Zacząłem pakowanie w niedzielę, jak tylko Łukasz ode mnie wyszedł. Chłopak nie wiedział, kiedy dokładnie wyjeżdżam, ale celowo mu tego nie mówiłem. Wiedziałem, że próbowałby mnie zatrzymać, a na to nie mogłem pozwolić.
Nie chciałem tu zostać, ale... Nie chciałem tracić znowu Łukasza.
Ale jakie, kurwa, tracić?! On nawet nie jest mój!Jest Kingi! Swojej żony!
Po co ja to, kurwa, zaczynałem?!
To był mój najgłupszy pomysł!!!
Dziś, w piątek wieczorem, nie byłem umówiony z Łukaszem. Powiedziałem brunetowi, że mam dużo pracy. A tak naprawdę się pakowałem. Część rzeczy miała wysłać moja mama, gdy już dotrę do Paryża. Więc moje mieszkanie to było składowisko walizek w tej chwili.
Siedziałem na kanapie pijąc wino i mając na sobie bluzę Łukasza, którą zostawił któregoś razu. Ciągle pachniała nim, dlatego w niej siedziałem.
Wypiłem już prawie całą butelkę, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Zdziwiony spojrzałem na lewy nadgarstek, gdzie miałem zegarek. Dochodziła północ.
Wstałem z westchnieniem i poszedłem otworzyć. Uchyliłem drewnianą powierzchnię i zobaczyłem Łukasza.
- Co ty tu robisz? - zapytałem.
- Musimy pogadać - szepnął. Odsunąłem się, wpuszczając go do środka. Łukasz wszedł w głąb mieszkania. Zdjął z siebie cienką kurtkę i rzucił ją na oparcie kanapy. Dostrzegł walizki stojące w rogu salonu. - Kiedy wyjeżdżasz? - spojrzał mi w oczy. Nie odpowiedziałem tylko uniosłem kącik ust i podszedłem do niego, wcześniej zamykając drzwi. Przytuliłem się do chłopaka, obejmując go mocno w pasie. - Więc?
- Jutro po południu - wyszeptałem.
- Nie przekonam cię prawda? - oparł policzek o moją głowę.
- Nie. Tam mam więcej możliwości... I nie chcę być wiecznej tym drugim - spojrzałem mu w oczy. Nie mam zamiaru się przyznać się jaki na początku miałem plan.
- Powiedziałem ci już - wziął moją twarz w dłonie i pogłaskał mnie kciukami po policzkach - zostań, a się z nią rozwiodę.
- I tak to zrób - położyłem dłonie na jego nadgarstkach. - Co to w ogóle za związek? Przecież ty ją zdradzasz, a ona udaje, że tego nie widzi.
- Ona doskonale wie co robię... To... Bardziej układ niż związek - oparł czoło o moje. - Ona też z kimś sypia. Nie pamiętam jak on się nazywa... Jesteśmy małżeństwem jeszcze tylko dlatego, że... To jest wygodne. Nikt niczego od nas pod tym względem nie wymaga. Nawet dzieci, bo Kinga nie może ich teraz mieć... Po tamtym poronieniu wystąpiły komplikacje... Mniejsza o to... Mamy ślub cywilny, bo taki dało się szybciej załatwić i...
- Oboje jesteście nieszczęśliwi w tym układzie... Rozwód dobrze wam zrobi... Tak myślę... Zwiążesz się z kimś i będzie lepiej.
- Ten ktoś ucieka mi na drugi koniec Europy... Dobrze, że ciągle ten sam kontynent - westchnął.
- Poznasz jeszcze kogoś - powiedziałem, a mój głos się załamał.
- Nie chcę, Marek... Kocham cię, do cholery - szepnął. - Tylko ciebie!
- Wiem, ale...
- Nie możesz tu zostać - oparł czoło o moje. - Wiem.
Nie mogłem też prosić o to żeby ze mną wyjechał. Bo wiem, że to niemożliwe. Nie w tej chwili. Z tego co mówił dopiero za jakieś pół roku skończy aplikację.
A może mu to zaproponować?
Ale jeśli odmówi? Co wtedy? Jeszcze bardziej nas to zrani.
Nie mogę go o to zapytać.
