6~...od tak dwana...

401 28 4
                                    


~ A kiedy pierwszy raz spróbowałem smaku twoich ust, stał on się dla mnie narkotykiem. ~





Czy patrząc kiedyś w czyjeś oczy zatrzymał się dla was czas?
No cóż Harry właśnie tak miał.
Patrzył w oczy, które pamiętał tak dobrze oczy te same co dawały mu nadzieję i chęć walki ze światem lata temu.
Ten odcień jedyny w swoim rodzaju odcień, oceanu.
Przeszywający wzrok, który przenikał przez ciało. Skanując każdy jego centymetr.
Patrzył w oczy osoby przez, którą chciał odejść ale i jednocześnie żyć, odcień rozświetlający każdy jego dzień, jedyny w swoim rodzaju.

Spoglądał w oczy swojej miłości, bratniej duszy.

Te  niebieskie świetliki prowadzące do duszy, w których zabrało blasku radości z przed lat.  Oczy będące teraz matowe, a w nich mógł dostrzec smutek i niedowierzanie.

- H-Harry? - i znów głos wprowadzający jego serce w palapitacje. Pobudzający to dziwne ciepło ugaszone na dnie jego serca te nieszczęsne trzy lata temu .

Tak bardzo żałował, że nie potrafił
Zawalczyć o niego.  Patrząc teraz na człowieka, któremu sprawił  tyle  cierpienia. Patrzył na ciało, które tak ubóstwiał, ciało będące dla niego świątynią.
Cera niegdyś opalona teraz blada.  Oczy lata temu niebieskie, z iskierkami radości teraz  podkrążone straciwszy swój dawny odcień.
Popękane usta już nie tak malinowe.
Włosy nie nieładzie i zmatowiałe.  Schudł bardzo. Wyglądał jak wrak samego siebie, gdyby Harry miał jeszcze jedną szanse walczył by  o niego. Chociaż może jeszcze nie jest za późno.
Przecież powinien być szczęśliwy z Elenaor ( aut. kufa jak to się pisze no wiecie chodzi mi o Elke )
Pomyślał loczek.
- T-tak - odparł drżącym głosem oczy szatyna zacznie się rozszerzyły.
- Nie to niemożliwe, ty nie żyjesz. Ja byłem na twoim pogrzebie. Dlaczego? Powiedz mi dlaczego? Boże... - zakrył ręką usta - ja oszalałem. Mam urojenia. - ręce niebieskookiego powędrowały do karmelowych kosmyków, ciągnąc za nie.
- To nie są urojenia mogę ci wszystko wyjaśnić... tylko nie tu.- odpowiedział i nie czekając, zabrał już wcześniej spakowaną torbę i wybiegł chcąc uniknąć dalszych pytań na, które nie był przygotowany.                                Wybiegł z gabinetu.

Słyszał za sobą wołanie chłopaka lecz pomimo tego i tak się nie zatrzymał, po drodze wpadł na zdezorientowaną Rose, lecz  szybko ją  wyminął i pobiegł  wprost do auta wsiadając do niego i  odjeżdżając.
Jadąc do domu złamał chyba wszystkie możliwe przepisy drogowe.
Po zaparkowaniu na podjeździe, wysiadł z auta nawet nie zamykając drzwi.
Wbiegł po trzech stopniach prowadzących do budynku i impetem wparował do środka.
Ruszył do salonu gdzie na szarej kanapie, siedziała zdziwiona Victoria.

- Co się stało? - zapytała brunetka przyglądając się Loczkowi. Ten po chwili wybuchł głośnym płaczem, rzucając się na kanapę i wtulając w brunetkę.
- Boże, Harry co się stało? Ej no już spokojnie. Ciiii -  powtarzała Vic głaszcząc go po głowie.
- O-on, L-Lo-Louis w tym m-mieście - Odpowiedział jąkając się.

Po jakiś 10 min kiedy Harry w końcu się uspokoił.  Zaczął opowiadać wszystko swojej  przyjaciółce, to co wydarzyło się dzisiejszego dnia.

- No a potem uciekłem - zakończył loczek.
- Czekaj, czekaj biłeś się z Rose o pączka? - stwierdziła brunetka.
- Właśnie ci powiedziałam, że do naszego miasteczka wprowadził się Louis! Pieprzony! Tomlinson! LOUIS TOMLINSON! - wykrzyczał brunet, wyrzucając ręce w górę z frustracji.
- Po pierwsze wysłuchałam cię, a po drugie to ty byś by pieprzony ale przez niego. - stwierdziła ze spokojem Reedwood.
- Dlaczego mówisz to z takim spokojem?
- Och proszę cię Styles. Ile go nie widziałeś? Prawie 4 lata a ile on Ciebie prawie 6 lat.  To twoja pierdolona bratnia dusza.  Zbieraj dupę i leć walczyć o swój własny Happy End.  Powiedz mu prawdę. - skończyła Vic
- Masz racje powiem mu.
- NO NA CO CZEKASZ RUSZ TĄ DUPE!

Loczek w ekspresowym tempie wybiegł z domu w samych skarpetkach. Pobiegł do domu obok.
Stając przed drzwiami zapukał w nie.
Minęła minuta może dwie, ale dla bruneta było to jak wieczność.
Ciemna drewniana powłoka uchyliła się, ukazując to czego od tak dawna pragnął.


🦇🦇🦇🦇🦇🦇🦇

Hey Hey wybaczcie że tak późno. Gdyż miał być w piątek, ale mam nadzieje iż mi wybaczycie. Branoc!

𝐿𝑜𝑣𝑒 𝐴𝑔𝑎𝑖𝑛 ✔︎ || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz