13/12/19

168 32 60
                                    

Oh Sehun

- Cieszę się, że znalazłeś czas, żeby się z nami spotkać. - Mruknąłem patrząc przed siebie na pustą drogę. Było dość późno, a ulica nie była często uczęszczana. W związku z tym mieliśmy ją niemal calutką dla siebie. Tuż obok mnie maszerował Jongin, którego połowa twarzy zasłonięta była beżowym szalikiem. Padał śnieg. Dość gęsty i niesamowicie chłodny. Próbowałem złapać choć jeden jego płatek w dłoń, ale przy spotkaniu z moją ciepłą skórą natychmiast się topił. Mężczyzna obok zdawał się niezbyt zadowolony z pogody. Cały jego strój spokojnie mógłby ogrzać niemal dwie osoby. Nie przeszkadzał mi chłód, choć nie byłem jego fanem jak Baekhyun, który biegł tuż przed nami uciekając przed Chanyeolem i ciężką kulką śniegu, która miała być jego karą za kilkakrotne rzucenie podobnego tworu w wyższego mężczyznę. Nie rozumiałem skąd mieli tyle siły. Tacy Jongdae i Minseok zdawali się padnięci, kiedy leniwie podążali tuż za nami, kopiąc śnieg sprzed butów. Cicho o czymś rozmawiali. Nie byłem pewny o czym, ale co jakiś czas mogłem usłyszeć chichot starszego z nich, więc wiedziałem, że dobrze spędzają razem tę krótką drogę. 

Podczas gdy Jongdae i Minseok zdawali się zachowywać niemal jak stare małżeństwo, Chanyeol i Baekhyun przypominali nieco nastoletnią parę. Wciąż młodą, pełną energii, nadziei, ale i naiwności. Odkąd mniejszy przestał tak bardzo przejmować opinią nieznanych mu ludzi ( wciąż był w tym numerem jeden wśród nas, ale było dużo lepie niż dawniej ), żyli trochę jak w bajce. Byli uroczy. Zachowywali się jakby była to ich pierwsza miłość, a wiedziałem dobrze, że wcale tak nie jest. Nie byłem pewny jak wygląda to ze strony Parka, ale mój współlokator zdradził mi, że przed nim był w poważnym związku przez wiele lat. Mimo to traktował Chanyeola, jakby był to pierwszy raz, kiedy ktokolwiek jest dla niego tak bardzo ważny. 

Czasami im tego zazdrościłem. Sam od lat byłem sam, a mając przed oczami tę ,wyciągniętą z najlepszych dram parę, zaczynałem czuć brak drugiej osoby. Moje życie kręciło się wokół pracy, rodziny i przyjaciół. Z pewnością znalazłoby się miejsce dla kogoś specjalnego. Problemem była moja niepewność i strach przed reakcją rodziny. Wciąż byłem młody, może nie powinienem się śpieszyć, może potrzebowałem więcej czasu, jednak w głębi serca bolało mnie to, że rok 2019 jest kolejnym rokiem, który spędziłem samotnie. Nie chciałem rozczarować mamy. Chciałem żeby była ze mnie dumna, chciałem być w  jej oczach idealny, ale samotność powoli zaczynała mi przeszkadzać. 

- Zawsze znajdę dla was czas. - Zaśmiał się Jongin. Przez moment pomyślałem, że śmieje się ze mnie, ale zaraz zauważyłem naszą najbardziej żywiołową parę na zamarzniętym skrawku chodnika, nieudolnie próbującą podnieść się z lodu. 

- Nie czuj się w obowiązku czy coś. Wiem, że masz dużo pracy.

- Niestety, ale wy też macie jej więcej przed świętami, prawda?

- Prawda. - Odparłem uśmiechając się delikatnie do śmiejącego się Baekhyuna, kiedy bezlitośnie ich minęliśmy. Może starsi im pomogą. Ja nie zamierzałem przez nich marznąć. Moje dłonie pozostawały głęboko w kieszeniach i nie planowałem tego zmienić. - Czemu tak się im przyglądasz? - Zapytałem, kiedy zauważyłem jak ciepłe spojrzenie Jongina powiodło w tył, na leżących mężczyzn. Zauważyłem, że faktycznie, Minseok próbował wyciągnąć ich z obszaru pokrytego lodem. Nieudolnie, zważywszy na to, że ku uciesze Jongdae sam również się poślizgnął. 

- Nie wiem. - Mruknął, szybko wracając spojrzeniem na drogę przed nami. Zmarszczyłem brwi, co chyba zauważył. - Trochę im zazdroszczę. Baek i Chanyeol są naprawdę uroczy.

- Są. - Odparłem. - Zdają się razem idealni, prawda?

- Mhm. 

- Wiesz. - Rzuciłem, po czym upewniłem się, że wszyscy wciąż są daleko w tyle i nie mają szansy nas usłyszeć. Jongin przystanął, co zaraz również zrobiłem, aby cała czwórka mogła nas dogonić. - Baekkie powiedział mi dziś, że myśli o zamieszkaniu z Chanyeolem. 

- Naprawdę? - Zapytał zaskoczony. - W sumie są ze sobą dwa lata. 

- Serio. Wydawał się strasznie zawstydzony. - Zaśmiałem się przypominając sobie czerwoną twarz Baekhyuna z dzisiejszego poranka. - To zabawne, bo przecież wszyscy wiemy, że wkrótce to zrobią, nie? Wyglądał, jakby sam nigdy wcześniej o tym nie myślał.

- Wiesz, że Baek podchodzi inaczej do związków. Chanyeol chce ich pchać do przodu, a Baekhyun uważa, że jeśli jest dobrze, to nie powinni nic zmieniać. - Odparł Jongin. Trafił tym w sam środek problemu. Nie mogłem się z tym nie zgodzić.

- Racja. 

- Myślisz, że się wyprowadzi? 

- Pewnie tak. - Rzuciłem wzruszając ramionami. Dobrze wiedziałem, że mały Byun kocha Chanyeola. To nie było tylko wzajemne lubienie się. Cały czas o nim myślał. Rano, po powrocie z pracy, pierwszym co robił było napisanie do niego, żeby się nie martwił o Baekhyunowe bezpieczeństwo. Później szedł spać, a kiedy ktoś go wybudził od razu sięgał po telefon, aby dopytać czy mogą się spotkać. Potem, jeśli nie miałem pracy, siadaliśmy wszyscy razem do stołu, a mniejszy mężczyzna opowiadał o tym gdzie Park go zabrał, co dla niego przygotował, co razem oglądali. Wszystko co robił Chanyeol było dla niego fascynujące i inne. Mógł mówić o nim cały dzień, dopóki Sojin go nie upomniała, że próbuje położyć Misun. Poza tym czasami mógł zanudzić swoimi historiami, ale wszyscy bardzo go kochaliśmy, więc pozwalaliśmy mu się wygadać. 

- Zostaniesz sam z Sojin i małą?

- Będzie dość pusto.

- Przynajmniej nie będzie więcej spał na kanapie. 

- To duży plus. - Odparłem. Kim westchnął, po czym rzucił, że idzie wszystkich pozbierać. Odchodząc posłał mi ostatni uśmiech. Lubiłem kiedy to robił. Wszystko co robił miało w sobie dużo ciepła i opiekuńczości.

Zaskakujące było, że Jongin odczuwa jakąkolwiek zazdrość względem Baekhyuna i Chanyeola. Sam mógł stworzyć podobny związek. Był przystojny, pracowity, zabawny. Każdy chciałby takiego chłopaka.

Kim czasami powtarzał mi, że wciąż mu się podobam. On też mi się podobał i z pewnością był jedyną osobą, jaką aktualnie brałem pod uwagę myśląc o stałym, wymarzonym związku. Nie umiałem jednak pociągnąć tego dalej. Byłem przepełniony wątpliwościami względem tego jak wyglądałaby nasza przyszłość. Bałem się spróbować. 

Przez chwilę obserwowałem jak Baekhyun ciągnie obiekt moich rozmyśleń ku sobie, prosto na lód. Oczywistym było, że to zrobi, dlatego tylko się zaśmiałem i nie uległem ich wołaniom, kiedy krzyczeli, żebym do nich dołączył. Nie miałem zamiaru odmrozić sobie tyłka. Zaraz Chanyeol zaczął rzucać śniegiem we wszystkich prócz Baekhyuna, który poszedł w jego ślady.

Pokręciłem lekko głową rozglądając się wokół, aby upewnić się, że nikt nie widzi tej czwórki dorosłych facetów robiących śnieżną wojnę. 

Wtedy w oczy rzuciły mi się blond kosmyki i drobna twarz młodego mężczyzny. Stał dość daleko, więc widziałem tylko jego duże, okrągłe oczy i niewinny uśmiech, kiedy patrzył w kierunku moich przyjaciół. Zdawał się nieznośnie znajomy. Wyglądał niczym osoba, która swoim odejściem pozostawiła nieznośną pustkę w moim sercu. 

- Luhan? - Szepnąłem czując jak mój puls przyśpiesza w szoku. Drugi nie miał szans mnie usłyszeć, a po chwili zniknął w jednym z wejść do klubów, pozostawiając za sobą ogromną ilość pytań, niepewności, ale i strachu.

Czy to możliwe, że Luhan wrócił do Korei?

____________
Jak minął wam piątek 13-tego?
Ja dopiero wróciłam do domu i jwm właśnie pierwszy posiłek dzisiaj ;_;
Ogólnie do teraz żyłam w przekonaniu, że jest osiemnasta 😶
Kocham, buziaki!

Miracles in December 3 |ChanBaek|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz