszystko już zostało powiedziane - wtrąciła natychmiast Carol.
Tony westchnął teatralnie.
- Mogę już? Nie zamierzam tu sterczeć cały dzień.
- Jak najbardziej kolego. Chętnie stąd wyjdę - zapewnił go Grayson. Natasha skinęła głową.
YOU ARE READING
Betrayal || Romanogers
FanfictionNatasha Romanoff była przekonana, że Avengersi są jej rodziną. Jednak w chwili największego zagrożenia ten, który był jej z nich najbliższy - Steve Rogers, zostawia ją na pewną śmierć. Po trzech latach Natasha wraca - i nie ma ochoty na przeprosin...