- Kocham cię - szepnąłem i pocałowałem go mocno. Łukasz odwzajemnił pieszczotę, obejmując mnie mocno ramionami. Po chwili oderwał się od moich ust i wtulił we mnie.
- Ja też cię kocham, Marek - musnął ustami moją szyję. Wczepiłem palce w jego włosy i przeczesałem je kilka razy. - Nie chcę żebyś znowu mnie zostawiał - jego głos się załamał, a w moich oczach momentalnie stanęły łzy. Nigdy nie musiałem powstrzymać łez, gdy Łukaszowi łamał się głos.
- Nie zostawiam... Przecież nie jesteś tak naprawdę ze mną - zauważyłem. - Mamy tylko romans - szepnąłem. Łukasz podniósł głowę i zobaczył łzy na moich policzkach. Otarł je i pocałował mnie lekko, a potem przytulił do siebie mocno.
Nic nie powiedział. Po prostu przytulał mnie do siebie, a ja tuliłem się do jego ciała i pozwoliłem sobie na łzy.
Nie wiem jak długo tak staliśmy, ale w końcu Łukasz pocałował mnie w skroń.
- Maruś - szepnął mi wprost do ucha. - Nie płacz - poprosił i pogłaskał mnie po włosach.
- Nie mogę - mój głos się załamał, więc jeszcze bardziej się w niego.
Nie pozwoliłem dziś Łukaszowi zostać na noc. Nie chciałem tego, bo wiedziałem, że rano jeszcze trudniej będzie mi się z nim rozstać.
Ale to nie zmieniło faktu, że kochaliśmy się na kanapie. Nie pieprzyliśmy jak to wyglądało zazwyczaj, ale kochaliśmy się. Powoli, czule, delikatnie i długo. Nie wiem, który z nas bardziej tego potrzebował, ale... Wiem, że obaj dość długo będziemy to pamiętać. Ja pewnie nawet do końca życia.
W sobotę od rana sprawdzałem czy na pewno mam ze sobą wszystko. Zadzwoniłem jeszcze do rodziców mówiąc, że moje klucze wrzucę do skrzynki na listy, więc niech je wyjmą jak przyjadą po moje rzeczy. Dałem im wcześniej zapasowe klucze więc nie będzie problemu.
Jadąc na lotnisko nie mogłem zebrać myśli. Nie chciałem i chciałem wyjechać jednocześnie. To w ogóle ma sens?
Po odprawie czekałem na wywołanie mojego lotu. Siedziałem na niewygodnym krześle w hali odlotów. Chciałem stamtąd uciekać, ale wiem, że nie mogę.
ŁUKASZ
Kinga jednym zdaniem uświadomiła mi, że muszę jakoś zatrzymać Marka! Powiedziała jedno zdanie!
Jeśli on kocha cię tak jak ty jego, to nie daj mu uciec.
Dlatego teraz jechałem w stronę lotniska. Mam nadzieję, że zdążę, chociaż Marek mówił, że samolot miał odlecieć o 15, więc są na to marne szanse. Ale muszę spróbować!
Po dotarciu na lotnisko przez dłuższą chwilę szukałem miejsca parkingowego, ale kurwa, nic nie było. Więc zostawiłem auto na światłach awaryjnych na kopercie i wpadłem do środka. Wbiegłem na halę odlotów, ale było tam już niewiele ludzi.
Przez ogromną szybę przez którą widać było pas startowy, zobaczyłem podrywający się do lotu samolot.
Podszedłem do szklanej ściany i oparłem dłonie o jej metalowe części.
Spóźniłem się.
Marek poleciał do Paryża.
Patrzyłem na samolot wzbijający się w powietrze dopóki całkowicie nie straciłem go z oczu. Spuściłem głowę i wziąłem głęboki oddech.
Kurwa... Żebym pogadał z Kingą wcześniej to pewnie zupełnie inaczej by to wyglądało.
CZYTASZ
Okrucieństwo nie do przyjęcia | KxK
FanfictionHistoria zaczyna się w momencie, gdy Łukasz, wzięty prawnik, pracujący do spółki z ojcem i kuzynem, spotyka na swojej drodze swoją licealną miłość. Marek nie stanął ponownie na drodze Łukasza przypadkiem. Chce się zemścić na Wawrzyniaku za to jak po...