Rozdział 5

1.9K 74 8
                                    

Wstałam wcześnie. Wykonałam poranne obowiązki i ubrałam się w burgundowy dres. Nie wykonałam makijażu. Na głowie zrobiłam sobie wysoki kucyk. Byłam zadowolona ze swojego wyglądu. Zeszłam prosto do kuchni. Wiedziałam że krew w jej lodówce jest ze zwierzęcia więc tam poszłam. Wypiłam 5 woreczków krwi.
I poszłam do jadalni. Hope jadła ludzkie jedzenie. Poczułam burczenie brzucha. Zjadłam cały tależ jajecznicy. Byłam zdziwiona swoim apetytem. Ale pewnie odezwała się moja wilcza natura.
- Czy ty też jesteś taka głodna?- Spytałam.
- Tak, chyba zjadłam więcej od ciebia.- Powiedziała rozbawiona.
-Dupa nam urośnie. - Zaśmiałam się. Hope razem ze mną.
Zobaczyłam, że przyszedł Klaus. Nie wiedzieć czemu cieszyłam się.
- Jak się dziś czujecie drogie panie?- Spytał radośnie Mikaelson.
- Ja dobrze tato.- Powiedziała dziewczyna.
- Ja też nawet dobrze.- Odpowiedziałam radośnie.
- Skoro już zjadłyście, to czas na trening. Zaprosiłem na nasz trening mojego brata Kola.- Powiedział blondyn.
- Ooo fajnie jeżeli mamy ćwiczyć w parach to chcę z nim. - Powiedziała szybko Hope.
-Zgadłaś Hope, rostawiliśmy przez las dwa tory przeszkód, Kol mi ,a ja jemu.- Powiedział mężczyzna. Byłam wręcz zachipnotyzowana jego głosem. Wyszliśmy na zewnątrz stał tam wysoki przystojny mężczyzna. Był brunetem z brązowymi oczami. Był nie brzydki, ale nie mój typ.
Podszedł do mnie szybkim krokiem. Przedstawiliśmy się na wzajem.
-Tor mam około 2 kilomety. To dla nas nic. Ale pułapki są trudne do przejścia.-Powiedział brunet. Weszliśmy do lasu i zobaczyłam dwa tory, wyglądały nie pozornie, ale instynkt mówił mi że jak nie będę uważać na siebie i na Nika to się skończy źle. Rozbrzmiał sygnał ruszyliśmy do biegu. Wyczułam ruchome piaski zatrzymałam siebie i Nika. Przeskoczyliśmy nad nimi. Blondyn dawał sobie radę.
Biegliśmy dalej, nagle strzały zaczęły latać
Łapałam strzały i biegłam dalej. Nik średnio dawał sobie radę więc mu pomogłam.
-Dziękuję.- Usyszałam. Widziałam  uśmiech na jego twarzy, nie ten kpiący tylko czuły uśmiech. Zaczeliśmy znowu biec nagle zaatakowały nas ploncza. Dzięki magi wysuszyłam je i zarwaliśmy z siebie suche rośliny. Widzieliśmy metę pobiegliśmy. Nagle poczułum że spadam, ale hubryda w ostatniej chwili mnie załapał. Podniósł mnie i postawił mnie na ziemi. W jego oczach widziałam strach i troskę.
-Dziękuję.- Powiedziałam i dałam mu całusa w policzek. Nik złapał mnie mocno w pasie odwrócił mnie w swoją stronę. Druga reką  złapal mnie z podbródek. Mężczyzna spojrzał mi głęboko w oczy. Poczułam jego usta na moich. Najpierw całował delikatnie potem zachłannie i pożądliwie. Czułam  pożądanie. Oderwałam się od niego i speszona  odwróciłam sie i zobaczyłam rów. Szybko przeskoczyliśmy przez rów i dotarliśmy do mety. Ten czas spędziliśmy w ciszy daleko od siebie.Czekaliśmy 5 minut w  zanim przyszli Kol i Hope. 
- Długo czekaliście.- Spytała dziewczyna.
- Nie zbyt, tylko 5 minut.- Odpowiedziałam cicho.
-Dobra chodźmy do szkoły.- Powiedział Kol.
Od razu pobiegłam. Byłam rozemocjonowana. Wbiegłam na salę treningową,akurat ćwiczyły wilkołaki razem z wampirami.
-Chciałabym się z wami wszystkimi zmierzyć.-Powiedziałam.
Na początku mocno obrywałam, ale po chwili zaczęłam wygrywać. Po chwili zobaczyłam, że są ledwo przytomni. Rzuciłam  czar uzdrawiający. Temy wszystkiemu przyglądał się Kol.
-Wszystko dobrze?-Spytał Kol.
-Nie, nic nie jest dobrze.- Powiedziałam cicho.
-Może mógłbym pomóc.-Powiedział brunet.
-Nie to jest zbyt skomplikowane.-Powiedziałam zdenerwowana do niego i go wyminełam. Poszłam do swojego pokoju. Zastałam w nim Klausa.
-Klaus wyjdź.- Powiedziałam.
-Czemu?- Spytał wrednie.
-Bo to mój pokój i nie powinniśmy znaleźć się w takiej sytucji jaka zaszła na torze!- Powiedziałam to wzbużona.
- Ale czemu? Podobamy się sobie na wzajem, ja czuję coś do ciebie!- Krzyknął do mnie.
- Ja też, ale Hope- twoja córka jest moją najleprzą przyjaciółką.- Powiedziałam przygnębiona. Spuściłam głowę w dół.
Poczułam że całuje mnie w czoło i odchodzi. Upadłam na kolana, krzyknęłam i zaczęłam płakać. Poszłam do łazienki wymyłam się i poszłam spać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mam nadzieję że podobał się wam ten rozdział . Proszę o zostawienie gwiazdek i komentarzy, dlatego iż mnie to motywuje do pisania kolejnych rozdziałów.
~saraclarc~

Gdy on jest ojcem mojej przyjaciółkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz