fire

298 45 4
                                    

San wpatrywał się tępo w ognisko. Zawsze gdy miał dość otaczającego go świata, przychodził do wyniszczonego przez czas, ale również i wandali budynku, w którym kiedyś produkowano maszyny rolne. Teraz były tu tylko szkielety maszyn, których nie zdążono zrobić do końca, lub części, mające znaleźć się w owych maszynach. Teraz jednak wszystko to opustoszało, a miejsce zostało już zapomniane i zabite deskami. Jednak Choi był trochę bardziej cwany niż reszta ludzi i wybił jedną z szyb, która nie została zabita. Tak niedawno o tym miejscu wiedział tylko on i Wooyoung. To tutaj spotykali się, by odbyć swoje najgłębsze rozmowy. Zawsze rozpalali wtedy małe ognisko, które nie raz spowodowało ich późniejsze wizyty w szpitalu z poparzeniami. Na szczęście, nigdy nie było to nic poważnego, choć nogi i ręce mieli już pokryte wieloma naznaczeniami od płomieni. Z czasem jednak, ich tajemna miejscówka przerodziła się też w miejsce spotkań ich "paczki" w której, poza nimi było jeszcze sześć innych osób - Hongjoong, którego śmiało można było nazwać przywódcą ich grupy, Seonghwa, najstarszy z nich, obecnie będący na trzecim roku koreanistyki, Yunho, który na dobrą sprawę zapoznał ich wszystkich ze sobą nawzajem, Yeosang, Mingi, dawny przyjaciel Wooyounga, jeszcze za czasów przedszkolnych oraz Jongho, najmłodszy z całej ich grupy, jednak to on był tym, który wydawał się być najmądrzejszy z nich wszystkich. Teraz jednak, szatyn przebywał tu sam, miał bowiem problem z przeszłością, którą chciał zmienić, jednak wiedział, że nie mógł, przez obietnicę daną Wooyoungowi.

- Wiedziałem, że cię tu znajdę. - San odwrócił się, by ujrzeć za sobą pogodnie uśmiechającego się Junga. - Co cię dręczy? - spytał, kładąc mu dłoń na ramieniu.

- Istnienie jego w moim życiu...najchętniej cofnąłbym się do tamtego momentu, w którym Yunho dopiero zapoznawał nas z Yeosangiem. - mruknął, przewracając w palcach zdjęcie z fotobudki, do której poszli na swoim pierwszym spotkaniu. 

- Sannie, dobrze wiesz, że nie powinieneś cofać czasu. Dobrze wiesz co wydarzyło się później. 

- Wiem, dlatego się waham...- Wooyoung ostrożnie zabrał mu zdjęcie, podchodząc bliżej ogniska. - Pamiętaj Sannie, to dla dobra nas wszystkich. Ciebie, mnie, mieszkańców Seoulu... - powiedział, wrzucając fotografię w płomienie. Wyższy chciał już wbiegać w ognisko, by wyratować swoją pamiątkę. Jego sentymentalność była ogromna, a rzeczy, które przypominały mu o przyjaciołach traktował jak istne relikty. 

- Spokojnie Sannie, będzie okej, to tylko zdjęcie. - próbował go uspokoić. Nieskutecznie.

- Jakie tylko?! To była cenna pamiątka, która mogła wiele zmienić! - krzyczał, jednak to również niewiele dało, płomienie doszczętnie spaliły fotografię. Choi wyciągał już rękę, by znów cofnąć czas, jednak Wooyoung szybko zareagował, splatając ze sobą ich dłonie.

- Nie zrobisz tego. - powiedział, przyciągając go do siebie. - Popatrz jak pali się to co powinno. Czasu nie cofniesz, a przynajmniej nie powinieneś. Sannie, ciesz się tym co masz. Żyj najlepiej jak możesz i korzystaj w pełni z życia, a nie z umiejętności jaką ci dano. Nic nie dzieje się bez powodu. Każde kolejne nieszczęście ma przetestować cię. Dlatego cokolwiek by się nie działo, proszę, nie cofaj czasu. - poprosił go, przytulając go, by po chwili złożyć na jego czole delikatnego całusa, takiego, jakim matka obdarza swoje dziecko, gdy kładzie je do snu. Mało kiedy okazywali sobie aż taką czułość. Na ogół byli oni zbyt żywiołowi, jednak gdy któryś z nich miał chwile słabości, wtedy pokazywali jak wiele znaczy on dla tego drugiego. 

- Nawet jeśli będzie to coś zagrażające życiu najbliższym? Czy bezpieczeństwo innych nie powinno być moim priorytetem? Skoro dano mi taką zdolność, powinienem ją wykorzystać, prawda? - spytał, łkając cicho. Bał się następstw, jakie mógł wywołać spaleniem fotografii. Teraz nie miał do czego się cofnąć, ponieważ wszystkie swoje stare zdjęcia albo pokasował, albo są na płycie, którą od trzech lat ma jego siostra lub są w albumie u jego mamy, a tam nie zamierzał jechać tylko po to, by cofnąć się kilka lat do tyłu. 

- Wtedy będzie to zależało od ciebie, wiem, że będziesz chciał pomóc każdemu, nawet jeśli to będzie tylko gorączka u Mingiego lub skręcona kostka Jongho. Będziesz musiał zadecydować, czy ta sytuacja wymaga użycia twojej zdolności oraz najważniejsze, czy w ogóle warto. Jest różnica pomiędzy nowotworem, a grypą. Kieruj się tym, co ci mówi rozum, bo gdy pójdziesz za sercem, będziesz zgubiony. - powiedział, kładąc swoją dłoń na klatce piersiowej wyższego, dokładnie tam, gdzie znajdowało się jego serce. - A teraz chodź, zapomnijmy o tym co tu zaszło. Dziś ja stawiam soju, ale po tym roznoszeniu ulotek, to dużo nie zarobiłem, więc szastać tymi pieniędzmi jakoś bardzo nie będę. - powiedział i chwytając starszego w pasie, wyszli z budynku, uprzednio gasząc ognisko, które zrobił San.

Stop/Woosan [✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz