Znowu szłam do szkoły i po mimo, że miałam już teraz chociaż jedną osobę, do której mogę się odezwać to i tak bardzo cierpiałam z powodu samotności. Bardzo tam nie chciałam tam być do tego stopnia, że idąc płakałam. Szłam chodnikiem, a po moich policzkach ciekły łzy. Patrzyłam na miasto przede mną przez zaszklone od łez oczy. Czułam, że mnie strasznie pieką. Tak na prawdę nie miałam pojęcia dlaczego tak się czuję. Nienawidziłam mojej klasy i nie chciałam być jej częścią kiedy tak bardzo ja się od nich różnię. Widzę kpinę i pogardę w oczach klasowych gwiazdeczek, przez co czułam się mniej atrakcyjna i jakby wdeptana w ziemię. Jedyny plusem było to, że na ulicy nie było zbyt dużo ludzi ani jadących samochodów. Próbowałam się jakoś uspokoić, żeby nie było widać oznak tego, że mogłabym płakać, ale nie mogłam się uspokoić. Czułam pustkę i nic więcej. Było mi zimno i przeraźliwie smutno.
Idąc dalej niepewnym siebie krokiem z głową spuszczoną w dół nagle kogoś zaczepiłam ramieniem. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam jego.
-To znowu ty? Chyba wczoraj mówiłem, żebyś uważała jak chodzisz - powiedział ze złością wymalowaną na twarzy.
-Przepraszam... - to tyle, co udało mi się w tamtej chwili z siebie wydusić. Nie chciałam w ogóle się odzywać, bo mój głos drżał jak membrana podczas gry.
Na jego twarzy było widać zamieszanie, bo widział wyraźnie, że płaczę. Zawstydziłam się strasznie z mojej oznaki słabości dlatego odwróciłam się na pięcie i poszłam dalej zostawiając go w osłupieniu. Nie powinien mnie obchodzić po wczorajszym incydencie, ale co raz udaje mu się wkraść do moich chaotycznych myśli.
Siedziałam cały dzień sama. Nie podchodziłam nawet do May, ona do mnie też nie. Może jednak aż do tego stopnia do jakiego myślałam nie zależy jej na naszej znajomości. Ciągle przeglądałam coś na telefonie, w duchu czułam głęboki niepokój. Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości na Messengerze. Możecie wyobrazić sobie moje głębokie poruszenie, kiedy okazało się, że była to wiadomość do mnie! Zainteresowana kliknęłam w dymek chatu rozwijając konwersację.
Wyświetlono o godzinie 12:03
Nie mogłam uwierzyć, że dawna koleżanka ze szczenięcych lat właśnie do mnie napisała i zaproponowała spotkanie. A może to był jakiś podstęp, żeby mnie wykorzystać albo upokorzyć? Stwierdziłam, że na razie nie warto jej ufać, bo nie wiadomo dlaczego tak nagle zechciała się ze mną spotkać, przecież to było bardzo podejrzane z jej strony. Miałam co do niej pewne wątpliwości, ale zamierzałam ocenić sytuację dopiero po spotkaniu. Może nie będzie aż tak źle? Kiedyś zwierzałam jej się ze wszystkiego za dzieciaka, ale jakoś nam się drogi rozjechały w dwie totalnie inne strony. Widocznie Bóg chciał, aby nasze drogi znów się razem zeszły.
Do końca dnia siedziałam smutna i przybita. Wychodziło na to, że na spotkaniu też taka będę. Bardzo chciałam jakoś poprawić swój humor, żeby lepiej wypaść na spotkaniu, ale cała aura tej szkoły strasznie mnie przytłaczała. Muszę jak najszybciej wyjść z tego piekła, bo dłużej nie wytrzymam. Dzisiaj szczególnie zdenerwowała mnie (oczywiście w duchu) dziewczyna, która przyszła dzisiaj do odpowiedzi. Nauczycielka zadawała jej pytania, a inne dziewczyny z pierwszych ławek podpowiadały jej szeptem poprawne odpowiedzi. I wierzcie lub nie, ale dostała piątkę! I to ma być sprawiedliwość na miarę XXI wieku w tej niby prestiżowej szkole?
CZYTASZ
Do końca życia
Novela JuvenilJestem Inna. Kiedyś naprawdę byłam ogarnięta, zadbana i chuda. Teraz mam zaburzenia odżywiania, wahania nastroju i na domiar złego: podejrzewam u siebie zalążek drepresji. Wkrótce idę do nowego liceum, które jest jednym z najlpszych w tym kraju. Czy...