8. You must rest, darling...

86 8 0
                                    

Maraton 2

- Sir, panienka Alice wróciła i nie jest w najlepszym stanie- zakomunikował Jarvis.

- Gdzie jest?!- zapytał zaniepokojony Tony. Długo nie mógł zasnąć, martwiąc się o agentkę. Dlatego postanowił zejść do swojego warsztatu żeby przestać o tym myśleć i po prostu podłubać trochę przy swoich maszynach. Musiał nieco zmienić parametry swojej zbroi i broni reszty drużyny, tak aby mogły bez przeszkód działać nawet w Asgardzie. Ale nawet to nie dało rady odwrócić jego uwagi od Alice. Doskonale zdawał sobie sprawę, że kobieta jest od niego sto razy bardziej odpowiedzialna i ostrożna, nie zmieniało to jednak faktu, że nadal traktował ją jak młodszą siostrę oraz nie chciał, aby stała się jej krzywda.

- Zbliża się do salonu, gdzie obecnie przebywa pan Laufeyson.

- Cholera. Wiedziałem, że trzeba go było gdzieś zamknąć. Dobra, obudź wszystkich i wezwij do salonu. Powiedz, że to nagła sytuacja.

- Oczywiście, sir.

Szła korytarzem lekko kulejąc. Rana na nodze coraz bardziej jej doskwierała, a ona marzyła tylko o czymś ciepłym do picia. Gdy chciała przekroczyć próg salonu, zakręciło jej się w głowie i upadłaby na podłogę, gdyby czyjeś chłodne dłonie nie złapały jej w talii.

- Chyba jeszcze za wcześnie na takie zabawy, skarbie- powiedział rozbawiony bóg, ale widząc powoli osuwającą się dziewczynę, spoważniał. Podniósł ją na pannę młodą i położył na kanapie. Przez półmrok, panujący w pomieszczeniu, nie mógł się jej dokładnie przyjrzeć, ale nawet teraz widział, że jest w złym stanie.

- Wyglądasz okropnie- stwierdził.

- Dzięki. Właśnie takie słowa chce usłyszeć każda kobieta- odpowiedziała nieco cichym i słabym głosem. Naprawdę marzyła tylko o ciepłej kąpieli i kilkunastu godzinnym śnie.

- Odsuń się od niej w tej chwili! Nie waż się jej nawet dotykać!- usłyszeli wkurzony głos Iron Mana. Chwilę potem metalowa ręka chwyciła Kłamcę za ramię i z impetem odrzuciła mężczyznę od kanapy. Zielonooki musiał przyznać, że jeśli chodziło o White to Stark naprawdę się nie oszczędzał. Brunet natomiast, od razu uklęknął przy szarowłosej i zaczął ją dokładnie oglądać.

- Jarvis?

- Nie zarejestrowałem poważniejszych obrażeń, sir. Rana na udzie jest powierzchowna, wymaga zdezynfekowania i opatrzenia, ale nie zagraża życiu panienki Alice. Zalecam ciepłą kąpiel i sen.

- Co tu się...- zaczęła Natasha, która właśnie weszła do pokoju wraz z innymi członkami drużyny. Zobaczyła boga, wstającego z podłogi i rzucającego wściekłe spojrzenie Tony'emu. Potem miliardera klęczącego przy kanapie, a na końcu swoją przyjaciółkę, będącą w opłakanym stanie, więc siłą rzeczy natychmiast do niej podbiegła.

- Było aż tak źle?- zapytała, pomagając dziewczynie usiąść.

- Złapaliśmy ich, ale okazało się, że mieli informatora i wiedzieli co planujemy, a przynajmniej w części, więc miałam małe kłopoty. Jestem po prostu zmęczona- zwróciła swoje spojrzenie na filantropa i z nieskrywaną urazą odezwała się.

- Nie możesz od razu wyciągać pochopnych wniosków, Tony. Loki mi pomógł i gdyby nie on zaliczyłaby niezbyt przyjemne spotkanie z podłogą, więc dziękuję- ostanie słowa skierowała do czarnowłosego. Stark zmarszczył delikatnie brwi, zastanawiając się co też ten bożek znowu wymyślił, a potem zmrużył podejrzliwie oczy.

- Może ty się naprawdę zakochałeś, co Jelonku?

- Gadaj dalej, a utnę ci język- odpowiedział wkurzony. Po chwili jednak dodał.

- To był zwykły przypadek. Akurat wychodziłem, więc po prostu na mnie wpadła. Po za tym, nie zapominaj, że mimo wszystko wychowałem się w zamku- powiedział to bez jakichkolwiek emocji, po czym skierował się do wyjścia i zniknął w mroku korytarza. Wszyscy jeszcze przez chwilę wpatrywali się w miejsce gdzie zniknął bóg, potem odezwała się rudowłosa.

- Pomogę ci się ogarnąć. Do Asgardu wyruszamy jednak dopiero wieczorem, więc będziesz mogła odpocząć.

- Dziękuję.

____________________________________

Trochę nudny i krótki, ale chciałam po prostu zrobić taką scenę xD

Fix The Past // Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz