Rozdział 2: błękitne oczy są we mnie wpatrzone

2.5K 185 193
                                    

Siedzieliśmy całą paczką w barze. W piątkę, jak kiedyś. Ja, Oskar i Tomek naprzeciw Łukasza i Kuby. Piliśmy piwo, śmiejąc się i rozmawiając.

I od tamtego czasu nie zmieniło się jedno. Łukasz siedział we mnie wpatrzony. Błękitne tęczówki skanowały każdy mój ruch.

- Idę zapalić - Tomek wstał, więc się podniosłem i wyszedłem z boksu, aby go wypuścić.

- W sumie nie palę. Ale jak piję piwo to mam ochotę na fajka - Oskar do niego dołączył.

- To ja też zapalę - Kuba ruszył do wyjścia.

- Bądźcie grzeczni - Oskar pogłaskał mnie po głowie, a ja się zaśmiałem. Odprowadziłem chłopaków wzrokiem, a potem spojrzałem na Łukasza.

- Marek... - zaczął. - Może to nie odpowiedni moment, ale... To jak się rozstaliśmy...

- Nie wracajmy do tego - uśmiechnąłem się lekko. - To przeszłość. Skupmy się na tu i teraz - dodałem i napiłem się piwa.

- No dobrze - posłał mi uśmiech.

- Więc? - pochyliłem się w jego stronę. - Co u ciebie?

- Dużo się zmieniło... Ożeniłem się. Kinga to... Najwspanialsza osoba, którą znam. Jest cudowna... Ciepła, kochająca... I uparta. Trzyma mnie na krótkiej smyczy - zaśmiał się lekko.

- Kochasz ją - zauważyłem i zawahałem się, czy mój plan na pewno jest dobry. Po co ranić tą dziewczynę? Ona nie jest winna temu, że Łukasz mnie zdradził.

- No tak... Ożeniłem się z nią przecież - odparł, a moje wahanie zniknęło, bo... On to powiedział jakoś dziwnie.

- Nie trzeba kochać żeby się ożenić - rzuciłem. - Czym ona się zajmuje?

- Jest laborantką. Pracuje w tym dużym laboratorium w centrum - odparł. - I na uniwersytecie.

- Inteligentna dziewczyna - wzruszyłem ramionami.

- A jak u ciebie? - chciał wiedzieć.

- Skończyłem studia w Stanach. Pracowałem tam rok, ale rodzicom bardzo zależało żebym wrócił... Dlatego tu jestem - mówiłem. - Przez dwa lata... - zawahałem się, czy mówić mu, że się z kimś spotykałem. I doszedłem do wniosku, że szczerość mi nie zaszkodzi. - Spotykałem się z takim chłopakiem, ale... To nie było nic poważnego... To nie było to.

- Czyli nadal szukasz?

- Nie. Chyba nie chcę się teraz wiązać... Wolę się skupić na karierze, a potem się zobaczy.

- Wiesz co... Żałuję, że to się między nami tak skończyło - powiedział cicho. - Nie chciałem żeby tak wyszło... Nie...

- Przestań - przerwałem mu. - Nie ma co do tego wracać...

Niedługo później wrócili chłopaki. Usiedli ponownie obok nas i zaczęli wspominać liceum.

- Pamiętam jakby to wczoraj było - zaczął Oskar. - Jak ty, Marek, przyszedłeś do mnie z tekstem "no i łazi za mną, debil. Co ja mam teraz zrobić?" - roześmiał się głośno, a ja schowałem twarz w dłoniach, śmiejąc się.

- Boże, nie! - śmiałem się.

- No dzięki, Mareczku - zaśmiał się Łukasz i puścił mi oczko.

- Ty nie byłeś lepszy - wybuchnął śmiechem Kuba. - "Nie chce się ze mną umówić! Co ja mam mu loda zrobić i potem na randki zapraszać?" - naśladował głos Łukasza.

Zaśmiałem się głośno, a razem ze mną Oskar i Tomek. Łukasz się zaczerwienił lekko.

- A pamiętacie jak się zamknęliśmy w klasie przed babą od niemieckiego? - zapytałem, chcąc zejść z tematu mnie i Łukasza.

- O Boże, nie - zaśmiał się Tomek. - To ci dwaj mają takie pomysły - wskazał na Kubę i Łukasza.

- Ja to pamiętam jak Marek dostał piątkę z referatu z polskiego... Jak go czytał z czystego zeszytu - wspomniał Wawrzyniak.

- O nie - zaśmiałem się.

- Tego nie słyszałem - Tomek na mnie spojrzał.

- Babka go wywołała do odpowiedzi, bo ze mną gadał - zaczął opowiadać Łukasz. - No i kazała mu przeczytać wypracowanie, które było zadane, ale żaden z nas go nie miał napisanego, bo cały poprzedni wieczór siedzieliśmy u mnie i... Siedzieliśmy u mnie. No i Marek zaczął "czytać" - zrobił cudzysłów w powietrzu, nie odrywając ode mnie wzroku - to wypracowanie. Ja tak w szoku się na niego gapię i się zastanawiam, kiedy on to napisał. Jak babka się odwróciła, to Marek mi pokazuje zeszyt, a tam pusto - zaśmiał się. - I to by się, kurwa, udało gdyby nie to, że babka chciała mu wstawić piątkę do zeszytu pod wypracowaniem - zakończył, a chłopaki się zaśmiali.

- Mi się teraz przypomniało - Oskar przerwał, bo zaczął się śmiać. - Jak wbijamy kiedyś do ciebie do domu Wawrzyn... A nie wiedzieliśmy, że masz wolną chatę i że Marek będzie... Długo nie mogłem tego zapomnieć - roześmiał się. - Nie wiem jak teraz... Ale miałeś taki jędrny tyłek Maruś - dodał.

Zaśmiałem się głośno. Wstałem i wszedłem na kanapę, aby zrobić obrót dookoła własnej osi.

- Obejrzyj sobie - powiedziałem.

- Ale wtedy nie miałeś spodni - zauważył Tomek, a ja zaszedłem z kanapy.

- Mam zdjąć? - złapałem za guzik spodni.

- Składasz mi jakąś propozycję - Tomek wyciągnął do mnie rękę i chciał mnie złapać za tyłek, ale uderzyłem go w dłoń.

- Jak będziemy sami - złapałem go za nadgarstek i usiadłem przy nim, zakładając sobie jego ramię na barki.

- Co ty robisz? - szepnął mi na ucho, kiedy chciałem się odezwać. Odwróciłem się do niego i przysunąłem usta do jego ucha.

- Potem ci wyjaśnię - wyszeptałem, a on pokiwał głową.

Wróciłem do rozmowy z chłopakami, a Tomek dopiero po czasie zabrał rękę. Łukasz gapił się na mnie bezczelnie. Czyli osiągnąłem to co chciałem.

Łukasz Wawrzyniak jest zazdrosny.

Nieprawdopodobne.

Chyba sam nie do końca wie czego chce.

Jestem na dobrej drodze. Mam nadzieję, że dalej będzie mi szło tak dobrze jak teraz.

Bo teraz to... Chciałam zwrócić na siebie jego uwagę. Przypomnieć, że mnie kochał i chłopaki bardzo mi w tym pomogli. Nieświadomie, ale jednak.

Chcecie w następnym rozdziale przeczytać to o czym opowiadał Oskar? Jak przyłapali chłopaków na seksie?

Okrucieństwo nie do przyjęcia | KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz