Siedzi za oknem na ławce,
Wpatrzony beztrosko w chodnik,
A nad nim latają latawce,
Siedzi niewinny niewolnik.Niewolnik swego sposobu,
Jest więźniem zimna i chłodu,
Bez rodziny, jedzenia, ubioru,
Pilnuje własnego grodu.A jego domem jest ławka,
Dachem - zielona drzewa korona,
Na placu zabaw - huśtawka,
Dla niego zakazem wejścia zagrodzona.Nie widzi liści wirujących wkoło,
Spadających na osiedlowy chodnik,
Nie przejmuje się ptakiem ćwierkającym wesoło,
Tylko siedzi samotnik.Wpatruje się w ziemię z uporem,
Jak laser prześwietla ją oczami,
Obok ławki przechodnie idą z oporem,
Klucząc pomiędzy blokami.Jest szary, ponury, deszczowy dzień,
Nikt nie widzi skulonego mężczyzny,
Który złączył się z dniem w jeden cień,
Nikt mu nie da darowizny.On niewzruszenie wpatrzony w chodnik,
Ja ze wzruszeniem wpatrzona w niego,
Siedzi stary, niewinny niewolnik,
Który jest mistrzem gry w chowanego.Wzrok nadal utkwiony w chodniku,
O czym ty myślisz nieszczęśniku?
Co widzisz w tym chodniku?
No odpowiedz niewolniku!
CZYTASZ
Oddech bezsensu
Poetry... Wszystkie zamieszczone tu utwory są mojego autorstwa. Proszę o nie kopiowanie i udostępnianie ich bez mojej zgody. Prawa autorskie.