Nikt nie spodziewał się tego co miało nadejść. Było tak pięknie, dopóki wszyscy byli razem. Mimo wszystko, rzeczywistość z jaką się zderzyli różniła się od tej, którą sobie wyobrażali.
- Jak to miał wypadek?! - krzyknął do słuchawki San.
- Nie krzycz, jestem w szpitalu i chciałem cię tylko poinformować o tym zajściu, więc za-
- Nie obchodzi mnie twoje wytłumaczenie. Po prostu podaj adres. - przerwał Seonghwie.
Bo nikt nie był przygotowany na to, co się stało.
Całą siódemką czekali na diagnozę. Atmosfera między nimi była tak gęsta, że można było ją pokroić, a potem położyć młotek nad ich głowami, który nadal by się utrzymywał. Wszyscy oczekiwali tego, co powie chirurg, chociaż już ich prognozy nie były takie kolorowe.
- Seonghwa...czemu go wtedy nie odciągnąłeś... - spytał Hongjoong, ledwo będąc w stanie wypowiedzieć te słowa, jednak odpowiedziało mu milczenie starszego i zgrzyt drzwi.
- Żyje, jest przytomny, jednak dopiero zaczyna kontaktować ze światem. To tyle jeśli chodzi o dobre wieści. Później mamy jeszcze jedną złą, ale nie nikt z was nie jest z nim spokrewniony, bym mógł udzielić takich informacji. - powiedział mężczyzna, wychodząc z pomieszczenia. - Będziecie mogli odwiedzić swojego przyjaciela, jednak nie wszyscy na raz. Maksymalnie trzy osoby na raz, po dziesięć minut, by go nie zamęczyć. Będzie on przetransportowany na trzecie piętro, do sali numer dwa. - dodał, a cała siódemka skinęła głowami i udali się do windy, by przywitać swojego przyjaciela.
- Jak myślicie, co to mogło być aż tak ważnego, że nie mógł nam powiedzieć? - spytał przestraszony Jongho.
- Oby nic aż tak poważnego. Może to tylko my mamy czarne myśli? Rozchmurzcie się, musimy go dobrze przywitać. - oznajmił Hongjoong, starając się na jak najszczerszy uśmiech.
Gdy znaleźli się w końcu pod salą, zaczęto losować, kto ma kiedy wejść. Pierwszą trójką okazał się być Mingi, San oraz Seonghwa. Zaniepokojeni tym, co mogą zobaczyć za drzwiami, ostrożnie weszli do środka.
- H-hej Yunho, jak się czujesz? - spytał San.
- Bywało lepiej. - powiedział. Na jego policzkach widzieli ślady po zaschniętych łzach, chociaż z jego oczu wypływały kolejne. - Ale jeśli mam być szczery, to nie czuję nóg...nie mogę nimi ruszać. - dodał, a San miał już przed oczami najgorsze wizje. Czy to było spowodowane jego innymi decyzjami? W końcu w poprzedniej czasoprzestrzeni wbiegał z nim na drzewa. - Wiecie co będzie ze mną teraz czy nie udzielono wam informacji? - spytał pełen nadziei, jednak ci zaprzeczyli. Jung zrezygnowany spojrzał w sufit.- Oby to nie było nic poważnego. Chciałbym jeszcze z wami wyjść do tej naszej miejscówki, obym nie musiał tu zostać na zawsze, bo oszaleję. - zaśmiał się smutno.
San spojrzał na swoje dłonie. Nie chciał widzieć jak jego przyjaciel cierpi. Wiedział ile dla Yunho znaczy sprawność fizyczna. Uwielbiał poranny jogging, co tydzień chodził na basen, a siłownia zaraz po uniwersytecie i akademiku była jego najczęściej odwiedzanym miejscem, nawet w domu rodzinnym nie bywał tak często jak tam. Co jednak miał zrobić w sytuacji, kiedy jego rdzeń kręgowy został przerwany w połowie kręgosłupa? Kiedy został skazany na wózek inwalidzki? Powinien teraz być razem z innymi, świętując wyjście Junga ze szpitala, jednak jemu nie spieszyło się dołączyć do ich zabaw. Siedział pod ścianą, zatracony we własnych myślach. Gdzieś, jakby z oddali słyszał ich przytłumione głosy. Kątem oka widział Hongjoonga, który stojąc obok Yunho śmiał się, mówiąc, że w końcu są tego samego wzrostu. Jemu samemu jednak nie było do śmiechu.
- Gdyby tylko cofnąć się miesiąc do tyłu...- mruknął sam do siebie.
- Nad czym tak rozmyślasz? - zapytał Yeosang, siadając obok.
- Nad Yunho...nie chcę tego robić, bo boję się, jakie będą tego konsekwencje, ale z drugiej strony, widzę, jak on już teraz cierpi z powodu straty tego, co kochał najbardziej. - westchnął ciężko.
- Nie wydaje mi się, żeby był nieszczęśliwy. Zachowuje się jak zazwyczaj.
- Ty tego teraz nie widzisz, ale gdybym kiedykolwiek stracił ciebie albo ty mnie, też byś się tak zachowywał. Jedyny ból, jaki możesz dostrzec, a on nie jest w stanie go ukryć, to ten, który widzisz patrząc się prosto w jego oczy. W końcu to są zwierciadła naszych dusz, prawda?
- Za dużo myślisz, chodź się zabawić. Drugiego razu może już nie być, no chyba że znowu zabawisz się czasoprzestrzenią. - uśmiechnął się Kang, ciągnąc za rękę młodszego. W końcu to faktycznie mogły być jego ostatnie chwile z przyjaciółmi. Chciał cofnąć czas, jednak do tego potrzebował osobności. O jego zdolności, z całej tej grupy wiedział tylko Yeosang i Wooyoung, reszta nie miała bladego pojęcia o "talencie", jaki ma ich przyjaciel. Jednak, skoro miał przed nimi sekret, to czy aby na pewno są to jego przyjaciele?
San wyszedł drzwiami, które otworzył Mingi, by Yunho mógł razem z nimi wejść do ich miejscówki. Ledwo co przekroczył próg, który dzielił ich od reszty miasta, a już poczuł na sobie czyiś wzrok.
- Sannie, nie mów mi... - zaczął młodszy
- Tak, zamierzam cofnąć się do momentu kiedy to Yunho ulega wypadkowi...jeszcze coś?
- Wiesz, jakie to może mieć skutki? Teraz go potrącono, ale wyobrażasz sobie jakie mogą być z tego konsekwencje? Ktoś z nas może umrzeć! - krzyknął. Choi zawahał się wtedy na moment. Nie chciał tego, ale miał już dość Junga.
- Przestań się wtrącać. To moje życie i jest na moich zasadach, które ty za bardzo chcesz zmienić na twoje.
- Twoje życie, w którym my mamy podporządkować się pod twoje zasady. Czemu ty jesteś taki ślepy i nie widzisz, że cholernie się o ciebie martwię? To może mieć opłakane skutki dla któregokolwiek z nas, jeśli cofasz się choć raz. Myślałeś o tym kiedyś? Te wszystkie krwotoki nie biorą się znikąd, kiedy ty to zrozumiesz? - spytał, kurczowo trzymając go za rękę, tak, by nie cofał czasu.
- Za dużo znaczysz dla każdego z nas, nie wspominając już o tym, że miałem ci pomóc w nie cofaniu czasu. Mam ci przypomnieć jak ostatnim razem z ośmiu zrobiło się dwóch, a gdyby nie moja interwencja, ciebie również by nie było? - dodał i zamknął oczy, nie chcąc, by łzy zaczęły wypływać, niszcząc tym samym jego makijaż. Dopiero teraz wyższemu otworzyły się oczy i zrozumiał gdzie popełnił błąd.
- Ja...nie myślałem tak o tym...wybacz Wooyoung. Po prostu chciałem, by każdy z nas był szczęśliwy. Próbowałem doprowadzić świat do stanu idealnego, ale zbyt często zapominałem o konsekwencjach, jakie to za sobą niosło. Chciałem żebyśmy wszyscy byli razem, ale ostatnim razem zniszczyłem całe miasto...ich życia też. - Choi objął młodszego, który jeszcze mocniej się w niego wtulił. San miewał czasami dni, kiedy stawał się ogromną przylepą, przytulająca co chwilę kogoś i potrzebująca czułości, jednak tym razem to Woo potrzebował tego uścisku, będący na tyle kojący, że młodszy od razu uspokoił się i spojrzał na tego drugiego mówiąc:
- Sannie, zostań z nami. Nie uciekaj do innych czasoprzestrzeni.
CZYTASZ
Stop/Woosan [✓]
FanfictionGdzie San potrafi kontrolować czas, Yeosang wykorzystuje jego zdolności, a Wooyoung próbuje zapobiec katastrofie czasoprzestrzennej °Ateez nie istnieje °wiek bohaterów został zmieniony °fluff + angst °rozdziały od 600 do 1000 słów ° rozdziały nie są...