7~...ale nie zdążył...

403 24 6
                                    



~Przepadłem. Przepadłem z miłości do ciebie. ~


Stojąc na przeciwko Louis'ego nie wiedział od czego ma zacząć. Miał świadomość tego jak bardzo go zranił, widząc ból w jego oczach był tego pewien w stu procentach.

Stali tak patrząc na siebie przez kilka sekund, minut a może i nawet godzin. Harry nie miał pojęcia ile minęło. Patrząc w błękitne tęczówki czas się dla niego zatrzymywał.

- Skąd wiesz gdzie mieszkam? - odezwał się szatyn, tym samym przerywając ciszę jaka panowała między nimi.
- Ja...um...mieszkam w domu obok. - głos loczka był niepewny miał wrażenie, że zaraz zacznie się jąkać.
- Och - wyrwało się z ust niebieskookiego - Tak, więc po co przyszedłeś?
- Przyszedłem żeby ci wszystko wyjaśnić, całą prawdę. - powiedział na jednym wdechu brunet, patrząc na reakcje Tomlinsona. Czego oczekiwał sam nie wiedział, modlił się w myślach żeby ten się zgodził. Pierwszym powodem dla, którego tu przyszedł było to jak bardzo chciał to już wyjaśnić, po cichu licząc na szczęśliwe zakończenie. Drugim natomiast taki, że Victoria nie wpuściła by go do domu. Szatyn uchylił szerzej drzwi, wpuszczając bruneta do środka. Za co ten dziękował wszystkim bóstwom na świecie.
- Wejdź, salon jest na prawo. - wskazał szatyn a Harry pokierował się w tamtą stronę. Jego oczom ukazał się przytulny salon, w beżowym kolorze. Przy jednej ścianie stał szeroki narożnik, który spokojnie mógł pomieścić osiem osób, na przeciwko niego stał kwadratowy stolik kawowy barwy białej. Jeszcze dalej po drugiej stronie salonu znajdował się ceglany kominek, nad którym wisiał telewizor, na kominku mógł dostrzec ramki z fotografiami,  które przedstawiały ich rodzine i przyjaciół.

Z lekkim niepokojem usiadł na narożniku. Czekając na rozwój zdarzeń.
Louis usiadł po drugiej stronie oczekując wyjaśnień.

I tak zaczęła się ich dwu godzinna rozmowa. Harry opowiedział co się działo na przestrzeni ostatnich pięciu lat.

Louis słuchał uważnie nie wierząc, że Harry stał się wampirem, ale loczek udowodnił to pokazując swoje umiejętności. Szatyn był w wielkim szoku.
Po długiej rozmowie Tomlinson poprosił o trochę czasu. Harry opuścił dom starszego, mając nadzieje na lepsze jutro.

2 tygodnie później

Dokładnie dwa tygodnie po rozmowie Louis'ego i Harry'ego.

Szatyn stanął u progu sąsiedniego domu Styles, Reedwood.
Pukając do drzwi. Po ich otworzeniu jego oczom ukazała się dziewczyna mniejszego wzrostu od niego od niego, i o dziwo podoba wyglądałem również do niego.
Z rozmowy przeprowadzonej dwa tygodnie wcześniej mógł wywnioskować, iż jest to Victoria.

- yyy...Hej? - bardziej zapytał niż się przywitał.
- Hej! Louis, racja ? - przywitała się bardzo entuzjastycznie.
- Tak to ja...ty musisz być Victoria - powiedział a ta entuzjastycznie kiwając głową przytuliła go na powitanie.
- Mów mi Vic! Wejdź, wejdź Harry jest w salonie. Idziesz prosto i na lewo. - Wciągnęła go do środka budynku. Obróciła się w głąb holu i krzyknęła - Harry wychodzę do Rosie! - z jak podejrzewał Louis, salonu usłyszała odpowiedź.
- Jak będziesz wracać kup mi Lody!
- Ok! - Odpowiedziała i wyszła.

Szatyn zaczął kierować się do salonu, według wskazówek Vic. Na ścianie widział zdjęcie na, których był Harry, Victoria i jak podejrzewał z opowieści Rose. Na jednym zauważył nawet mężczyznę, który ogłosił im smierć Styles'a.
Po chwili wszedł do ładnie urządzonego salonu. Szare ściany, tego samego koloru kanapa. Beżowy okrągły stolik kawowy, dwa przestronne okna a po środku telewizor. Na podłodze puszysty biały dywan a w rogu pokoju doniczka z jakimś kwiatkiem. Na ścianach również były zdjęcia. A pod jedną z nich stał czarny fortepian ze wstawkami złota, wyglądał na stary i taki był, od pokoleń należał do rodziny Vic.

𝐿𝑜𝑣𝑒 𝐴𝑔𝑎𝑖𝑛 ✔︎ || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz