Rozdział 39.

548 33 17
                                    


Łucja zaparkowała auto pod bramą od placu zabaw i na mnie spojrzała.
- Żyjesz?
- Jakoś. - Wysiadłam z auta i weszłam na plac, swoje kroki kierując w stronę mamy Łukasza. Łucja zadzwoniła po drodze do Kruczkowskiej i o wszystkim jej powiedziała. Musiałyśmy teraz czekać na Anetę i resztę i to właśnie było w tym najgorsze. - Czekanie. - Jak to się stało?!
- Emilka jeszcze chciała pójść na huśtawkę. Odwróciłam się dosłownie na sekundę do śmietnika. - Usiadłam na ławce obok niej. - I jak się odwróciłam, to już już jej nie było.
- A słyszała coś pani? - Łucja stanęła przed nami, ręce krzyżując na piersiach. - Jakieś krzyki? Lub ktoś was może śledził?
Matka Łukasza przecząco pomachała głową.
- A w ostatnim czasie? Może zauważyłaś coś podejrzanego?
- Nie... Wszystko było tak jak zawsze. - Usłyszałam odpowiedź, która wydała mi się strasznie nieszczera. A może oni coś ukrywali? I dlatego dziadek Emilki był ostatnio taki zdenerwowany?
- Dobra... Zaczekajcie tu na Anetę. Ja się rozejrzę za monitoringiem.
Skinęłam głową, odprowadzając Łucję wzrokiem. Wstałam z ławki i spojrzałam się na jedyną huśtawkę, która tu była, a w moich oczach zalśniły łzy.
- Cześć. - Usłyszałam ciepły głos Anety za moimi plecami. - Od czego mam zacząć?
- Hej. - Przywitałam się krótko. - Od tej huśtawki.
- W porządku. - Odstawiła torbę na ławkę. - Trzymasz się?
- Tak, bardzo.
Chwilę później na plac ponownie wróciła Łucja.
- Nagrania będziemy mieć dopiero jutro. - Podeszła do mnie, wyciągając komórkę z kieszeni spodni.
- Jutro to Emilka może już nie żyć!
- Natalia... - Poczułam jej dłoń na swoim ramieniu. - Spójrz na mnie.
Powoli przeniosłam wzrok na kobietę.
- Wiem, co robię. Zaufaj mi, dobrze? Znajdziemy ją. - Szepnęła cicho. - A teraz dzwonię do Szymona, by cię stąd zabrał. Ja zostanę tu z Anetą.
- Ale...
- Nie dyskutuj z byłą szefową. - Uśmiechnęła się do mnie delikatnie i cicho westchnęła. - Dasz mi do niego numer?

Kilkanaście minut później, razem z Szymonem byłam już w swoim mieszkaniu.
- Ona powinna sobie teraz spać... - Weszłam do pokoju dziewczynki. - A tymczasem jest nie wiadomo gdzie... I dzieje jej się krzywda.
- Kochanie... - Objął mnie do siebie. - Nic jej nie będzie.
- A skąd możesz to wiedzieć? - Odwróciłam się i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie. - Powinnam być teraz na komendzie.
- Byś im teraz przeszkadzała. Powinnaś się położyć.
- Mam tak sobie spokojnie spać, gdy moja córka jest niewiadomo gdzie? I nie wiadomo, co się z nią dzieje?
- Chodź, kochanie.
Poczułam jego silne ramiona wokół mnie i mu się poddałam, jak zaczął mnie prowadzić w stronę sypialni. Nie miałam sił na kłótnie.

Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Szymona już nie było, więc zapewne pojechał na komendę. Westchnęłam zirytowana, że mnie ze sobą nie zabrał i poszedł otworzyć drzwi.
- Łucja?
- Hej. Możemy porozmawiać?
- Tak, wejdź... - Weszłam za nią do salonu. - Znalazłaś ją?
- Natalia... - Spojrzała na mnie tym wzrokiem, którego nienawidziłam. - Przykro mi. Ale Emilka nie żyje.
- Co? - Wychrypiałam cicho, a z moich oczu poleciały łzy. - Jak?!
- Jej ciało...
- OBIECAŁAŚ! - Ryknęłam i rzuciłam się na brunetkę. - Obiecałaś, że ją znajdziemy! Obiecałaś mi!
- Przykro mi. - Powiedziała, mocno mnie do siebie przytulając. - Przykro...

- Natalia. - Usłyszałam znany mi głos. - Natalia! Obudź się!
Obudziłam się szybko i usiadłam gwałtownie na łóżku.
- Co jest?!
- Miałaś zły sen. - Przytulił mnie do siebie. - Koszmar.
- Ustaliliście już coś? - Spytałam cicho i odsunęłam się kawałek od niego. - Cokolwiek?
- Jeszcze nie. Aneta poza śladami obuwia nic nie znalazła. - Pogłaskał delikatnie moje włosy. - Powiedz, proszę co ci się, śniło...
- Gdzie mam telefon? Muszę zadzwonić do Łucji.
- Czemu?
- Bo... - Urwałam, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. - Otworzysz?
- Yhm.
Westchnęłam cicho, jak zostałam sama i uroniłam kilka łez, które szybko starłam z policzków.
- Jest Natalia? - Usłyszałam głos Łucji w korytarzu.
- Jest. Chodź.
- Hej. - Weszła po chwili do sypialni w towarzystwie mojego partnera. - Co się stało?
Spojrzałam na nią, ale nic nie powiedziałam.
- Szymon... Zostaw nas na chwilę same.
- Ale...
- Szymon, idź sprawdź czy cię nie ma w kuchni. - Zamknęła drzwi, gdy wyszedł i usiadła obok mnie. - Co jest?
- Miałam tylko zły sen.
- Ale już po wszystkim.
- Ale śniłaś mi się. Przyszłaś mi powiedzieć, że Emilka nie żyje. - Westchnęłam smutno. - I byłam tak zła na ciebie, że nie dotrzymałaś obietnicy...
- To tylko zły sen. - Objęła mnie swoim ramieniem. - To tylko zły sen.
- Ale...
- Ale zbieraj się. Mam już te nagrania z monitoringu.
- Daj mi pięć minut. - Podeszłam do szafy i zaczęłam wyciągać z nich ubrania. Nagle poczułam coś chłodnego na swojej szyi. - Co to?
Spojrzałam na łańcuszek z małą zawieszką w kształcie gwiazdki i wzrok przeniosłam na Łucję.
- On nie raz mi przynosił szczęście. Teraz to tobie się przyda.
Uśmiechnęłam się do niej tylko i poszłam się ogarnąć do łazienki. Może to było dziwne, ale przez chwilę naprawdę uwierzyłam w magiczną moc prezentu od Łucji.

Pół godziny później byłyśmy już w gabinecie naszego informatyka.
- Sprawdź to nagranie. - Łucja podała mu płytę z zapisem z kamer przy placu zabaw. - Godzinę dwudziestą.
- Już się robi.
Oparłam się o ścianę za krzesłem Darka i westchnęłam, wzrok na chwilę zawieszając na Łucji, która stanęła obok mnie.
- Mam. - Dariusz puścił nagranie.
Patrzyłam, jak jakaś kobieta biegnie chodnikiem trzymając na rękach moją córkę.
- Wyłącz to! - Wykrzyczałam a z moich oczu, zaczęły spływać kolejne łzy. - Wyłącz! Słyszysz?!
- Przepraszam. - Powiedział szybko. - Widzę jej twarz, sprawdzę ją w naszej bazie.
Wzięłam od Łucji chusteczkę i poczułam, jak jej dłoń zaczyna masować w dość uspokajający sposób moje plecy.
- Darek...
- Już, już. Cholera. - Odwrócił się do nas. - Nie ma jej.
- Dobra, to ja pojadę do siebie. Powiedz to Monice, będziemy w kontakcie.
- Jadę z tobą.
- Nie. Ty tu zostań. Na wszelki wypadek. - Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła. - Dam ci znać, dobrze?
Skinęłam głową. Przecież Łucja wiedziała, co robi. Była doświadczona i przede wszystkim bardziej opanowana, niż ja. Skinęłam głową, a po chwili zostałam już sama z Darkiem.

Siedziałam z Szymonem w naszym pokoju operacyjnym, czekając na jakąś wiadomość od Łucji. Spojrzałam na zegarek. Minęła nieco ponad godzina, a miałam wrażenie, że minęło już osiem.
- Natalia? - Szymon usiadł na moim biurku.
- Hmm? - Położyłam dłoń na łańcuszku od Łucji, by upewnić się czy go nie zgubiłam.
- Ustaliłaś coś więcej o Łucji i Dorocie?
Spojrzałam prosto mu w oczy i powiedziałam krótkie, ale dosadne "Nie.". W końcu jej obiecałam, że nikomu nie powiem.
- A czemu rano się zamknęłyście w sypialni? Co to za tajemnice?
- Możesz dać mi spokój? - Spojrzałam na niego.
- Wybacz. - Szymon chwycił moją dłoń, którą od razu wyrwałam z tego uścisku.
- A co ci się dzisiaj śniło?
- Nie chce o tym rozmawiać...
- Hej. - Wszedł nagle Krystian. - Kruczi was woła.

Chwilę później weszłam z Szymonem do gabinetu Kruczkowskiej, w którym była też Łucja.
- Masz coś? - Szepnęłam przerażona, bojąc się, że mój sen staje się rzeczywistością.
- Wiemy, kto porwał Emilkę. - Położyła na biurku zdjęcia jakieś kobiety. - To jej matka.
- Co? Nie! To nie możliwe. - Oparłam się o ścianę. - Przecież on mi mówił, że jej matka.... TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA!
- Natalia... - Westchnęła cicho. - Kobieta była uzależniona od narkotyków. Napadła naćpana na stację benzynową i skierowali ją na odwyk. Skończyła pozytywnie leczenie, ale czekamy też na opinie lekarza.
- To trzeba ją namierzyć.
- To nie takie proste. Miejsce jej meldunku jest nieaktualne. Wasi i moi ludzie ją szukają. Mamy jej zdjęcie, szukamy jej.
Nie mogłam zrozumieć tego, dlaczego Łukasz mnie oszukał, fakt ten bardzo mnie zabolał. Chciałam teraz zostać sama. Wybiegłam z gabinetu Kruczkowskiej, gdy znowu miałam chęć się rozpłakać.

Ukryłam się w łazience, w nadziei, że nikt mnie tu nie znajdzie.
- Natalia... - Usłyszałam głos Łucji, po drugiej stronie drzwi kabiny, w której byłam. - Wyjdź, porozmawiamy.
- Nie chcę.
- Natalia, proszę...
Westchnęłam cicho i wyszłam z kabiny. Spojrzałam na nią i otarłam łzy, opierając się o umywalkę.
- Dlaczego on tak mnie okłamał? Dlaczego mi nie powiedział prawdy?
- Nie wiem, Natalia... - Łucja pogładziła mnie po ramieniu. - Może chciał chronić Emilkę?
- Sama nie wiem... A co jeśli... Ona będzie chciała walczyć o prawa opieki nad Emilką? - Spojrzałam Łucji prosto w oczy.
- To jej się to nie uda. To była ćpunka. Do tego uprowadziła młodą... Więc... Nie ma szans na odzyskanie praw.
- A jak ona jej zrobi krzywdę? - Zapytałam, a na samą myśl o tym, po moich policzkach spłynęło kilka łez.
- Nie zrobi. - Powiedziała cicho, zbliżając się do mnie i mnie mocno do siebie przytuliła. Objęłam ją w pasie, głowę opierając o jej ramię. - Zresztą... Musiałam powiedzieć, że nie mogę polecieć do Hiszpanii, bo mi porwali chrześnicę. Więc... Nie pozwolę skrzywdzić mojej chrześnicy.
Uśmiechnęłam się przez łzy, twarz chowając w jej szyi. Byłam jej bardzo wdzięczna za to, że mi tak pomaga. Do tego właśnie ona była teraz jedyną osobą, z którą miałam ochotę rozmawiać.

Nigdy nie będzie tak jak kiedyś - Gliniarze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz