Zawsze się zastanawiałam czy życie ma w ogóle jakikolwiek sens. Po co Bóg nas stworzył skoro i tak za paręnaście lat znowu będziemy niczym. Będziemy pogrążeni w głębokim śnie, z którego nikt nie będzie nas potrafił wyrwać. Będziemy w nim tkwić przez miliardy lat, póki robaki nie rozłożą naszych szczątek w ziemi. I tak nasze istnienie przestanie się liczyć, jakbyśmy się w ogóle nie urodzili. Przestaniemy być czymś namacalnym, bo już dawno nas nie będzie. A najgorsza jest myśl, że nie wiadomo, co z nami będzie; czy piekło albo niebo naprawdę istnieje? Po co mamy robić cokolwiek, jeżeli za parę lat utracimy coś, nad czym pracowaliśmy całymi latami? Miliardy pytań, na które nikt nie zna odpowiedzi.
Nie mogłam doczekać się weekendu, kiedy znowu będę mogła leżeć cały dzień i nic nie robić. Owszem, mam wyrzuty sumienia, że jestem złą córką i nie pomagam rodzicom, ale ja nie daję rady nawet się z tego łóżka podnieść i tu nie chodzi tylko i wyłącznie o moją tuszę, ale o sam aspekt psychiczny, że muszę wyjść z łóżka, gdzie jest mi wygodnie i bezpiecznie, wyjść ze swojej strefy komfortu, żeby gdziekolwiek przebywać z ludźmi. Męczy mnie to, że ludzie już zapomnieli o tym, że żyję, ale po części im się nie dziwię. Sama przestałam wychodzić do ludzi i to było głównym czynnikiem tego, że utraciłam wszystkich znajomych. Przez to, że nie mam nikogo weekendy też spędzam sama. Są to dni, kiedy jestem sama w pokoju i nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Poczytać książkę? Napisać rozdział na Wattpadzie? Ugotować coś? Obejrzeć serial? I pomimo tego, że co weekend powtarzam sobie, że ,,oni nie są mi do niczego potrzebni, świetnie radzę sobie sama" tak naprawdę usycham z tęsknoty za ludźmi, bo tak dawno nie miałam bliskiego kontaktu z drugim człowiekiem.
Może jestem już aspołeczna, nie wiem. Staram się każdego dnia, żeby być normalna, ale nie wiem, co już mam w sobie zmienić, żeby przypodobać się ludziom. Na pewno nie chodzi tylko i wyłącznie o mój wygląd, bo niektóre osoby z kilkoma nadprogramowymi kilogramami mają przyjaciół, to dlaczego ja nie mogę mieć? Najgorsze jest to, że nie wiem gdzie ich już szukać...
Siedziałam znowu w szkole, w tej samej nudnej ławce i tej samej nudnej klasie. Wszyscy prawie już byli. Czekaliśmy na nauczyciela, który miał mieć z nami pierwszą lekcję. Jasne było to, że nauczyciel znowu się spóźni, bo robił tak prawie codziennie kiedy mieliśmy z nim lekcje. Denerwował mnie swoim olewającym zachowaniem i tym, że ciągle się spóźniał, ale przecież to nauczyciel- jemu wszystko wolno.
Cały dzień znowu spędziłam sama, Kylie też się nie odzywała. Dlatego siedziałam sama w ławce podpierając ręką brodę i czekałam na dwie ostatnie lekcje. Chciałam, żeby czas płynął szybciej, bo było mi okropnie smutno (ale i byłam jednocześnie zła na siebie) kiedy to wszyscy w klasie o czymś żywo dyskutowali, a ja siedziałam w odosobnieniu. Znowu.
May też chyba znalazła sobie już nową koleżankę, bo do mnie się nie odzywała, a przy jej ławce ciągle była jakaś dziewczyna i z nią rozmawiała. Byłam zazdrosna o to, że mi ją zabrała, ale tak jak mówi znane przysłowie: ,,Jeżeli kogoś kochasz, daj mu wolność". Dlatego postanowiłam, że jeżeli naprawdę nie chce ze mną rozmawiać to ja nie będę się narzucać, bo to tylko pogorszy moją już i tak napiętą sytuację.
Rozejrzałam się po klasie i podpatrzyłam, że trzy znane w całej klasie dziewczyny żywo gestykulując i patrząc centralnie na mnie o czymś zawzięcie rozmawiały. Nie miałam bladego pojęcia o czym, ale jednak nie trudno się domyśleć, że pewnie rozmawiały o mnie. Co chwilę dziewczyna siedząca na środku się śmiała patrząc na mnie, a dwie dziewczyny po jej bokach co raz szeptały jej coś na ucho. Zrobiło mi się jeszcze bardziej przykro, że wybrały sobie mnie jako obiekt ich drwin, a wiedziałam na jakie zachowanie ich stać. Miałam tylko nadzieję, że nie będą o mnie rozmawiać na cały głos przy całej klasie, bo wtedy to dopiero byłabym spalona. W takiej sytuacji nic by mi nie pozostawało jak przenieść się do innej szkoły. Nic bym nie straciła, a ta w której jestem obecnie i tak mi się nie podoba.
CZYTASZ
Do końca życia
Teen FictionJestem Inna. Kiedyś naprawdę byłam ogarnięta, zadbana i chuda. Teraz mam zaburzenia odżywiania, wahania nastroju i na domiar złego: podejrzewam u siebie zalążek drepresji. Wkrótce idę do nowego liceum, które jest jednym z najlpszych w tym kraju. Czy...