"Polana"

4 1 0
                                    

Biegnę przez pustkę wielkiej polany,
Moje stopy niszczą wysoką trawę,
Nieprzytomne serce i nos złamany,
Niebo zasnute łuną ciemnawą.

Biegnę, uciekam niczym złoczyńca,
Twarz zniekształcona jak u potwora,
Pod okiem miejsce wielkiego sińca,
Złośliwość chytrego amora.

Biegnę - tchu brakuje,
Nie mogę oddechu złapać,
Wiele sprzeczności się w głowie kotłuje,
Nie mam siły płakać.

Biegnę, po chwili gwałtownie przystaję,
Przeszywający ból - zginam się wpół,
Nierówny oddech mój ustaje,
Wściekła wrzeszcząca cisza wokół.

Oddech bezsensuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz