Kiedyś...
Kiedyś byłam najcudowniejszą córeczką dumnych rodziców.
Cieszyli się, jak się uśmiechałam, a smucili, gdy zaczynałam płakać.
Trzymali mnie cały czas przy sobie, abym nie musiała się bać. Wtedy oni też by się bali o mnie.
W pewnym momencie jednak... Pękła pod nami ziemia...
I już byłam ich córką jedynie w dokumentach. Zastąpiły mnie dolary.
Okazało się, że jestem wadliwa.
Przestałam być najcudowniejszą córeczką.
~*~
- Oliwia, ja nie mogę! - usłyszałam z łazienki.
To brzmiało tak przerażająco, że aż wstałam z łóżka i skierowałam się do naszej łazienki. Prawie przy okazji dostałam drzwiami, bo Kaśka akurat stamtąd wyszła.
- Co się dzieje? - spytałam, marszcząc czoło.
- Załatwiłam nam wolontariat w Australii. - pisnęła podekscytowana, aż prawie zgubiła z głowy ręcznik.
- Wait... What? - odprowadziłam ją wzrokiem do pokoju, po czym podbiegłam za nią. - Żartujesz w tym momencie.
- Nie, a nawet samolot mamy jutro. Lecimy do mojej cioci do Australii, pomagać koalom!
- Jest pierwszy semestr niedługo...
- Ło jezu, Oliwia! Giną już biliardy, muszę tam pojechać! MUSIMY tam polecieć! - walnęłam głową o framugę. - Nie wiem co ty o tym myślisz, ale to mój drugi dom...
- Chris mnie zabije. - odparłam na to jedynie.
Ale co ja mam do gadania... Równo dwie doby później stałam razem z nią w samolocie i czekałyśmy, aby pójść tunelem dalej do budynku. Dla mnie to jakaś wielka pomyłka, żeby tuż przed egzaminami wyjeżdżać, ale po części rozumiem. Chce uratować kawałek świata, który jest w jej sercu. Gdy tylko wspominam o naszych wspólnych wakacjach, które spędzamy tam co roku od siedmiu lat, serce mi staje, gdy do tych obrazów dochodzi to ciemne niebo przepełnione dymem i umierające zwierzęta.
- Ja pierdole... - usłyszałam przed sobą Kasię.
Wyszłam za nią z budynku i skierowałam wzrok w górę, jak ona. Nawet nie wiecie, jakie wrażenie zrobiło na mnie sklepienie "niebieskie". Szarość. Naprawdę na niebie widniał dym.
Jak ktoś mi wspomni o smogu w Krakowie, opowiem mu o katastrofie w Australii.
Założyłyśmy maseczki z filtrami, które jakimś cudem wytrzasnęła moja przyjaciółka. Poraz kolejny pojawiają się w naszym domu rzeczy, o których istnieniu nie muszę nawet wiedzieć. Ale mniejsza. To igła w stogu siana w porównaniu do innych problemów.
Obiecałyśmy, że dojedziemy do domu samodzielnie, żeby domownicy mogli zostać w domu. Mieszkają w sumie na obrzeżach miasteczka przy Sydney, więc mogą widzieć nawet uciekające zwierzęta i po części przymusowo są włączeni w pomoc zwierzętom.
Gdy już byłyśmy w taksówce...
- Cholera. - szepnęłam, patrząc na Kaśkę.
- Co?
- To! - pokazałam jej ekran telefonu. - Leciałyśmy paręnaście godzin, więc dostał zawału pewnie!
- Odbierz po prostu. - odparła z niezrozumiałym dla mnie spokojem.
CZYTASZ
Pamiątka w pamięci || Bang Chan SKZ
FanficWystarczy naprawdę jedna, drobna rzecz, aby zapamiętać jakieś wydarzenie, przedmiot, albo nawet człowieka. Nie musi to być w naszej pamięci. Wspomnienia pojawiają się też na zwykłym zdjęciu albo nagraniu. A może najlepiej widzieć tę osobę, która ut...