30/12/19

167 33 46
                                    


Park Chanyeol

- Więc to tak?

- Mhm.

- Dobrze, że mi powiedziałeś. - Westchnęła Haseul, gładząc delikatnie materiał sukienki, który spoczywał na jej kolanach. - Lepiej wiedzieć niż robić sobie nadzieję.

- Nie jesteś zła?

- Na ciebie? Nie. Trochę na Dahee. - Odparła ponownie wzdychając. Podniosła na mnie swoje spojrzenie. Zatrzymała je na mojej twarzy, po czym delikatnie się uśmiechnęła i sięgnęła po kawę stojącą między nami. - Domyślałam się, że coś jest nie tak. To było podejrzane.

- Naprawdę?

- Tak, ale ucieszyłam się, kiedy powiedziała, że nas umówi. Naprawdę mi się podobasz. Wydajesz się porządnym facetem. - Powiedziała upijając trochę napoju. - Tacy zawsze są zajęci. To właśnie było podejrzane. - Dodała. Wydawała się bardziej rozluźniona niż kiedykolwiek wcześniej w moim towarzystwie. Dziwnym było widzieć ją taką. Była pewniejsza siebie, śmielsza. Nie tak niepewna jak zwykle. - Jeszcze przez faceta... Eh... Nie zrozum mnie źle, sama jestem biseksualna, ale przegrać z mężczyzną o serce innego mężczyzny. To boli trochę bardziej.

- Przepraszam.

- To nie twoja wina. Będę musiała wyjaśnić to z twoją siostrą.

- Nie gniewaj się na nią. - Poprosiłem cicho. - Ona jest po prostu trochę zbyt pewna swoich pomysłów. Chciałaby, żeby wszystko było idealne i niemal filmowe. Stara się wszystko wokół doprowadzić do perfekcji. Zależy jej za bardzo, ale to też moja wina, że doszło do takiej sytuacji. Wiem jaka jest, a mimo to powiedziałem jej o swojej orientacji.

- Masz dwadzieścia siedem lat. Sama by się domyśliła. - Zapewniła moja towarzyszka. Poczułem się przez to nieco lepiej.

Zapadło między nami kilka minut ciszy, podczas których kończyliśmy swoje napoje.

- Baekhyun, tak? - Zapytała nagle Haseul, powodując, że niemal udusiłem się herbatą. Blondynka cicho to wyśmiała.

- Skąd wiesz?

- Ostatnio jak was spotkałam... Hm, sama nie wiem. Miałam przeczucie, że coś jest na rzeczy, ale szczerze mówiąc myślałam, że Baekhyun się w tobie podkochuje, a ty o tym nie wiesz. Nawet jeśli udawał, że go to nie rusza, to co chwilę czułam na sobie jego podejrzliwe spojrzenie.

- Zaborcze?

- Zmartwione. - Poprawiła mnie, zanim wstała. - Cóż, będę się zbierać. Muszę być za piętnaście minut w pracy. Dziękuję, że mi to powiedziałeś i mam nadzieję, że wciąż możemy się przyjaźnić?

- Oczywiście. - Zapewniłem z uśmiechem. Czułem ulgę kiedy wychodziła z kawiarni. Zupełnie jakby ogromny ciężar został mi zdjęty z ramion. Chwilę później i ja opuściłem budynek, po czym wybrałem się na krótki spacer w stronę mieszkania. Haseul pracowała naprawdę blisko mojego domu, więc nie miałem problemu, aby namówić ją na szybkie spotkanie, zanim pójdzie do przedszkola. Czułem się niemal rozgrzeszony. Było mi dużo łatwiej.

Niedługo później i ja poszedłem do pracy, z której wróciłem nieco przed dwudziestą drugą.

Światło w moim mieszkaniu było zapalone. Nie zdawało mi się, że takim je pozostawiłem, dlatego od razu zacząłem wypatrywać Baekhyuna. Pomyślałem, że widocznie mój dzień może być jeszcze lepszy, ale wtedy go zobaczyłem.

Brunet siedział na ziemi, tuż przy kanapie. Miał na sobie szeroki sweter i obejmował ramionami swoje kolana. Wyglądał naprawdę krucho. Tuż obok niego leżał karton, który bez wątpienia wypełniony był jego własnymi rzeczami. Na stoliku obok leżał klucz, który podarowałem mu jakiś czas temu. Poczułem, że moje serce niemal stanęło z przerażenia.

Miracles in December 3 |ChanBaek|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz