07/01/20

183 34 65
                                    


Oh Sehun

- Jak Baekhyun? - Zapytałem wchodząc do mieszkania. Sojin podniosła głowę ze stołu, spojrzała na śpiącą Misun, po czym cicho westchnęła.

- Chyba powinniśmy zabrać go do psychologa. - Szepnęła. Dopiero wtedy zauważyłem, że na kanapie leży kołdra, zaś pod nią drobne, skulone ciało. - Nie daje sobie rady. 

- Minseok wiedziałby co robić, ale odmawia choćby rozmowy o nim. Jest wściekły.

- Nic dziwnego. - Odparła moja współlokatorka. Miała rację. Od zerwania Chanyeola i Baekhyuna minął tydzień. Byun zdawał się zupełnie zakazanym tematem. Nikt nie chciał o nim rozmawiać. Jongin zabronił mi choćby o nim wspominać, ponieważ z naszej grupy, prócz mnie, to Chanyeol był mu najbliższy. Ufali sobie. Mieli podobny styl życia, dlatego dobrze się dogadywali. Minseok wychodził z pomieszczenia, jeśli powiedziałem imię jego najlepszego przyjaciela. Widziałem, że dużo o nim myśli. Cały czas odlatywał, ciężko było złapać z nim kontakt. Podejrzewałem, że po powrocie do domu zaszywał się w sypialni i nie wychodził z niej na krok. Musiał się uspokoić zanim zacznie ponownie rozmawiać z Baekiem. Z Chanyeolem nawet nie próbowałem rozmawiać. Bałem się tego do czego może to doprowadzić. Sam Park w ciągu tego tygodnia pojawił się w salonie tylko dwa razy, ale nie wykłócaliśmy się o to. W dwójkę było ciężko, ale znośnie. Dawaliśmy radę. Najważniejsze, żeby on wszystko sobie poukładał.

O dziwo z całej naszej grupy to Jongdae odważył się zapytać o samopoczucie Baekhyuna. Nie wiedziałem czy martwi się o swojego chłopaka czy naprawdę przejmuje się stanem drugiego. Podejrzewałem, że obie te rzeczy były prawdą. Nawet jeśli wydawało się, że on i Baekhyun nienawidzili siebie nawzajem, Jongdae miał do niego pewne ciepłe uczucia. Zasugerował nawet, że za kilka dni wpadnie i spróbuje go pocieszyć, jeśli do tego czasu Byun się nie pozbiera. Przystanęliśmy na to.

- Zjadł cokolwiek?

- Nie.

- Wciąż "nie jest głodny"?

- Mówił, że zwymiotuje jeśli cokolwiek zje.

- Nowość. - Powiedziałem zdejmując wierzchnie ubrania.

- To ze stresu. 

- W to nie wątpię, ale jak tak dalej pójdzie to wrobi się w jakąś poważną chorobę. Ostatnio jadł w sobotę. Jogurt. Pewnie śpi tak długo nie po to, żeby nie myśleć o problemach, a dlatego, że nie ma siły, żeby podnieść się z kanapy.

- Może masz rację. - Westchnęła kobieta. Zdawała się przy tym całkowicie wykończona. Dla każdego z nas był to wyjątkowo ciężki czas. Nie sądziłem, że cokolwiek co nie dotyczy nas bezpośrednio może tak bardzo utrudnić nam życie, a jednak. Przeżywaliśmy tą sytuację niemal jakby to nasze serca zostały złamane. 

- Poza tym co z jego pracą? Nie może wziąć kolejnego tygodnia wolnego. Wyrzucą go. 

- Nie rozmawiałam z nim o tym. Ogólnie mało z nim rozmawiałam. Wstał rano, wypił herbatę, potem zaszył się w łazience. Włączył prysznic, ale dobrze słyszałam, że płacze. Potem wrócił do salonu i przez chwilę oglądał ze mną Pretty Woman. Zapytałam czy coś zje, czy czuje się dobrze fizycznie, bo wszyscy wiemy jak jest z jego psychiką, czy nie chciałby przejść się i pooddychać świeżym powietrzem. Nic więcej. Kiedy znów na niego spojrzałam już spał. 

- Nie mam pojęcia co powinniśmy zrobić. - Mruknąłem zmartwiony. Ponownie zerknąłem na przyjaciela, ale dalej był pogrążony w krainie morfeusza. Zdawało mi się, że jego sen wcale nie jest spokojny. Jego brwi były delikatnie zmarszczone, a usta uchylone, jednak nie w ten uroczy sposób, a w taki, jakby potrzebował większego oddechu. Nigdy nie musiałem nikogo pocieszać. To dziwne, ale nie zdarzyło mi się wcześniej spotkać osoby, która tak źle przeżywała rozstanie. Wszyscy mówili "będzie kolejny" albo " wcale go nie potrzebuję" i ruszali dalej. Miałem wrażenie, że Baekhyun wcale nie chce ruszyć dalej. Nie bez Chanyeola. Dlaczego więc zerwał? Zupełnie tego nie rozumiałem. 

Miracles in December 3 |ChanBaek|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz